- Autor: Patrick Quentin
- Tytuł: Szept w ciemnościach
- Wydawnictwo C&T
- Seria: Peter Duluth (tom 1)
- Rok wydania: 2001
- Przekład: Izabela Kulczycka-Dąmbska
- Recenzent: Mariusz Młyński
Patrick Quentin to taki angielski Krystyn Ziemski; pod tym pseudonimem ukrywali się Richard Wilson Webb i Hugh Callingham Wheeler. Co prawda ci autorzy nie spełniają klasycznych MO-rdowych wymagań ale za to w PRL w latach 1959 – 1973 wydano ich siedem książek (5 w Kluczyku, 2 w Jamniku), w latach 1961 – 1974 aż piętnaście było drukowanych w prasie, a na podstawie pięciu wystawiono spektakle w ramach Teatru Sensacji „Kobra” – czy byli to więc pisarze tak bardzo w naszym kraju popularni czy tak bardzo promowani? Trudno dziś powiedzieć. W latach 90. próbowano przywrócić w naszym kraju pamięć o Patricku Quentinie i do 2007 roku wznowiono lub wydano po raz pierwszy większość jego książek; mam jednak wrażenie, że dziś ta spółka pisarska jest całkowicie zapomniana – czy słusznie? Postanowiłem to sprawdzić.
„Szept w ciemnościach” to pierwsza powieść z serii, której bohaterem jest Peter Duluth. Poznajemy go, kiedy przebywa w prywatnym sanatorium doktora Lenza – swego czasu był jednym z najzdolniejszych producentów teatralnych w Nowym Jorku ale zaczął ostro pić, kiedy w pożarze teatru żywcem spłonęła jego żona i po dwóch latach uzależnienia jego przyjaciele zasugerowali mu sanatoryjne leczenie urazów psychicznych. Pewnej nocy dobiega go szept mówiący mu: „Musisz stąd uciekać, Peterze Duluth, musisz zaraz uciekać, bo tu zostanie popełniona zbrodnia”; sądząc, że może to być objaw choroby zwraca się do doktora Lenza, który mówi, że sam wyczuwa w sanatorium jakieś wrogie wpływy. Wkrótce jeden z pielęgniarzy zostaje znaleziony martwy – morderca związał go kaftanem bezpieczeństwa, a na szyi założył linę, która sama się zaciskała; wezwanego kapitana policji dziwi to, że na ciele pielęgniarza, byłego mistrza zapaśnictwa, nie ma żadnych śladów przemocy. Wkrótce zostaje zamordowany były makler, który stracił zmysły pod wpływem krachu na giełdzie; główną podejrzaną jest kobieta, której ojciec popełnił samobójstwo i której tajemniczy szept w ciemnościach zasugerował, że za tę śmierć odpowiada właśnie były makler. Sprawę rozwiązuje doktor Lenz, a Peter Duluth dochodzi do przekonania, że cała historia „to była prawdziwa łamigłówka dla wariatów” – czyli tytułowe „Puzzle for Fools”.
To dość ciekawa i intrygująca książka; stylistycznie bardzo jej blisko do twórczości Agathy Christie – logiczna fabuła, zaskakujące zakończenie, kameralna akcja oraz potoczysty, elegancki i barwny język. Czyta się to wszystko dość dobrze, a sama lektura sprawia przyjemność obcowania z kwiecistym słownictwem. Intryga jest trochę zwariowana, a odpowiedź na klasyczne pytanie „kto zabił” może naprawdę zaskoczyć – i konia z rzędem temu czytelnikowi, który wskaże tego mordercę wcześniej niż dziesięć stron przed końcem. Ważne jest też, że Peter Duluth wychodzi z alkoholizmu i wierzy w swój powrót do teatru – a pomoże mu w tym Iris Pattison, pacjentka w której dostrzega aktorski potencjał i której mówi: „Wystarczy mi pół roku, żeby zrobić z pani gwiazdę o światowej sławie” i która niedługo zostanie jego żoną. Wydaje mi się jednak, że powieść może być trochę zbyt statyczna dla współczesnego czytelnika, chociaż… kto wie? W każdym razie na pewno poleciłbym ją wielbicielom Agathy Christie, których wcale nie ubywa. Książkę wydano w 2001 roku, a wcześniej, w 1963 roku drukowano ją jako „Szept w ciemnościach” w „Dzienniku Łódzkim”, a jako „Łamigłówkę dla wariatów” w „Głosie Koszalińskim” i „Gazecie Zielonogórskiej”.