Korkozowicz Kazimierz – Urwany ślad 95/2011

  • Autor: Korkozowicz Kazimierz
  • Tytuł: Urwany ślad
  • Wydawnictwo: Oficyna Wydawnicza KOM-PAKT
  • Rok wydania: 1993
  • Recenzent: Marzena Pustułka

Perypetie inteligentnej 30-letniej dziewczyny – studentki

To naprawdę ciekawe doświadczenie dla czytelnika przeczytać pod rząd dwie książki tego samego autora, z których jedna wydana została i napisana w roku 1958 a druga 35 lat później, czyli w roku 1993.

Tym bardziej, że przez te 35 lat zmieniła się zupełnie Polska, zmienił się diametralnie cały świat. W Polsce przeżywaliśmy kolejno okresy kultu jednostki (schyłkowo) potem odwilży,  potem błędów i wypaczeń, propagandy sukcesu, potem odnowy a na koniec pamiętny 4 czerwca 1989 roku, kiedy to „ umarł komunizm”. Na świecie też wiele się działo, zmieniały się rządy, jedne kraje upadały, inne odzyskiwały niepodległość, ale przede wszystkim nastąpił ogromny skok w rozwoju technicznym i informatycznym, który sprawił, że dziś mało kto czyta książki, pisze listy czy chodzi do banku – wszystko załatwia się przez Internet. No, w 1993 jeszcze w Polsce tak nie było, ale były to już początki szybko postępującej „technicyzacji” naszego życia codziennego. Dlatego nie usiłuję nawet porównywać tych dwóch pozycji – Trzecia rakieta i Urwany ślad, chociaż taka analiza porównawcza nasuwa się sama. Recenzowana pozycja to typowy produkt tamtych lat – intryga kryminalna osnuta na wątkach politycznych (koniecznie), trochę seksu (koniecznie – ale najlepiej o tych co „kochają inaczej”) i bezkompromisowe śledztwo odnowionych policjantów, którzy jednak przestają  być bezkompromisowi, gdy w grę wchodzi polityka. Takie czasy. Osią całej intrygi i rozgrywających się wydarzeń są pamiętniki emerytowanego prokuratora Duktowicza, który przymusowo musiał skorzystać z dobrodziejstw wcześniejszej  emerytury ponieważ zbyt głęboko drążył sprawę tajemniczych 100 milionów dolarów, wyprowadzonych podobno z Polski jeszcze przed obradami „okrągłego stołu”. Wszystko pachnie wielką polityką, ale tak pachnie, jakby śmierdziało. Teraz ex-prokuratorowi przestało zależeć i postanowił wszystko ujawnić w swoich pamiętnikach, które podobno pisał od lat kilkudziesięciu. Jest istotne, że prokurator mieszka na parterze niedużej willi, której piętro zajmuje jego stary przyjaciel i właściciel posiadłości – artysta malarz o wdzięcznym nazwisku Ksawery Ćmiel wraz z córką Anitą. Ogólne wrażenie po przeczytaniu książki jest takie, że książka jest bardzo nierówna. Od początku akcja zaczyna się interesująco, dość tajemniczo,  odnosimy wrażenie, że przed nami naprawdę dobry kryminał. Niestety akcja momentami siada fatalnie, dzieją się rzeczy wręcz głupawe i nieprawdopodobne i taka huśtawka nastroju i tempa trwa do końca. Zakończenie, niczego niewyjaśniające,  po prostu do bani. Byłoby rewelacyjne, gdyby to był pierwszy tom większej całości – o tak. Wtedy z miłym dreszczykiem emocji szukalibyśmy kontynuacji, ale tak? Wydaje się, że autorowi po prostu zabrakło pomysłu na ciekawsze rozwiązanie, a może po prostu nie zdążył ? Był już wtedy w bardzo podeszłym wieku, wszystko jest możliwe, ale niedosyt pozostaje. Najbardziej kontrowersyjną, dla mnie irytującą postacią jest wspomniana już córka artysty Ćmiela, niejaka Anita Ćmielówna – studentka ASP. Podinspektor Nawrot.mówi o niej „…ładna dziewczyna i niegłupia.” Mój Boże, niegłupia ? Poza tym, że raz czy dwa zachowała się dość przytomnie,  to generalnie jest  głupia i naiwna jak pijane dziecko we mgle. Aż trudno uwierzyć, że ktoś może tak głupio postępować. Na dodatek, przez cały czas wszyscy mówią o niej młoda dziewczyna, jest też studentką ASP. Natomiast na sam koniec autor serwuje nam informację, że Anitka urodziła się 10 lutego 1960 roku, a więc w latach 90-tych miała już ponad 30 lat! Czy o takie osobie mówi się „młoda dziewczyna”? Bez cudów. No chyba że dla prawie 90-letniego autora 30-latka to młoda dziewczyna, a w ogóle to już zapomniał w jakim wieku się w Polsce studiuje.

Reasumując, moje uczucia po przeczytaniu książki są mieszane, ale – pomimo pewnych niedoróbek (szczególnie zakończenie), warto ją przeczytać i porównać.