Zeydler-Zborowski Zygmunt – Zbrodnia na Cyrhli Toporowej – Pierwsza seta 95

  • Autor: Zeydler-Zborowski Zygmunt
  • Tytuł: Zbrodnia na Cyrhli Toporowej
  • Wydawnictwo: Czytelnik
  • Seria: Z jamnikiem
  • Rok wydania: 1970
  • Nakład: 60000
  • Recenzent: Grzegorz Cielecki
  • Broń tej serii: Pierwsza seta

LINK Recenzja Mariusza Młyńskiego

Kurs na Pelcowiznę

Czy ktoś pamięta czasy, kiedy ulica Toruńska nie kojarzyła się z Bródnem, tylko z Pelcowizną? Wystarczy sięgnąć do powieści kryminalnej Zygmunta Zeydlera-Zborowskiego „Zbrodnia na Cyrhli Toporowej” by uświadomić sobie jako szybko zachodzą zmiany. Książka ukazała się w 1971 roku.


Główny bohater Jacek, zostaje zamieszany w morderstwo popełnione w okolicach Zakopanego. Obok wątku kryminalnego występują także silne treści obyczajowe. Krytykuje się mianowicie zdradę małżeńską. Nie będę wyjaśniał jak panu Jackowi udaje się wywikłać z tych wszystkich problemów, polecam książkę. Tu interesuje nas wyłącznie wątek, by tak rzecz, lokalno-pelcowizniany.

Jacek zostaje poproszony o wizytę na ul. Toruńską w ramach przyjacielskiej przysługi. Wtedy po raz pierwszy pada nazwa ulicy: – Gdzie jest Toruńska? – zainteresowała się Ewa” (żona Jacka – przyp. red.). – Na Pelcowiznie” (str. 161). Nie koniec na tym. Jacek udaje się pod wskazany adres, co nie okazuje się wcale zadaniem prostym. Taksówkarze z niechęcią, zgrozą i przestrachem reagują na hasło Pelcowizna. „Na przystanku stał tylko jeden wóz. Tęgi taksówkarz krytycznym wzrokiem obrzucił kandydata na pasażera. – Dokąd mam jechać ? – spytał niezachęcająco. – Na Pelcowiznę, na Toruńską. – Na Pelcowiznę nie jadę. Mogę jechać na Ochotę. Odpowiada panu? – Jeżeli mam interes na Pelcowiznie, to nie mogę jechać na Ochotę, tłumaczył łagodnie Jacek, nie chcąc rozdrażniać niezadowolonego kierowcy”. (str. 191-192). Gdzie te czasy, kiedy potulny, wylękniony pasażer pytał kierowcę czy zostanie zawieziony we wskazane miejsce i z drżeniem serca oczekiwał odpowiedzi. Teraz, w czasach rozpasanego wolnego rynku to taksówkarze walczą o pasażerów. Ponoć taksówek mamy w Warszawie o dużo za dużo. Na pewno więc dojedziemy wszędzie, gdzie mamy ochotę. Możemy zostać co najwyżej przekręceni na parę złotych, jeżeli kierowca jest nieuczciwy. Co było dalej? „Dopiero czwarty kolejny szofer zgodził się jechać na Pelcowiznę. Jacek starał się mu przypodchlebić, poczęstował go papierosami, zabawiał dowcipną rozmową. Bał się, żeby człowiek za kierownicą nie rozmyślił się po drodze i nie nabrał chęci, żeby zawieść go na Wolę”. Jackowi udało się więc pokonać wszelkie trudności i dotrzeć na Toruńską. Autor nie podaje do jakiego budynku. Weźmy jednak pod uwagę fakt, że wówczas osiedle Bródno dopiero powstawało. Mógł to być któryś ze starych domów. Istniały już wówczas także budynki przy ul. Toruńskiej 76, 78, 80 i 82. Raczej chyba jednak jest mowa w powieści o starym budownictwie. „Strome i bardzo brudne schody nie wyglądały zachęcająco. W powietrzu zapach mydlin, kiszonej kapusty i smażonego dorsza” (str. 192). Widać więc, że bohater dotarł pod wskazany adres w porze obiadu. Wyjaśnię także, że wrócił do domu o własnych siłach i nie został napadnięty. Zachęcam do lektury. Gwoli uzupełnienia dodam tylko, że na współczesnych planach Warszawy Pelcowizna zajmuje obszar między ul. Jagiellońską, Trasą Toruńską i torami kolejowymi linii na Legionowo i Nasielsk. Rejon ten należy do Pragi Północ.