- Autor: Joe Alex
- Tytuł: Śmierć mówi w moim imieniu
- Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
- Rok wydania: 1989, wydanie XII
- Nakład: 190350
- Recenzent: Iwona Mejza
LINK Recenzja Marzeny Pustułki
LINK Recenzja Wiesława Kota
Argument sytuacyjny.
Sposób dokonania morderstwa niejednokrotnie wskazuje zabójcę. Gorzej, gdy okazuje się po przeanalizowaniu wszystkich możliwych zbiegów okoliczności, oraz możliwości osób zainteresowanych usunięciem z padołu ziemskiego danego osobnika, że każda z tych osób ma niepodważalne alibi.Nieboszczyk jest, śledztwo trwa , wszyscy się spowiadają i nic.
Dwa wykluczające się tropy. Dwóch wykluczających się morderców i jeden niesamowity zbieg okoliczności.Gdyby Joe Alex nie wybrał się tego wieczoru do teatru , by w towarzystwie Karoliny Beacon i Beniamina Parkera obejrzeć „Krzesła” Ionesco, morderca cieszyłby się zasłużoną wolnością. Na razie cała trójka weszła do teatru i Joe korzystając z ostatnich wolnych minut zaciągał się dymem z papierosa. Rozglądał się dookoła szukając znajomych twarzy, czyli robił mniej więcej to samo co wszyscy.Szczególną uwagę całej trójki zwróciła rodzina sir Thomasa Dodda. Sir Thomas, wybitny archeolog , niestety nie mógł przyjść do teatru. Walczył z nawrotem ciężkiej choroby. Żona, córka oraz narzeczony córki nie odmówili sobie przyjemności obejrzenia jednej z najgłośniej komentowanych sztuk. Być może była to jedyna przyjemność na jaką mogli sobie pozwolić. Córka sir Thomasa Dodda przyciągała większość spojrzeń.Była młoda, piękna, miała arystokratycznego narzeczonego. Była także bardzo bogata. Wielka fortuna spadła na nią nagle i niedawno.Nikt nie spodziewał się , że sir Hugh Garry, potentat węglowy , zapisze wszystkie posiadane pieniądze swej stryjecznej wnuczce. Była bogata , a fortuna przyciąga wiele oczu i potrafi doskonale odświeżyć pamięć. To właśnie to odświeżanie pamięci stało się przyczyną śmierci aktora, który miał o sobie dużo lepsze mniemanie niż inni. Zginął i nikt tego nie zauważył.Gdyby żył, zapłakałby się z żalu.Był doskonałym aktorem w starym, prawie dziewiętnastowiecznym stylu, bufonem jakich mało.Mężczyzną , za którym szalały wszystkie kobiety, mężczyzną, z którym po czasie żadna nie chciałaby mieć nic wspólnego. W teatrze, gdzie tak ważna jest praca zespołowa, widział tylko siebie i swoja rolę.Bardzo ciężki w codziennym życiu, miał wielu wrogów.Miał także jednego przyjaciela. Po odkryciu przez nocnego portiera, że Stefan Vincy nie zyje, siły policyjne zostały postawione w stan gotowości , a Beniamin Parker oderwany od sączenia drinków w towarzystwie miss Beacon i Joe Alexa. Wiedziony zawodowa ciekawością Joe podążył za nim. Nim noc minęła panowie znali nazwisko mordercy. Mimo, iż nikogo u Vincego nie było, ktoś jednak go zabił. Kto i w jaki sposób to zrobił, jaki był powód morderstwa, czyli innymi słowy: kto na tym, ze Vincy już nie zyje skorzystał? To było podstawowe pytanie zadawane w tym śledztwie. Wyjaśnienie było proste i zaskakujące, a jednocześnie tak psychologicznie uzasadnione, ze po przeczytaniu książki byłam pewna, że innego mordercy nie mogło być. Jak zawsze u Joe Alexa doskonale skonstruowana intryga, co do minuty rozpisany przebieg wydarzeń.Umotywowane wszystkie posunięcia i niewiarygodnie proste rozwiązanie zagadki. Mistrzowska intryga w mistrzowskim wykonaniu. Wszystko na 158 stronach. Ani jedno zdanie nie zostało napisane zbędnie. Książka nadal, po ponad pięćdziesięciu latach od pierwszej publikacji wciąga od pierwszego zdania i trzyma w napięciu do samego końca.Doceniam wagę argumentu sytuacyjnego i uważam, że jest nieśmiertelny w swej prostocie. Specjalnie nie opowiadam intrygi i tego :Kto? Z kim? Dlaczego? Nie wyciągam na światło dzienne postaci zaludniających książkę. Chciałabym, żeby każdy po nią sięgnął i przeczytał. Docenił, tak jak ja wagę argumentu sytuacyjnego nadal w naszych czasach aktualnego. Książkę polecam wszystkim tym, którzy przy czytaniu lubią także pomyśleć. Nie tylko o tym: kto zabił?