Edigey Jerzy – Czek dla białego gangu 68/2010

  • Autor: Edigey Jerzy
  • Tytuł: Czek dla białego gangu
  • Wydawnictwo: Iskry, Wielki Sen
  • Seria: Klub Srebrnego Klucza, Seria z Warszawą
  • Rok wydania: 1963, 2010
  • Nakład: 30250, bd.
  • Recenzent: Adam Sykuła

LINK Recenzja Marka Malinowskiego
LINK Recenzja Grzegorza Cieleckiego
LINK Recenzja Tomasza Bujaka

Czek dla białego gangu czyli afera cementowa

Debiutancka powieść nestora peerlowskiej powieści milicyjnej zaczyna się zgodnie z zasadą ustanowioną przez Alfreda Hitchcocka: trzęsienie ziemi na początek a potem napięcie już tylko rośnie.

Otóż pewnego, deszczowego, letniego dnia na warszawskiej Agrykoli dostaje po głowie aplikant prokuratury warszawskiej. Podczas napadu ginie cenny tom akt,  dotyczący afery 'Białego gangu, Afera owa osiągnęła już skalę międzynarodową, a do akt dołączony był czek in blanco na, bagatela, 80 tys. dolarów.  Czek oczywiście również ginie. A major Stanisław Czyżewski oddelegowany do tej sprawy, ma twardy orzech do zgryzienia. Bowiem sprawa grozi skandalem międzynarodowym i totalną kompromitacją Centrali Handlu Zagranicznego (Chodziło to że 'Biały Gang, wyprowadził za granicę tony szybko twardniejącego cementu 404 i nikt się w centrali nie połapał co się dzieje). Następnie akcja przenosi się na pokład szwedzkiego drobnicowca. Kiedy statek odbija od Gdyńskiego nabrzeża Szwedzi znajdują na pokładzie pasażera na gapę. Ale to dopiero początek historii. Edigey w swojej opowieści  prowadzi nas poprzez korytarze gmachów sądu na ulicy Świerczewskiego, poprzez półświatek warszawski aż do przejścia granicznego na południu Polski.
Mimo iż jest to debiut autora, już w tej książce można wyraźnie dostrzec wyraźne cechy stylu, który będzie kontynuowany w następnych powieściach. Lekkość  i potoczystość pióra. Dobra znajomość aktualnych realiów Polski i Warszawy. No i wreszcie ciekawy obraz półświatka oraz to że Edigey swoich bohaterów (zarówno pozytywnych i negatywnych) traktuje z dobroduszną wyrozumiałością.

(…)- Nie chodź dzisiaj. Kur zły jak chrzan. Nic nie załatwisz, tylko się narazisz.
– A co mu się stało?
– Wścieka się ze aplikanta jeszcze nie ma. Kazał mi go po wszystkich pokojach szukać a panicz pewnie gdzieś wieczorem zabawił i zaspał(…)
(…) –Szef przeczytał moje podanie, podarł je i wyrzucił mnie z pokoju,, nazywając na pożegnanie 'starym bałwanem,.
– Kochany! –zawołała z entuzjazmem sekretarka.
– Ja?
-Nie, szef. Kochany szef. I jak trafnie pana ocenił!

Co ciekawe w książce nie ma ani jednego trupa. Poszkodowany na ciele i godności osobistej zostaje tylko aplikant. Edigey skupia się głównie na aferze Gangu i poszukiwaniu zaginionego czeku.
Wreszcie Edigey opisuje w swojej książce Warszawę z początku lat sześćdziesiątych. Warszawę której już nie ma. Miasto w której Alejami Ujazdowskimi jeździły jeszcze trolejbusy (likwidowano je sukcesywnie do połowy lat siedemdziesiątych. A zielone tereny skarpy wiślanej w okolicach Agrykoli nie były jeszcze przedzielone na pół trasą Łazienkowską.

Książka po raz pierwszy ukazała się w 1963 roku w serii Srebrnego Klucza nakładem „Iskier”.