- Autor: Edigey Jerzy
- Tytuł: Błękitny szafir
- Wydawnictwo: Czytelnik
- Seria: Seria z jamnikiem
- Rok wydania: 1971
- Nakład: 70290
- Recenzent: Iwona Mejza
Książki Jerzego Edigeya to klasa sama w sobie. Co jakiś czas wracam do mojej ulubionej to jest „Błękitnego szafiru”, opowieści o Kryście co chciała być wielką panią i skończyła marnie.
Symbolem powodzenia tej pani w życiu była właśnie bransoletka z błękitnym szafirem, piękna wiedeńska robota z dmuchanego złota. Gdy znaleziono Krystynę Cieślikowską martwą, miała na sobie luksusowe futro , przy sobie dwadzieścia tysięcy złotych i brakowało tylko bransoletki w kształcie węża z błękitnym szafirem w pysku.
Zamordowaną znaleziono w lesie, wieczorem, przysypaną śniegiem, blisko stacji Podleśna Góra, widocznie miała wracać do Warszawy i już nie wróciła. Ponieważ pani mieszkała w Warszawie śledztwo przejęła Stołeczna Komenda MO a konkretnie major Janusz Kaczanowski i podporucznik Tomaszewski. Bransoletka była cenną pamiątką w związku z czym panowie zaczęli szukać mordercy wśród mężczyzn, którzy torowali drogę do kariery Krystyny Cieślikowskiej. Od gońca w powiatowym zarządzie geesu do kierowniczki komisu na Wspólnej.
Bardzo ciekawie i jak zawsze u Edigeya wiernie odmalowane środowisko, w którym obracała się zamordowana. Pracownicy komisu, chcąc uniknąć posądzenia o morderstwo prawie dobrowolnie czynią zwierzenia majorowi Kaczanowskiemu. Opowiadają jak funkcjonuje komis i buchalteria komisowa, od czego są tzw. Konie i dlaczego remanent zrobiony po śmierci szefowej komisu wypadł idealnie. Przenosimy się w świat sprzed grubo ponad trzydziestu lat , znany nam chociażby z widzenia z wystawy na której siedział naturalnych rozmiarów biały pudel, który nawet potrafił szczekać i niejednokrotnie był przedmiotem dziecięcych marzeń. Myślę , że pewne machinacje finansowe stosowane przez personel komisu nadal mogą być, czy też są stosowane, brzmią tak prawdopodobnie. Wprawdzie w przedwstępie autor zaznacza , iż cytuję „ Wszystkie opisane wydarzenia są tylko fikcją . Podobieństwa imion, nazwisk czy nazw miejscowości są całkowicie przypadkowe. Autor jest również przekonany, że nie ma u nas takich komisów ani takich ich pracowników” ale myślę, że możemy to potraktować życzeniowo.
Oprócz szeroko nakreślonej pracy komisu mamy także pełen przegląd panów, dzięki którym Krystyna Cieślikowska zrobiła aż tak zawrotną/ zważywszy stan posiadania / karierę. Od męża Alojzego, zdolnego spawacza, w tamtych czasach, gdy Polska się budowała zawód na wagę złota poprzez kolejnych „ bliskich przyjaciół” aż po ostatniego kochanka, który miał stanowić zwieńczenie tej specyficznej ale jakże życiowej drogi kariery.
Śledztwo trwa, różne sprawy i sprawki wychodzą na światło dzienne, a efektów brakuje, morderca nadal nieznany i nagle… .przychodzi wiadomość z wybrzeża. Bransoletka ujrzała światło dzienne! Major Kaczanowski oczywiście, osobiście jedzie do Kołobrzegu, jest lato, możemy tylko pozazdrościć , plaża morze i restauracja Fregata , w której dają dobrze zjeść. Trwa wyjaśnianie, kto? Od kogo? Dlaczego ? Za ile? Od Kołobrzegu po Katowice. I dalej nic.
Sprawa oczywiście zostaje rozwiązana, morderca ujęty, życie toczy się dalej. Mnie po przeczytaniu tego bardzo interesującego kryminału , który gdyby nie był kryminałem to spokojnie po rozbudowaniu wątków osobistych, emocjonalnych mógłby być doskonałą powieścią obyczajową zaspokajającą pragnienia wielu kobiet , przychodzą na myśl dwa wnioski , którymi dobrze przynajmniej czasami kierować się w życiu:
Pierwszy jest krótki „NIC ZA WSZELKĄ CENĘ ” drugi wniosek to ten , że „ WSZYSTKIE DOKUMENTY POWINNIŚMY CZYTAĆ UWAŻNIE” .
Książkę polecam każdemu a w szczególności tym, którym na moment zakręciło się w głowie, różne są drogi kariery .