Czerniawski Czesław – To ja, Herr Stolz 29/2022

  • Autor: Czerniawski Czesław
  • Tytuł: To ja, Herr Stolz
  • Wydawnictwo: KAW
  • Rok wydania: 1983
  • Nakład: 40.250
  • Recenzent: Robert Żebrowski

TYLKO GÓRA Z GÓRĄ SIĘ NIE ZEJDZIE

Czesław Czerniawski jest autorem wielu powieści, z czego 5 to kryminały: „Ta cholerna mgła”, „Jak tylko wróci z morza”, „Nie wychodź na pokład po zmroku” (głównym bohaterem tych książek jest kapitan Antoni Doliński z Komendy Wojewódzkiej MO w Szczecinie), „Mały, biały domek” i „To ja, Herr Stolz”. I właśnie tę ostatnią książkę wziąłem teraz pod lupę. Liczy ona 203 strony. Cena okładkowa to 65 zł, a ja kupiłem ją za 8 zł. Tytuł książki kilkukrotnie występuje w tekście, natomiast symboliki okładki – mimo usilnych starań – nie udało mi się odszyfrować. Warto dodać, że w tytule na okładce jest „literówka” : zamiast „Stoltz” powinno być – tak jak jest w tekście – „Stolz” (co znaczy: wyniosły, dumny).

Akcja książki trwa (z przerwami) od wiosny 1945 roku do lata 1968 roku, a toczy się w Szczecinie, Nowym Jorku i Międzyzdrojach. Głównym bohaterem jest Andrzej – w czasie wojny partyzant, który tropi niemieckiego zbrodniarza wojennego – Joachima Stolza. Chce się na nim zemścić, gdyż to właśnie Stolz, będąc szefem Gestapo w jego rodzinnym miasteczku, w 1939 roku podpisał wyrok śmierci na polskich zakładników. Zostali oni publicznie powieszeni, a był wśród nich ojciec Andrzeja. W niedługo później – ze zgryzoty – zmarła jego matka. Zabicie Stolza Andrzej uczynił celem swojego życia. Próbował tego dokonać jeszcze w czasie wojny, ale zamach na gestapowca nie powiódł mu się. Wiosną 1945 roku, szukając – w Szczecinie, gdzie zamieszkał – lekarza, Andrzej przypadkowo natrafił na miejsce ukrywania się Stolza, który jak się okazało dowodził tam bandą Wehrwolfu. I znów próbował go zabić, lecz bezskutecznie. Dopiero w starciu Wehrwolfu z wojskiem polskim, w którym Andrzej brał udział, Stolz został zabity.

Andrzej tymczasem zatrudnił się w rybołówstwie dalekomorskim i jakież było jego zdziwienie, gdy podczas pobytu w Nowym Jorku, gdzie cumował jego statek-baza, w polskim klubie spotkał … Stolza, który podszywając się pod polskiego obywatela, był wiceprezesem zarządu klubu. Niemiec bojąc się zdemaskowania zaczął działać. Tego samego dnia w wyniku potrącenia przez auto, na Brooklynie zginął marynarz z polskiego statku, który ubrany był w pożyczony wcześniej od Andrzeja kożuch. Później w wypadku samochodowym ginie kobieta, która była widziana w klubie przez Stolza, w towarzystwie Andrzeja. Ten nie mogąc wykonać wyroku na zbrodniarzu, bezsilny wraca do Polski. Ale i tu zdarza się tragedia. Nocą na plaży w Międzyzdrojach zostaje zamordowana jego dziewczyna. Śledztwo w tej sprawie prowadzi tamtejsza milicja, a Andrzej staje się głównym podejrzanym. Widząc co się dzieje prosi milicjantów o umożliwienie mu kontaktu z kapitanem Dolińskim ze Szczecina, ale jego prośba zostaje zlekceważona. Ucieka więc z komisariatu, by samemu wyjaśnić tę sprawę. Wkrótce dochodzi do kolejnych zabójstw …

Książka ta nie jest zła, choć daleko jej do poziomu książek Czerniawskiego, w których występuje Doliński. W mojej ocenie za wiele jest w niej zbędnych, wstrzymujących akcję, dialogów, no i fabuła jest zbyt naciągana – za dużo w niej zbiegów okoliczności.