Zeydler-Zborowski Zygmunt – Czwarty klucz 15/2014

  • Autor: Zeydler-Zborowski Zygmunt
  • Tytuł: Czwarty klucz
  • Wydawnictwo: Wielki sen
  • Seria: seria z Warszawą
  • Rok wydania: 2009
  • Nakład:
  • Recenzent: Wiesław Kot

LINK Recenzja Marka Malinowskiego
LINK Recenzja Marzeny Pustułki

Wyrwałem chwasta

Kryminał polsko-afrykański, z racji, że przyczyna dwóch gwałtownych śmierci w Polsce zaistniała w południowej Algierii. Tam bowiem polscy piloci i lekarki zajmowali się pomocą miejscowym. A że jeden z nich wykorzystywał samolot nie tylko do transportu rannych, ale i narkotyków, to musiało się zemścić.

Na historię narkotykową nakłada się i miłosna, bo uwikłani panowie porzucają panie i dobierają sobie następne, głównie wedle klucza majątkowego. Interesujący jest zwłaszcza pewien donżuan, który porzuca narzeczoną w wysokiej ciąży, gdy tylko nawija mu się ciepła wdówka z zagranicznym kapitałem. „A on lubił pieniądze, duże pieniądze, i zawsze marzył o tym, żeby być bogatym. >>Baba już jest mocno podstarzała. Prędzej czy później wykorkuje<< pocieszał się.” Niestety, za łapczywość zostaje srodze ukarany. Dla nas nic nowego. Pamiętamy słynną przestrogę z serialu: „Nie należy oszukiwać brzydkich dziewcząt, Hans.” A prawda zapisana została w pewnym rękopisie, o którym nie bardzo było wiadomo, czy w ogóle istnieje. My jednak wiemy z literatury amerykańskiej, że „rękopisy nie płoną”. I rzeczywiście: nie dość, że nie płoną, to jeszcze sypią morderców.

Na to wszystko wpada detektyw osobliwy. Milicyjny prawie emeryt, który przed ostatecznym odejściem na zasłużoną działkę chciałby rozwikłać coś poważnego. Kapitan Antoni Grabiński to zawodowiec podwójny: w robocie śledczej i zbieraniu ziół leczniczych. Dlatego pisze się o nim w tonacji botanicznej: „Do milicji wstąpił nie przez przypadek, ale z głębokiego wewnętrznego przekonania. Nienawidził zbrodni i uważał za swój obowiązek bronić społeczeństwa przed zbrodniarzami i wszelkiego rodzaju przestępcami. >>Zbrodniarze to jak chwasty<<, mawiał. >>Trzeba niszczyć, wyrywać z korzeniami. Nie pozwolić, żeby się odradzali i znowu siali zło<<.” Nic więc dziwnego, że „wyrwał chwasta”.

Ale my nie ku niemu dążymy, ale – jak zwykle – ku krynicom mądrości. Te najważniejsze to danina resortu. Ot, choćby kapitan wpada na wysoce ryzykowną hipotezę: „Chyba jednak istnieje coś takiego, co popularnie nazywamy sumieniem.” A czy istnieje coś takiego jak „sumienie milicjanta”? jakoś mało się na ten temat pisało.

Szczebel niżej brawurową dedukcją posługuje się pewien wywiadowca: „Facet babkę po rękach obcałowuje, w oczy jej zagląda, na ucho coś szepcze. Ona się śmieje. To co można myśleć? Chyba nie rozmawiają o produkcji traktorów.” No, może nie o traktorach, a o pociągu…

A potem to już biegną sobie żelazne prawa ludzkiego bytu – tu przypominane dla porządku. Żadne z nich nie da się zakwestionować, żadnego nie sposób podważyć.
„Nie istnieje przyjaźń między kobietami, gdzie w grę wchodzi mężczyzna.”
„Nie pozwala się kochanemu mężczyźnie wyjeżdżać tak daleko i na tak długo. Takie wyjazdy są zawsze bardzo ryzykowne i często źle się kończą.”
„W życiu nigdy nic nie wiadomo.”
„Sprawy żony powinny interesować męża.”
„Prawie każdy człowiek ma jakieś hobby. Jeden zbiera znaczki pocztowe, drugi odkrytki z widokami dalekich krajów, jeszcze inny pudełka od zapałek, a są i tacy, którzy kolekcjonują kapsle, przeróżne etykiety, guziki albo agrafki. Istnieją również zbieracze dzieł sztuki, ale to już jest temat nadający się do szerszego omówienia.”
„Czasami tak się zdarza, że człowiek zupełnie niewinny zostawi swoje linie papilarne tam gdzie nie trzeba.”
„W pewnych momentach człowiek przestaje panować nad sobą. Różne myśli wtedy przychodzą do głowy.”
„Nigdy właściwie nie wiadomo co w człowieku siedzi i do czego jest zdolny.”
„To bardzo duża odpowiedzialność oskarżyć kogoś o popełnienie morderstwa.”
„Różne rzeczy się mówi w chwilowym podnieceniu.”
„Nie ma na świecie rzeczy niemożliwych.”
„Bywają sytuacje w życiu człowieka, że trzeba walczyć.”
„W Warszawie nic się nie ukryje.”
„Nie ma na świecie człowieka, który nie miałby wrogów. Często najlepszy przyjaciel staje się naszym wrogiem.”
„Na świecie aż się roi od mitomanów.”
„W karty każdy może sobie pograć.”

Na koniec zostawiłem prawdy, które mnie samemu nie pozwalały zasnąć długo w noc. Pierwsza ma charakter pragmatyczny:
„W dzisiejszych ciężkich czasach dobrze jest mieć zaprzyjaźnionego specjalistę od spraw karnych.”

Druga prawda – a piszę to wiosną – ma charakter perspektywiczny:
„Październik nie jest takim najlepszym miesiącem do przesiadywania na działce.” Wierzcie powieści, wierzcie mnie: nie jest!