James Grady – Sześć dni Kondora 200/2024

  • Autor: James Grady
  • Tytuł: Sześć dni Kondora (Six Days Of The Condor)
  • Wydawnictwo: Czytelnik
  • Rok wydania: 1978
  • Nakład: 50320
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Kondor, Wróbel i kret

Autorem książki jest amerykański pisarz i dziennikarz śledczy James Grady (ur. 1949). Po raz pierwszy wydano ją w USA w roku 1974. Na jej podstawie w roku 1975 powstał film „Trzy dni Kondora” , w reżyserii Sydney’a Pollacka, z Robert Redfordem w tytułowej roli. Recenzowana pozycja liczy 189 stron, a jej cena okładkowa to 28 zł.

Akcja toczy się w USA – w Waszyngtonie oraz Langley i Parisburg [powinno być Pearisburg] w stanie Wirginina, na początku lat 70.

W stolicy Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej, przy zbiegu ulic A i Czwartej, stał dwupiętrowy budynek. Wg tablicy informacyjnej miało tam swą siedzibę Amerykańskie Towarzystwo Historii Literatury. Faktycznie mieściła się tam jedna z sekcji wydziału informacji CIA – Centralnej Agencji Wywiadowczej, czyli „Firmy”, jak nazywali ją jej pracownicy. Na czele Sekcji 9 Wydziału 17 CIADW (DW to Departament Wywiadu) stał dr Lappe. Jej zadaniem było śledzenie w literaturze problematyki szpiegostwa i związanej z nim działalności. Pracownicy czytali powieści kryminalne i szpiegowskie, streszczali je, a pomysły i sytuacje w nich opisane poddawali szczegółowej analizie [podobnie jak agenci KGB, którzy w tym samym celu oglądali w kinach filmy z Bondem]. Na miejscu mieli do dyspozycji około trzech tysięcy książek, a z Langley systematycznie dosyłano im nowe. Analiza polegała m.in. na konfrontowaniu fikcji literackiej z prawdziwymi wydarzeniami opisywanymi w raportach CIA. W przypadku zastanawiającej zbieżności między tymi dwoma źródłami, informację o tym przekazywano na wyższy szczebel. Tam zaś oceniano, czy autor tylko trafnie zgadywał i miał wyjątkowe szczęście, czy też może wiedział za dużo. W Sekcji 9 spisywano również oryginalne pomysły i sztuczki stosowane przez powieściowych szpiegów, co można było potem wykorzystać w działaniach „Firmy”.

Poza doktorem Lappe w budynku Towarzystwa pracowali: sekretarka – pani Russell, Walter Jennings, Ray Thomas, Harold Martin, Tamatha Reynolds, Ronald Malcolm oraz nowy pracownik – księgowy-bibliotekarz Rich Heidegger. To właśnie on przeglądając akta Sekcji z ostatnich kilku lat ujawnił nieścisłości wymagające wyjaśnienia, o czym w koleżeńskiej rozmowie poinformował Malcolma. Pierwsza sprawa dotyczyła rozrachunków w dziedzinie płac i innych wydatków, a druga – dostarczania książek. Otóż w roku 1968 z filii w Seattle Towarzystwo otrzymało transport książek. Były tam wszystkie tomy, które zostały wysłane, ale nie zgadzała się liczba skrzyń, w których je wysłano. Dotarło ich pięć, a na fakturach było siedem. Wniosek był taki, że dwie skrzynie z książkami zaginęły, ale nie brakowało żadnej książki. Heidegger sporządził z tego raport, który – z pominięciem swojego przełożonego Lappe – przesłał do głównej siedziby CIA w Langley. Tam trafił on w ręce pułkownika Weatherby, który szybko wziął się do roboty, choć w zupełnie innym kierunku, niż można było się spodziewać.

W niedługo potem Rich, w swoim mieszkaniu, został zamordowany, a do budynku Towarzystwa wtargnęła grupa uzbrojony mężczyzn, którzy wystrzelali wszystkich obecnych tam pracowników. Ocalał jedynie Malcolm, który zanim nastąpił atak wyszedł do baru po sandwicze dla pracowników, korzystając z tylnego wyjścia, niezaznaczonego nawet w planie budynku, a którym dostarczano kiedyś opału. Kiedy po powrocie ujawnił zbrodnię, zgodnie z procedurą zadzwonił na numer alarmowy CIA, zwany „linią paniki”, informując o zdarzeniu. Dzwoniąc musiał podać swój kryptonim, a brzmiał on „Kondor”. Obsługujący linię Stephen Mitchell polecił mu ukryć się w bezpiecznym miejscu i zadzwonić za godzinę, sam zaś postawił na nogi całą Agencję. Po kolejnej rozmowie telefonicznej ustalono, że Malcolma podejmie z miasta jego dobry znajomy „Wróbel IV”. Udał się on po niego wraz z … pułkownikiem Weatherby. Spotkanie zakończyło się strzelaniną, a „Kondor” zrozumiał, że w szeregach „Firmy” działa „kret”. Postanowił więc gdzieś się głęboko zaszyć. W działaniach mających na celu odnalezienie go, poza CIA, brały też udział: FBI, policja, wywiad wojskowy, wywiad marynarki wojennej oraz grupa specjalna 54/12 Narodowej Rady Bezpieczeństwa, dla której pracował niezwykle utalentowany detektyw Kevin Powell. Oczywistym jest, że „Kondora” poszukiwali również „oni”.

Zaczęła się niezła kołomyja: ucieczki, pościgi, strzelaniny, trupy, a do tego fałszywe tożsamości, kombinacje operacyjne i powracające wciąż pytanie „who is who?” W każdym bądź razie osoba czytająca książkę nie ma prawa się nudzić. Trudno mi porównywać książkę z filmem, gdyż dawno go już nie oglądałem.

Ciekawostki:
Używane samochody : francuska „Simca”, amerykański „Dodge” i „Chevrolet Corvair”, niemiecki „Volkswagen” i „Mercedes”.

Wymienieni autorzy kryminałów: Rex Stout i jego bohaterowie – Nero Wolfe i Archie Goodwin oraz jego książka „Czarna Góra” (nie była tłumaczona na polski), z roku 1954, a także John Dickson Carr [specjalista od zagadek zamkniętego pokoju].

Warto wiedzieć, że w roku 1994 wydano w Polsce książkę pt. „Cień Kondora” będącą kontynuacją przygód Ronalda Malcolma. Dwóch kolejnych pozycji tego cyklu: „Last Days of the Condor” i „Next Day of the Condor” w naszym kraju nie wydano.