- Autor: Czubaj Mariusz
- Tytuł: 21:37
- Wydawnictwo: Wydawnictwo WAB
- Seria: Mroczna seria
- Rok wydania: 2008
- Recenzent: Iza Desperak
LINK Recenzja Marzeny Pustułki
Nasz człowiek na Festiwalu – reportaż
Rozterki profilera z Katowic
Utwór o tajemniczym tytule zaskoczył mnie pozytywnie. Lektura pewnego dzieła firmowanego przez autorską parę Krajewski i Czubaj była koszmarem, a skoro koszmar ten spłodzili wspólnie autor niezłych kryminałów i publicysta, to słabości Alei samobójców przypisywałam temu drugiemu. Niesłusznie. Czubaj bez Krajewskiego daje się czytać, a jednocześnie omija zręcznie pułapki w które wpadają często – gęsto współcześni autorzy powieści powiedzmy policyjnych.
Bohaterem pierwszego samodzielnego kryminału Czubaja jest policyjny profiler Rudolf Heinz, a notka na okładce obiecuje więcej jego przygód już w 2010 roku. Troszkę przypomina owa postać wymiętych starzejących się steranych życiem i dźwigających służbowe traumy bohaterów współczesnych powieści o „psach”. Nie doskwiera mu wprawdzie lekkość bytu, ale nie jest steranym życiem wrakiem. Traumatyczne wspomnienia czasem mu towarzyszą, nie zakłócając jednak równowagi duchowej. By się zrelaksować wieczorem, potrzebuje sześciopaku piwa, ale gdy obiecuje sobie przerwę w piciu tego napoju (do zakończenia sprawy) to bez problemu tego przyrzeczenia dotrzymuje. W wolnych chwilach chwyta za gitarę elektryczną, i żałuje że kumple z zespołu się wykruszyli. Obiecuje sobie powrócić do rzetelnych treningów sztuk walki –i znów postanowienia dotrzymuje. Samotnie wychowuje syna i miewa problemy wychowawcze, ale mimo ciągłych rozjazdów dzielnie sobie z nimi radzi. I, co chyba najważniejsze, nie jest z Warszawy, tylko z Katowic, i lepiej od warszawskich specjalistów poradzi sobie z zagadką śmierci dwóch kleryków z seminarium duchownego, mocno zalatującą wątkami homoerotycznymi. Dlaczego Warszawka wzywa na pomoc specjalistę z innego województwa? Wcale nie zasłużył sobie na to doświadczeniem i stażami w Quantico. Odpowiedź na to pytanie zawiera właśnie tytuł: 21.37 to godzina śmierci papieża. Heinz orientuje się, że wezwano go, bo lepiej, by to obcy połamał sobie na sprawie zęby lub się skompromitował. W ten sposób Heinz staje się nie tylko bohaterem walki ze złem, ale ostatnim niezłomnym, którego nawet kult papieski nie ruszy.
Niewątpliwie wątki okołokościelne czynią książkę ciekawą, choć autor, znany publicysta, lekkie ma pióro, doskonale opisuje Polskę jaką każdy z nas zna, i etnografię codzienności wplata w fabułę w sposób niezauważalny. Obserwacje obyczajowe przeplatają się z kryminalnymi, powieściowi policjanci to nie papierowe postacie a krwista gotycka Jolka czy zasługujący na swą ksywkę Karloff, i mówią oni językiem takim jak policjanci z prawdziwych komend. Jeszcze przed wybuchem afery hazardowej Heinz doskonale zna problem i jego diagnoza jest nieco bardziej wnikliwa niż to serwują nam komisje śledcze.
Tak jak telewizja pokazuje coraz częściej księży w nowych rolach – najpierw jako tło serialu, potem oś telenoweli, wreszcie w serialu para-kryminalnym, autorzy współczesnych kryminałów posiłkują się wątkami kościelnymi coraz częściej, na co klasyczna powieść milicyjna nie mogła sobie pozwolić. Tu nie tylko popełniono zbrodnię, której tropy wiodą do seminarium duchownego, ale związani z nim księża stają się głównymi podejrzanymi. Seminarium zaś nie jest bynajmniej przystanią niewinnych owieczek, tylko wylęgarnią wszelkich możliwych grzechów. Formacja duchowa przyszłych kapłanów opiera się na ślepym posłuszeństwie, donosicielstwo kwitnie, duchowni wykładowcy okazują się plagiatorami, jedni seminarzyści chowają się tam przed gangiem, z którym zadarli w poprzednim życiu, inni traktują jako agencję towarzyską.
Heinz nie jest uprzedzony do kleru, wprost przeciwnie, trudno mu uwierzyć, że to ksiądz mógłby być sprawcą serii brutalnych morderstw. Tropy prowadzą do seminarium, ale i do świata świeckich – tytułowa sekwencja cyfr nie jest bowiem odniesieniem do śmierci papieża a do nazwy pewnego sportowego klubu, oraz do wersetu z Ewangelii. Po seminarzystach ginie kobieta, następnie zaś główny podejrzany. Akcja jest na tyle wciągająca, że pominę jej streszczenie, bowiem gorąco polecam samodzielną lekturę, która może być świetną zabawą. Mogę jednak zapewnić, że dobro jak zawsze zwycięży, choć sprawiedliwość wymierzana jest nieco przewrotnie.