Derenda Jerzy, Sygit Bogusław – Pitawal Bydgoski 12/2012

  • Autor: Derenda Jerzy, Sygit Bogusław
  • Tytuł: Pitawal Bydgoski
  • Wydawnictwo: Wydawnictwo Pomorze
  • Rok wydania: 1985
  • Nakład: 40340
  • Recenzent: Iwona Mejza

Jak czytam w Wikipedii: „Pitawal to ogólna nazwa publikacji wydanej drukiem, zawierającej publicystycznie opracowany zbiór sprawozdań z głośnych rozpraw sądowych w sprawach kryminalnych, rzadziej cywilnych.

Z czasem zakres pojęcia rozszerzył sie na opisy samych przestępstw, bez rozpraw. Pitawal opisuje wydarzenia stanowiące pewną całość tematyczną, np. najważniejsze wydarzenia na danym terenie, w określonym czasie itp…”
Taki właśnie mamy Pitawal Bydgoski.Zawarto w nim dziewięć głośnych spraw sądowych powojennej Bydgoszczy. Napisany przez dwóch znawców tematu; Jerzego Derendę, dziennikarza i wieloletniego działacza  i prezesa Towarzystwa Miłośników Miasta Bydgoszczy i Bogusława Sygita, który jest także autorem książki ” Kto zabija człowieka”, książki o najgłośniejszych procesach o morderstwo w powojennej Polsce, wydanej w 1989 roku.
Lubię pitawale,ponieważ jest to zazwyczaj zapis zbrodni, warunków w jakich zbrodnia została popełniona i opis, niejednokrotnie bardzo wnikliwy postaw ludzkich. Nie tylko zachowań morderców, ale także tych, którzy zeznają jako świadkowie, rodzin ofiary, rodzin sprawców. Pitawale często zawierają opisy zbrodni, motywów postępowania,  o jakie ani nas samych, ani kogokolwiek nie podejrzewalibyśmy. A jednak ktoś zabił. Czasami w sposób szczególnie brutalny, bestialski, czasami w sposób szczególnie bezmyślny.
Pitawal Bydgoski został napisany w sposób interesujący, przykuwający uwagę i bardzo rzeczowy, bez zbędnego epatowania zbrodnią. Ja chciałabym sie skupić na jednym z dziewięciu opisanych przypadków. Po pierwsze zbrodnia ze szczególną bezmyślnością i okrucieństwem popełniona przez słabego psychicznie, młodego człowieka. Zbrodnia, która nie powinna się wydarzyć.Jednocześnie morderca to człowiek, który działał w wielu rejonach kraju, także w Oświęcimiu.
„Tragedia rodziny Trieblerów” tak jest zatytułowany ten rozdział.
Rodzina Trieblerów to rodzina znanych, bydgoskich kamieniarzy. W roku 1960 zakład kamieniarski prowadziła wdowa, Cecylia Triebler. Wychowywała dwoje dzieci, 18- letnią córkę Gabrielę i 14- letniego syna Pawła. Miała nadzieję, że dzieci kiedyś obejmą prowadzenie warsztatu. Jako tak zwana „prywatna inicjatywa” uchodziła w oczach mordercy za osobę zamożną.
W marcowy wieczór Cecylia Triebler wróciła do domu o 20.45 i w mieszkaniu zastała zwłoki swej córki i syna. Niewiele brakowało by ona także została zamordowana, jednak sprawca nie wytrzymał napięcia i zbiegł z mieszkania kradnąc przedmioty należące do ofiar; dwa zegarki, futro, aparat fotograficzny.
Morderca nie cieszył się zbyt długo wolnością, został zatrzymany jeszcze tego samego dnia. Był to Tadeusz Rączka, mężczyzna 22-letni, z zawodu kamieniarz. Rączka kręcił jak mógł, twierdząc, że zbrodni dokonali „Bob” i „Dick”, a on tylko patrzył. Ani jednego, ani drugiego nie odnaleziono. Rączka zmieniał zeznania, mataczył, udawał psychicznie chorego. Był poddawany badaniom psychiatrycznym, jednak choroby psychicznej nie stwierdzono. Nie pomogła mu także dość bujna w rozboje przeszłość. Między innymi sprawa z Oświęcimia, a konkretnie bestialski napad na Zofię F. kierowniczkę końskiej jatki w Oświęcimiu. Rączka  uzbrojony w żelazny łom owinięty gazetą, zadał jej ciężkie obrażenia głowy i podciął toporkiem masarskim żyły. Łomem uderzył co najmniej sześć razy. Kobieta cudem uniknęła smierci.
Dowody winy Rączki były niepodważalne. Wprawdzie obrońca, mecenas Kochmański wskazywał na trudne dzieciństwo i niestabilną psychikę, ale wyrok mógł być tylko jeden – kara śmierci. Takiż też zasądzono i wykonano 10 sierpnia 1960 roku.
Co uderzające to, to, że od czasu zabójstwa tj. od marca 1960 roku do wykonania kary śmierci upłynęło pięć miesięcy. Sprawa potoczyła się w sposób błyskawiczny.
Ciekawe jest także to co powiedział Rączka już siedząc w celi śmierci :
” Mogłem żyć lepiej, ale przez cały czas postępowałem źle, nie słuchałem przestróg rodziny i innych.Dlatego muszę ponieść konsekwencje swoich czynów. Błagam pana jednak, prokuratorze, niech pan ostrzeże wszystkich, którzy wkroczyli na taką drogę jak ja. Niech jak najszybciej zawrócą, niech zawrócą póki nie jest jeszcze za późno. Oby nigdy nie znaleźli się w takiej sytuacji jak ja”.
Kara śmierci została zniesiona. Mordercy nie płacą już jak kiedyś własną śmiercią. Bywa,że po zakończonym procesie wychodzą na wolność bo wyroki tak niskie, a procesy tak długie.
Zbieram Pitawale i mam ich w  swojej bibliotece sporo. Bydgoski zaliczyłabym do do tych najciekawszych, żałując, że autorzy opisali tylko dziewięć spraw, a jak sami pisali materiałów było na kilka książek.