Sekuła Helena – Kartka z notesu 94/2011

  • Autor: Sekuła Helena
  • Tytuł: Kartka z notesu
  • Wydawnictwo: Iskry
  • Seria: Ewa wzywa 07
  • Zeszyt nr 52
  • Rok wydania: 1973
  • Nakład: 100000
  • Recenzent: Wiesław Kot

Strzały klaskają

To, co Helena Sekuła napisała pod tytułem „Kartka z notesu”, scenarzyści serii telewizyjnej „07 zgłoś się” przerobili na odcinek pt. „Wisior”. I nawet to było zgrabnie zamarkowane, bo na napisach końcowych ledwie mignęło, że to „na motywach…” itd.

A to tymczasem gotowy scenariusz niezłego filmu kryminalno obyczajowego. Co należało uhonorować na napisach wstępnych. Bo mamy tu twardego kryminalistę,  który nie waha się strzelać do Bogu ducha winnego konwojenta w trakcie napadu. A nawet rozłupać czaszkę wspólnikowi, kiedy ten zaczyna być niewygodny. Mamy kryminalistów okazjonalnych. Ot, twardziel dobiera sobie zielonego frajera na tydzień przed mokrą robotą i w razie wpadki rzuca go na żer milicji, a sam pryska. Taki frajer odsiaduje potem swoje w Sztumie licząc, że jak wyjdzie, to się skapitalizuje na bazie łupu, który dobrze ukryty na niego czeka. Ale on, ten łup, nie czeka, bo cwany wspólnik go przejął. Więc cała ta kryminalna robota była po nic. Są i interesujące kobiety. Ot, żona takiego garującego frajera. Bierze pranie do domu, żeby wyprowadzić na ludzi dwoje dzieci. I stara się dobrze żyć z dzielnicowym, bo ten może załatwić małym kolonie letnie. A inna znów dama wiąże się z zawodowym doliniarzem, który za kratki trafia regularnie, bo brakuje mu fartu. A ona ciągle na wszelki wypadek trzyma mu w domu podręczny zestaw aresztanta, żeby nie trzeba się było pakować na łapu-capu, kiedy milicja przyjdzie go zgarnąć po kolejnej nieudanej robocie. I ciekawe postacie peryferyjne, niekryminalne bynajmniej. Jest taksówkarz, kresowiak, który ukrywając się przed mordercą skraca sobie czas pacierzami i za ich pomocą odlicza czas. Jest ekskluzywna panienka do wynajęcia, która ma stały zaciekły, babski konflikt z barmanką, co jej zatruwa pracę zawodową.
Z drobiazgów: autorce strzały kojarzą się z klaskaniem, bo aż dwa razy podaje, że strzał „klasnął”. Coś musi siedzieć w podświadomości. Znamieniem luksusu czyni wodę po goleniu „Yardley” („dziesięć pekaowskich dolców flaszka”). W ogóle autorka wrażliwa na ceny: jak rejestruje egipskie papierosy, to zaraz pada, że „osiemnaście złotych paczka”. To są atrybuty ludzi z towarzystwa – prawdziwego, bo, jak zapodaje barmanka, „niejeden niby z towarzystwa, a po trzeciej secie świnia z niego patrzy”. Tu napomknienie, że postacie w powieści nareszcie mówią po ludzku a nie wysławiają się w nieistniejącym języku rodem z protokołu milicyjnego.
Zazwyczaj literatury milicyjnej nie komplementujemy, przynajmniej nie wprost, bo jako pasjonaci gatunku nie mamy do tego prawa. Pochłaniamy kolejne tomiki jak leci. I wszystko nam podchodzi. Ale tym razem warto uczynić wyjątek. „Kartka z notesu” to kilkadziesiąt kartek niezłej prozy popularnej. Ładnie obrobionej w detalu. Miło coś takiego wziąć do ręki.