Kostecki Tadeusz (W. T. Christine) – Kaliber 6-35 61/2009

  • Autor: Kostecki Tadeusz (W. T. Christine)
  • Tytuł: Kaliber 6,35
  • Wydawnictwo: LTW
  • Seria: reedycja z 1959
  • Rok wydania: 2006
  • Nakład:
  • Recenzent: Iza Desperak

Reedycja utworu Kosteckiego wydanego w 1959 roku pod pseudonimem Christine jest dziś niestety straszną ramotą którą wydano zapewne by miłośników ramot zaspokoić. Utwór ten trąci myszką, niestety nie nabrał jeszcze, jak to się zdarza młodemu winu, szlachetności.


Jest to historia która dzieje się w Anglii, jednak na owe czasy autorowi zabrakło wyobraźni bo ową Anglię odwzorować – tu ustępuje pół-Brytyjczykowi Słomczyńskiemu w roli Joe Aleksa. Czytać można go raczej jako dokument czasów żelaznej kurtyny, gdy nawet nieprzeciętny obywatel – pisarz nie miał szans na podróż lub choćby obejrzenie przez satelitę jakiegoś dokumentu na temat opisywanego kraju. Tak więc Kostecki, który kryminał anglosaski naśladuje z dużym poświęceniem, potyka się tu o scenę polowania. Otóż, polowanie to, odbywające się w sferach zapewne arystokratycznych – główny podejrzany jest tytułowany sir- odbywa się na śniegu i jego uczestnicy używają sań. Śnieg w Wielkiej Brytanii pada na tyle rzadko, że stanowi lokalną sensację i powód odwołania kursów metra i pociągów podmiejskich. Nawet odległa brytyjska północ, czyli zimna Szkocja, czegoś takiego jak sanie wynaleźć nie zdołała, bo nie występuje tam pokrywa śniegu zdolna do ich uniesienia.
Można oczywiście potraktować utwór Kosteckiego jako przejaw globalizacji, gdzie wschodnie sanki, brytyjski ‘sir’ i międzynarodowe trusty współwystępują zgodnie.
Poczyniwszy to założenie, przejdźmy do fabuły. Ów ‘sir’ nienawidzi konkurenta w sferze biznesu, lidera konkurencyjnego trustu. Obaj znajdują się polowaniu, znienawidzony konkurent pada ofiarą zamachu, a ‘sir” podejrzenia . Ofiara zginęła nie od typowej broni myśliwskiej – wydaje się podczas oględzin zwłok – tylko od broni o takim samym kalibrze jak rewolwer podejrzanego, który strzelał z niego by obronić się przed dzikim wilkiem. Dziki wilk to znów polonizm niewybaczalny Kosteckiego, wilków w Brytanii bowiem nie ma od stuleci, i czyni się tam obecnie starania o reintorudukcję tego wymarłego na tym terenie gatunku.
Jako że jesteśmy jednak w Wielkiej Brytanii, sprawę prowadzi gość ze Scotland Yardu, jako że silne są też wpływ amerykańskie, miesza się do niej dziennikarz. Lecz nasz podejrzany zawisłby pewien za niepopełnioną zbrodnię gdyby nie zięć – amator, który wykazuje cechy zwłaszcza amerykańskich bohaterów czarnych kryminałów. Pułkownik Pentham (pojawia się też w on też w „Wazie  z epoki Ming”) nie waha się przed zastosowaniem niezbyt zgodnych z prawem metod by teścia uwolnić od podejrzenia. Odkrycie prawdziwego mordercy odbywa się znów zgodnie z brytyjskim standardem – ten zdemoralizowany na tyle by zabić z zimną krwią by rzucić podejrzenie na wroga radca królewski, podobnie jak mordercy u Joe Alexa, wybiera godną śmierć w obliczu oskarżenia.