- Autor: Paweł Szestakow
- Tytuł: Lęk przestrzeni
- Wydawnictwo: Czytelnik
- Seria: Z jamnikiem
- Rok wydania: 1971
- Nakład: 60290
- Tytuł oryginału: Strach Wysoty
- Tłumacz: Lech Jęczmyk
- Recenzent: Maciej Szwedowski
- Broń tej serii: Druga seta
LINK Recenzja Mariusza Młyńskiego
Śmierć przy Prospekcie Kosmonautów
Biorąc do ręki powieść Szestakowa „Lęk przestrzeni” czytelnik ma do czynienia z bardzo nietypowym kryminałem. Przede wszystkim uderza kameralny charakter akcji, która obraca się w kręgu 4-5 osób.
Oto młody radziecki naukowiec, świetnie zapowiadający się genetyk, ginie w noc po obronie pracy doktorskiej. Ponieważ zwłoki Antona Tichomirowa leżały pod oknem mieszkania znajdującego się na szóstym piętrze rostowskiego bloku z wielkiej płyty (przy tytułowym Prospekcie Kosmonautów), milicja dosyć szybko wykluczyła możliwość zbrodni, uznając, że świeżo upieczony doktor wypadł przez okno w wyniku nieszczęśliwego wypadku, tym bardziej, że tego wieczoru świętował z przyjaciółmi. Inspektor Igor Mazin, stały bohater powieści Szestakowa[1], nie wierząc w taką wersję wydarzeń, na przekór zwierzchnikom postanawia rozwiązać zagadkę śmierci Tichomirowa. W tym celu bierze zaległy urlop i prywatnie spotyka się z osobami z kręgu młodego naukowca – jego mentorem z uczelni, dawną narzeczoną, byłą żoną, najlepszym przyjacielem. Tak jak wspomniałem, do końca książki obracamy się wciąż w kręgu tych samych osób – bardzo ciekawe jest jednak obserwowanie, jak po każdej rozmowie wychodzą na jaw nowe fakty, które diametralnie zmieniają naszą opinię o Antonie T.
Rozwiązanie zagadki jest oryginalne, a sama książka, jak to zwykle u Szestakowa, napisana jest bardzo sprawnie. Razić może to, że, jak często w powieści radzieckiej bywa, tak i tutaj napotykamy się co i rusz na Złote Myśli o Ważnych Sprawach. Ot na przykład taka: Dopiero z wiekiem zaczyna się rozumieć, że każdy dzień jest piękny na swój sposób, ale zanim się to zrozumie, mało już tych dni pozostaje człowiekowi. Albo też: Czy naprawdę sądzisz, że słowa takie jak prawda i kłamstwo mają jakiś obiektywny sens? Wszystko polega na tym, kto mówi i kiedy. Na szczęście oprócz banałów są w powieści również rzeczy ciekawe, na przykład rozważania Igora Rożdiestwieńskiego o duszy rosyjskiej czy rozważania o kierunkach rozwoju genetyki. Kolejnym leitmotivem radzieckich powieści milicyjnych jest to, że co chwila komuś przypomina się wojna i jak było wówczas źle w porównaniu z dniem dzisiejszym. I jak u Prousta zatarte wspomnienie może wywołać najbardziej banalny przedmiot: Na biurku leżały gazety i list w taniej, niebieskiej kopercie. Takie koperty przypominały lata wojny, tylko wówczas były one luksusem, najczęściej przesyłano złożoną w trójkąt kartkę.
Mamy również ciekawy akcent polski – oto Ina, przyjaciółka Tichomirowa, ma nad łóżkiem plakat ze Zbyszkiem Cybulskim.
Reasumując, jest to kolejna bardzo udana radziecka powieść, którą udało mi się przeczytać w ostatnim czasie. Szestakow to pewna firma – nie jest autorem tak błyskotliwym jak Siemionow, ale w przeciwieństwie do tego ostatniego pisarstwo Szestakowa pozostaje na stałym, wysokim poziomie. Warto przeczytać.