- Autor: Harny Marek
- Tytuł: W imię zasad
- Wydawnictwo: Prószyński i s-ka
- Seria:
- Rok wydania: 2011
- Nakład:
- Recenzent: Grażyna Głogowska
Haki na bieliznę!
Marek Harny jest pisarzem z ambicjami – jak już łapać sroki za ogony ,to od razu cale stado! W powieści kryminalnej “W imię zasad” nawet najwybredniejsza czytelniczka znajdzie coś dla siebie -mamy tu satanistów, mafię międzynarodową, teczki, łapówki, półświatek przestępczy, seryjnego mordercę, elitę nowojorskiego dziennikarstwa, polityków, anarchistkę, służby specjalne ….i mogłabym tak przez pół strony wymieniać. Ale to nie jest jeszcze najgorsze.
Autor mnoży wątki i tropy bez umiaru, w rezultacie jego powieść bardziej przypomina pchli targ niż dobrze skonstruowaną intrygę. Odnoszę wrażenie, że sam się w tym w końcu pogubił, tak jak jego bohaterowie , o biednych czytelniczkach i czytelnikach nie wspominając . Od czasu do czasu Harny musi więc dokonać pobieżnego podsumowania rozłażących się wątków. W tym celu wybitny dziennikarz śledczy Adam Bukowski pisze artykuły będące streszczeniem fabuły. Mają one nie tylko funkcje porządkującą, ale też obrazują kunszt i warsztatową biegłość głównego bohatera.. Ze zdumieniem odkrywam, ze przeciętna uczennica gimnazjum pisze w podobnej stylistyce. Zabiegi porządkowe na wiele się nie zdają, więc autor zrezygnowany morduje bez wyjaśnień, ot tak sobie, większość osób dramatu..
Aby nie wyjść na malkontentkę, przyznaję jednakowoż, że autor talent posiada. W przeciwieństwie do wątków kryminalnych z dużym znawstwem i niezwykle barwnie opisuje emocjonalne perypetie bohaterów. Zaczyna się niewinnie, acz intrygująco:
“[…}sierżant Kuc nie cofnęła uda, kiedy przycisnął do niego swoje kolano”. Jednak po tak obiecującym początku czytelniczka musi uzbroić się w cierpliwość, bo dopiero dotkliwe pobicie do utraty przytomności, uwięzienie i realna groźba śmierci, sprawia, że akcja nabierze rumieńców.
“Przypadkiem otarł się łokciem o jej pierś uwięzioną w elastycznym staniku i odruchowo cofnął rękę jakby dotknął zapalnika miny. Bo właśnie go dotknął”.
“Bukowski nigdy wcześniej nie pomyślał nawet, że będąc w takim stanie i podobnych okolicznościach mógłby pożądać jakiejkolwiek kobiety. A tu ogarnęło go podniecenie”
“ Najpierw jego lewa dłoń, niemal bez udziału woli zsunęła stanik z piersi policjantki […] Bukowski stracił hamulce”
“Kilkoma szybkimi ruchami pozbyła się majtek i biustonosza, potem uprzedzając jego zamiary złapała obiema dłońmi za slipy i zdarła mu je z bioder.
-Ja chyba śnię – wyszeptała”
Jak każdy sen także i ten miał swój kres, oznaczający powrót do męczących autora wątków kryminalnych.
‘Ktoś z tamtej strony odciągnął zasuwę. Renata pospiesznie włożyła majtki i biustonosz. To zmobilizowało Bukowskiego. Znalazł w sobie akurat w sobie tyle siły, żeby naciągnąć slipy”.
Po przeczytaniu czterystu osiemdziesięciu czterech stron znajduję w sobie akurat tyle siły, aby doradzić autorowi zmianę gatunku literackiego i docelowej grupy czytelniczej. Mniej amatorskiego psychologizowania, mniej epickiego rozmachu, spisków i polityki, więcej pełnokrwistego, werystycznego seksu a pryszczaci gimnazjaliści gremialnie powrócą do literatury. Zajrzyjcie do recenzji, jakie pozostawili na stronach internetowych, między innymi tej powieści. Miłej lektury!