- Autor: Kapitan Żbik
- Tytuł: Kryształowe Okruchy
- Wydawnictwo: Sport i Turystyka
- Rok wydania: 1970
- Nakład: 100000
- Recenzent: Jarosław Kiereński
LINK Recenzja Roberta Żebrowskiego
Kryształowe okruchy z mordercy kieszeni ,czyli jak mu się skończą pieniądze to go wywalimy …
Odkrywając nowe karty Polskiej Powieści Milicyjnej z dużą przyjemnością recenzuję komiks z niezwykle zasłużonej serii „Kapitan Żbik” pt. „Kryształowe Okruchy” jest to dziewiąty z serii zeszyt i pierwszy którego współautorką scenariusza była Anna Kłodzińska. Komiks ten jest dziś już dość rzadki wydany w 1970 r. do naszych dni zachował się w niewielu stosunkowo egzemplarzach mimo iż wydano go w nakładzie 100 tys egz. z racji tego że komiksy nigdy nie były jakoś szanowane przez czytelników wiele z nich po jednokrotnym lub kilkukrotnym przeczytaniu wyrzucano lub np. palono nimi w piecu…
W Kryształowych okruchach Anna Kłodzińska wraz z enigmatycznie brzmiącym współautorem J. Tomaszewskim (razem napiszą jeszcze tylko jednego Żbika „Czarną Nefretete”) opisują historię zaginięcia a potem po odnalezieniu ciała także i morderstwa dokonanego na inżynierze Zaleskim (imienia nie poznajemy …) otóż do biura KGMO w Warszawie zgłosił się Kierownik Kadr w Fabryce F-3 (cokolwiek ten skrót znaczy – wiadomo tajne). Informując że inżynier Zalewski nie przyszedł dziś do pracy. Nie widzieć czemu od razu zaniepokoiło to kadrowca a i aż do tego stopnia że udał się z inspektorem Janowskim do mieszkania nieobecnego inżyniera … W mieszkaniu znaleziono Zaleskiego ale już martwego po czym Janowski przekazuje sprawę Żbikowi i zaczyna się główna akcja – poszukiwanie sprawcy … Następnie dość tajemniczo i natychmiastowo akcja przenosi się do Rotundy PKO w Warszawie tam dowiaduje się Żbik że Zalewski wypłacił bardzo niedługo przed swą śmiercią dużą kwotę pieniędzy a mianowicie 130 000 zł od razu rodzi się u Żbika podejrzenie że należy się skontaktować z Motozbytem …To bardzo ciekawe bo choć może nieść za sobą oczywiste komiksowe uproszczenie ,że jedynie co obywatel mógłby zrobić z dużą sumą pieniędzy to przeznaczyć na samochód … i zaiste po wywiadzie w Motozbycie okazało się że Zaleski miał odebrać Moskwicza ale nie odebrał – bo już nie żył jak konstatuje Żbik … Po wywiadzie środowiskowym Żbik dowiaduje się od sąsiadki zamordowanego że w feralnej godzinie był u denata kurier rozwożący telegramy był to motocyklista w kasku i skórzanej kurtce, (obecnie profesja ta zanikła już zupełnie) … na razie nie wzbudza w kapitanie ta informacja żadnej podejrzliwości ,a w sumie powinna bo owa sąsiadka jest młodą i ładną blondynką … Po przesłuchaniu kurierów pocztowych okazuje się że jednen z nich nie może się wytłumaczyć z 45 minut swej aktywności i jako podejrzany w sprawie zostaje zamknięty do wyjaśnienia – to jednak było by zbyt proste … W czasie kiedy posadzony za kratkami pocztowiec kruszeje telefonuje nagle do Żbika student i zgłasza że widział jakiegoś osobnika ,który wychodził z mieszkania inżyniera i drzwi zamykał kluczem i nie był sam Zalewski tylko ktoś inny … tutaj już Żbik wie że student najprawdopodobniej widział mordercę … Mimo iż rysopis przedstawiony przez studenta nie pasuje do pocztowca to Żbik oskarża pocztowca o to zabójstwo ten jednak załamując się przyznaje że w feralnej godzinie pożyczył swój motocykl znajomemu i dopiero wtedy żbik go zwalnia bo rysopis podany przez studenta nie odpowiada podejrzewanemu kurierowi pocztowemu …
No tak tylko co dalej bo śledztwo jakby utyka w miejscu – Żbik ma tylko rysopis i nic więcej … ale tu właśnie przychodzi nam powrócić do tej blondynki ,tak – nagle ona znika a jeden z dzielnicowych rozpoznaje w rysopisie znanego przez siebie „Urodzonego w Niedzielę” niejakiego Ostrowskiego … i już właściwie wiadomo że to on jest głównym podejrzanym. Jego znakiem szczególnym jest to że ma obcięty kawałek ucha … w toku dalej prowadzonego śledztwa okazuje się że ten w ucho ranny Ostrowski współpracował z Zaleskim kreślił jakieś projekty ale został zwolniony za jakieś „Rozróbki …” tylko że ten Ostrowski pracował jako Nowak …
W domu Nowaka vel Ostrowskiego też nie ma i żona sama chętnie by się dowiedziała od Milicji gdzie jest jej mąż …
Jak ktoś gdzieś wyjechał i to z dużą sumą to na pewno jest nad Morzem … niestety nie zameldowali się nigdzie to współpracownik Żbika Janowski dochodzi do wniosku że musieli się zaszyć gdzieś bez meldunku … w tym momencie zapada decyzja że po nadaniu komunikatu w TV o poszukiwaniu Ostrowskiego – Nowaka ekipa dochodzeniowa wraz z naszym Kapitanem ekipa dochodzeniowa wyrusza na wybrzeże … a na wybrzeżu jak to na wybrzeżu :
Po pewnym okresie bezowocnych poszukiwań jeden z kelnerów restauracji Hotelu Grant w Sopocie poznaje poszukiwanego na fotografii – po charakterystycznym znaku – tym poszarpanym uchu … i gdy dochodzi informacja że w Szczecinie w wypadku ulicznym ranny został mężczyzna z uszkodzonym uchem wydaje się że już zmierza ku finałowi nic bardziej błędnego – czeka nas jeszcze wiele … gdy szczeciński ranny odzyskuje przytomność na tyle że można go przesłuchać okazuje się że wepchnięty został pod samochód przez jakiegoś innego mężczyznę … tu okazuje się że przestępców jest cała szajka i to właśnie tu znów powraca nam na karty komiksowe owa blondynka – tu Żbik przypadkowo ją widzi na ulicy w przypadkowym miasteczku w Sianowie … okazuje się że ona wraz z jakimś mężczyzną rozbili w pobliżu namiot i to na wydmach … gdy interweniuje Milicja jakiś mężczyzna ucieka z namiotu … tu świetna karta aż pozwolę sobie ją zamieścić…:
I gdy okazuje się że NAWET ZOMO nie znalazło poszukiwanego to pozostało już tylko dokonywać analiz laboratoryjnych rzeczy pozostawionych przez Ostrowskiego … a w tych rzeczach i to w ortalionowym płaszczu znaleziono kryształowe okruchy … takie same jak zostały po walnięciu w głowę Zaleskiego Popielniczką Kryształową … Przesłuchanie towarzyszącej Ostrowskiemu blondynki nic nie daje a tymczasem poszukiwany zaszywa się w Bieszczadach gdzie wynajmuje pokój u tubylców , którzy tylko siedzą i się zastanawiają skąd on ma pieniądze i na jak długo mu starczą … Ostrowski zapewnie nie czując się zbyt pewnie przechowuje pieniądze w górach i właśnie gdy idzie do nich pojawia się Milicjant i Ostrowskiemu wypadają pieniądze zupełnie jak w finałowej scenie filmu Stanisława Bareji „Brunet wieczorową porą” (tu należy jednak przyznać że komiks był wcześniej bo w 1970r a film w 1976 r) tym sposobem czynią go podejrzanym, po bezskutecznej próbie wylegitymowania i próbie ucieczki padają strzały i ranny Ostrowski zostaje aresztowany i Komenda Policji w Rzeszowie może zawiadomić Warszawę że poszukiwany przez całą Milicje w Kraju jest już ujęty … następnie ów zostaje ogolony i rozpoznany i tu nagle okazuje się że te okruchy z kieszeni są najważniejszym dowodem w sprawie … i to już koniec …
Podsumowując głównym mankamentem fabuły jest niejasność o kogo właściwie chodzi … bo chyba celowo wprowadzono zamieszanie by było ciekawiej Ostrowski jest Nowakiem potem jest z nim jeszcze ktoś ten ktoś znajduje się pod kołami samochodu itp. … przymykając jednak oko na problemy z fabułą , które to na 36 stronnicowym komiksie są trudne do uniknięcia i już przez samą formę – skrótową i wymuszająca konieczność współpracy z rysownikem – na pewno nie było łatwo … Jednak sam zeszyt ten jest niezwykle ciekawy również z racji kreski, która przyzwyczajonych do współczesnych cyzelowanych kresek komiksowych z jednej strony a z drugiej estetyki komiksu współczesnego może nieco zaskakiwać i odpychać na pierwszy rzut oka . Rysownik tego zeszytu Zbigniew Sobala jest autorem najwcześniejszych Żbików jego kreska nieporadna i toporna to jednak po bliższym przyjrzeniu się według mnie zyskuje na oryginalności i autentyźmie . Żbik ten jest typowy dla początkowej fazy rozwoju cyklu by dekadę później wyglądać już zupełnie inaczej …
Serdecznie Polecam Kryształowe Okruchy jako niezapomnianą lekturę …