Edigey Jerzy – Trzy płaskie klucze 33/2011

  • Autor: Edigey Jerzy
  • Tytuł: Trzy płaskie klucze
  • Wydawnictwo: Czytelnik, Wielki Sen
  • Seria: Z jamnikiem, Seria z Warszawą
  • Rok wydania: 1965, 2010
  • Nakład: 20290, bn.
  • Recenzent: Adam Sykuła

LINK Recenzja Ewy Gryguc
LINK Recenzja Tomasza Kornasia
LINK Recenzja Anny Lewandowskiej

Trzy płaskie klucze, czyli jak ugryźć 10 milionów

Warszawa, lata sześćdziesiąte. Ze skarbca warszawskiego Powszechnego Banku Rzemiosła znika 10 milionów złotych — tzw. Rezerwa. Suma ta jak na owe czasy astronomiczna (17 tysięcy złotych kosztował wówczas włoski, importowany skuter).

Szybko wychodzi na jaw, że złodziej lub złodzieje posłużyli się podrobionymi, specjalnymi kluczami do skarbca. Do śledztwa przystępują kapitan Jarkowski oraz porucznik Roman Widera. Od razu konstatują, że kradzieży dokonał ktoś z pracowników banku I od początku trafiają na mur niechęci ze strony pracowników banku. Począwszy od dyrektora, skończywszy na starym woźnym. Milicjanci mają wrażenie, że nikomu z pracowników nie zależy na wykryciu sprawców kradzieży i ze wszyscy wszystkich kryją. Następnie wychodzi na jaw, że wszyscy bankowcy, którzy byli w dniu kradzieży w pracy, kłamią w swoich zeznaniach. Do tego komplety kluczy do skarbca (rzecz ścisłego zarachowania) dublują  się i mnożą jak króliki na wiosnę. A na dodatek woźny bankowy niedowierzając w umiejętności milicjantów na własną rękę prowadzi śledztwo, cały czas wchodząc śledczym w paradę. W końcu następuje przełom w śledztwie. Trop zdaje się prowadzić do pewnej zaniedbanej willi na warszawskim Żoliborzu i pewnej obdarzonej upiornym charakterem staruszki. Należy dodać, iż w śledztwie istotną rolę odgrywa stare biurko o rozmiarach niemalże amerykańskiego lotniskowca.
Trzy płaskie klucze Edigeya ukazały się po raz pierwszy w 1965 roku w Serii 'Jamnik, wydawnictwa 'Czytelnik,. Książka posiada specyficzne cechy pisarstwa Edigeya. W Kryminałach z tego okresu nie ma trupów, nikt nikogo nie zabija. Autor skupia się na mechanizmach defraudacji i kradzieży przez nieformalne grupy zorganizowane (tak jak  choćby w 'Czeku dla Białego Gangu z 1963 roku).
Powieść jest równocześnie sentymentalną podróżą do Warszawy i Polski połowy lat sześćdziesiątych. Pobrzmiewają w niej również echa słynnego rabunku pieniędzy na ulicy Jasnej w Warszawie (miał on miejsce w 1964 roku — sprawców nigdy formalnie nie wykryto)
Powszechny Bank Rzemiosła jest placówką fikcyjną niemniej nazwa placówki i jej lokalizacja mocno kojarzą się z właśnie z Domem pod Orłami na ulicy Jasnej w Warszawie, gdzie właśnie dokonano zuchwałego rabunku w realnym zyciu.
Czytając książkę czytelnik mimowolnie się uśmiecha czytając akapity, w których pracowniku banku przygotowują się do pracy:

(…)Dochodzi ósma, a sala jeszcze nie sprzątnięta. Stasiu czy w gabinecie pana prezesa woda w karafce zmieniona i popielniczki wyczyszczone? A u dyrektora Helskiego fikus podlany? Atramentu dolałeś? (…)

W dobie kiedy urzędnicy bankowi są sprzęgnięci z systemem komputerowym, woda jest z plastikowego baniaka o pojemności 18,9 litra (do wyboru ciepła albo zimna) a atramentu w kałamarzach nie uświadczysz bo wszyscy mają służbowe długopisy, człowiek przez chwile marzy o powrocie do starych, dobrych czasów kałamarzy, fikusów w gabinetach prezesów oraz prowadzenia konta nie elektronicznie.