- Autor: Damian Dominik
- Tytuł: Ruda modelka
- Wydawnictwo: Czytelnik
- Seria: Z jamnikiem
- Rok wydania: 1968
- Nakład: 30280
- Recenzent: Ewa Helleńska
LINK Recenzja Roberta Leśniewskiego
LINK Recenzja Roberta Żebrowskiego
„RUDA MODELKA” CZYLI PRZEWODNIK PO NOCNYM ŻYCIU STOLICY
Zdarzają się takie kryminały, w których śledztwo jest prowadzone nie tylko przez milicję. Różne postronne osoby pomagają organom ścigania w bardziej lub mniej świadomy sposób. Czasem bardziej przeszkadzają, ale ich intencje bywają szlachetne. Do takich książek należy „Ruda modelka” Dominika Damiana.
Już na pierwszych stronach powieści mamy sensacyjne wydarzenie. Palacz z sopockiego „Grandu”, podążający bladym świtem do pracy, znalazł na plaży zwłoki młodej dziewczyny. Ustalenie tożsamości rudowłosej piękności wydawało się bardzo trudne. Wiadomo wprawdzie, że dziewczyna przybyła z Warszawy, ale nie zdążyła się jeszcze zameldować, a przy zwłokach nie znaleziono torebki, w której mogłyby znajdować się dokumenty. Co dziwniejsze, dziewczyna nie miała na nogach butów, choć cały jej strój nie był plażowy.
Tymczasem w Warszawie trwają od kilku dni poszukiwania Zosi Michalczykówny, znanej w pewnych sferach jako Zula. Zośka to przecież takie pospolite imię! Poszukiwania prowadzi redaktor Napieralski i czyni to na prośbę matki zaginionej, woźnej z redakcji. Milicja wkroczy w końcu do akcji i wyjaśni całą sprawę, ale Napieralski zdoła zebrać sporo faktów dotyczących Zuli i ludzi, w kręgu których dziewczyna się obracała. Pochodząca z niższych sfer dziewczyna za wszelką cenę chciała wyrwać się ze swego naturalnego środowiska i pracowała nie tylko jako modelka, ale czerpała niezłe zyski z nierządu. No cóż, podobno żadna praca nie hańbi.
Prowadząc swoje prywatne śledztwo Napieralski poznaje grono dziwacznych osób, wśród których na szczególną uwagę zwraca pani Walentyna Schnaps, wdowa po radcy ministerialnym, wielbicielka kotów, a poza tym sąsiadka Michalczykówny. Jest to namolna baba, która nie odrywa oka od judasza w drzwiach swojego mieszkania, wie wszystko o wszystkich, a jeśli czegoś nie wie, to wywróży niczym Pytia. Spotkamy tu także osoby z półświatka, tajemniczego niewidomego kompozytora, szefową ekskluzywnego domu mody, młodego studenta, który nie pasuje do reszty towarzystwa, no i paru innych oryginalnych ludzi. W powieści znajdziemy również informacje o wielu warszawskich lokalach. Nie mieszkam w Warszawie, nie mogę więc potwierdzić prawdziwości danych zawartych w książce, tym bardziej, że w czasach, w których rozgrywa się jej akcja, byłam mocno nieletnim dziecięciem i wszelakie lokale zupełnie mnie nie interesowały. Autor wspomina tu legendarną Polonię, którą zamknięto krótko przed momentem rozpoczęcia akcji. Bohaterowie powieści odwiedzają takie lokale jak Kamera, Bar Owocowy, Kopciuszek, Rarytas, Pod Arkadami i coś tam jeszcze. Bywalcy tych restauracji i kawiarni to też typy niezwykle oryginalne.
Dominik Damian to pseudonim Adama Bahdaja (1918-1985), który jest znany przede wszystkim jako autor książek dla dzieci i młodzieży. Urodził się w Zakopanem, był uczestnikiem kampanii wrześniowej, a później kurierem tatrzańskim. Podczas okupacji sporo czasu spędził na Węgrzech i chyba dobrze poznał język naszych „bratanków”, skoro zajmował się także tłumaczeniami z tego języka. Po wojnie studiował prawo na Uniwersytecie Jagiellońskim, był też studentem warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej. Oprócz książek pisywał scenariusze filmowe, głównie na podstawie swoich książek („Stawiam na Tolka Banana” czy „Wakacje z duchami”). Nie wiem, czy ktoś pamięta serial telewizyjny „Trzecia granica” według scenariusza Bahdaja. Jest to film, który opowiada o działalności tatrzańskich kurierów, a więc o tym, co pisarzowi było bliskie. Pod pseudonimem Dominik Damian Bahdaj napisał cztery powieści kryminalne — są to „Ruda modelka”, „Drugie dno”, „Nieznajomy z baru Calypso” i „Portret z paragrafem”.
Syn Adama Bahdaja, Marek, jest scenarzystą filmowym. Czy wiecie, że jest on autorem scenariuszy czterech odcinków znanego serialu kryminalnego w stylu retro „Na kłopoty… Bednarski”?
Tak niewiele wiemy o „pozakryminalnym” życiu naszych autorów… A bywają to życiorysy ciekawe.