- Autor: Rudnicka Olga
- Tytuł: Zacisze 13
- Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
- Rok wydania: 2009
- Recenzent: Anna Lewandowska
Marta, młoda kobieta po przejściach, postanowiła nowe życie rozpocząć w Śremie. Spokojne miasteczko niedaleko Poznania dawało gwarancję, że nie dopadną jej tu upiory z przeszłości.
I rzeczywiście, udało jej się – kupiła niewielki domek z ogródkiem przy spokojnej uliczce, przygarnęła małego psiaka z ogromnymi uszami, podjęła pracę w jedynym w mieście ogólniaku, nawiązała przyjaźnie. Powoli zaczynała zapominać o przeszłości – byłym mężu-sadyście i toksycznej matce, która na siłę wpychała ją w jego ramiona.
Przez dwa lata wiodła żywot spokojny i unormowany, czasem tylko zakłócany przez Gucia, kocura sąsiadki, który serdecznie nienawidził psów i dawał temu wyraz przy każdym spotkaniu z jej Tofikiem. I pewnie żyłaby nadal spokojnie, gdyby nie to, że pewnego dnia w ogródku znalazła… trupa. Trup był właściwie obcy, chociaż już raz go wcześniej spotkała, jeszcze za życia oczywiście. Był to autostopowicz, którego podwiozła do miasta, by mógł poszukać pomocy drogowej lub innej dobrej duszy, która uruchomiłaby jego własny samochód. Zapewne nie szukał tej pomocy w jej ogródku, tym bardziej więc dziwiła jego obecność, zwłaszcza w charakterze zimnych zwłok.
Gdyby nie przeszłość, wezwałaby policję w celu usunięcia obcego nieboszczyka. Marta jednak była karana sądownie – były mąż napadł na nią z nożem w ręku, w przypływie szału odebrała mu ten nóż i dotkliwie go nim poraniła. Sąd odniósł się do sprawy z częściowym zrozumieniem, Marta dostała wyrok w zawieszeniu. Teraz więc, zamiast myśleć racjonalnie, przestraszyła się, że zostanie posądzona o zamordowanie obcego człowieka i osadzona w więzieniu. Postanowiła więc pozbyć się trupa we własnym zakresie.
Ogródek, choć niewielki, doskonale nadawał się do wykopania grobu. A raczej nadawałby się, gdyby nie to, że ziemia jeszcze była zamarznięta i żadne wykopki nie wchodziły w grę. Marta zawlokła więc trupa do piwnicy i zaczęła szukać innej możliwości definitywnego ukrycia zwłok.
Nieszczęścia zwykle chodzą parami – do Marty sprowadziła się jej przyjaciółka Aneta, której sąsiedzi zalali mieszkanie. Nie miała się gdzie podziać na czas remontu, wprosiła się więc do przyjaciółki.
Tu atmosfera powieści zagęszcza się – przybywa drugi trup. Udział w wyprawieniu go na tamten świat częściowo bierze Aneta. Teraz przyjaciółki mają wspólny – do tego podwójny – problem: jak ukryć zwłoki dwóch, całkiem sporych, facetów. Nie dość tego – dom Marty jest pod obserwacją: ich poczynania śledzi tajemnicza para, rezydująca na strychu domku po przeciwnej stronie ulicy, były mąż Marty, jeszcze jakaś niezidentyfikowana osoba… Nie udało się też uniknąć kontaktu z policją – komendant miejscowego posterunku zaczyna bywać częstym gościem w domku przy ulicy Zacisze 13…
Książka, mimo ponurej, a miejscami nawet makabrycznej tematyki, jest lekka i zabawna. Perypetie dwóch przyjaciółek, które usiłują ukryć zwłoki dwóch osiłków, raczej śmieszą niż przerażają. Lektura bardzo wciąga – mamy tu tajemniczą historię z przeszłości, gangsterskie porachunki, a także wątek romansowy – nienachalny, ale ważny dla akcji. Dialogi są błyskotliwe i zabawne, bohaterowie sympatyczni (oprócz, oczywiście, szwarccharakterów), akcja dynamiczna – krótko mówiąc jest to prawdziwie damski kryminał.
Olga Rudnicka, autorka książki, to osoba bardzo młoda (21 lat), a ma w swoim dorobku już trzy książki („Martwe jezioro”, „Czy ten rudy kot to pies” i „Zacisze 13”) – humorystyczne kryminały z wątkiem romansowym. Pisze coraz lepiej, więc możemy mieć nadzieję, że rośnie nam nowa następczyni Joanny Chmielewskiej. Pozostaje więc czekać na kontynuację „Zacisza”, które kończy się słowami „Ciąg dalszy nastąpi…”.
No i na koniec akcent osobisty – kocur Gucio to imiennik mojej kotki Guci, która wprawdzie nie terroryzuje całej okolicy, ale charakter też ma niełatwy.