Zapewne poniższe nie kwalifikuje się do powieści milicyjnej… Ale, ponieważ właśnie przeczytałem, i zafrapowaly mnie intrygujące zbieżności z polską powieścią milicyjną, choć to dwie różne epoki, i systemy polityczne i gospodarcze całkiem inne; więc siadam, i piszę..
Richard Horatio Edgar Wallace – „The Ringer”,
powieść kryminalna, London, wyd. 1925
Wydana w Polsce jako “Człowiek o stu obliczach” w tłumaczeniu Jerzego Pańskiego, niestety nie wiem kiedy.
Edgar Wallace (1875 – 1932), brytyjski pisarz, dziennikarz, scenarzysta, był niebywale popularnym tworcą powieści kryminalnych. Jedną z najbardziej popularnych była właśnie książka „The Ringer” , który to tytuł nie ma wiele wspólnego z tytułem polskiego tłumaczenia, ale tak to już jest z tłumaczeniami – są jak kobiety – jak wierne, to mało atrakcyjne, i vice versa…
The Ringer w brytyjskim angielskim znaczyło na początku zeszłego wieku kogoś, kto włącza się do gry na nierównych szanasach, oczywiście na jego korzyść, i nazwa ta dobrze oddaje treść kryminału. Niestety dzisiaj słowo to nieco się zborsuczylo, i oznacza (m.in.), pedała…
Treść jest relatywnie nieskomplikowana – seryjny morderca, operujący w wyższych sferach, terroryzuje Londyn, i ani Scotland Yard, ani policja nie są w stanie nawet sprokurować jego rysopisu. Nie mówiąc o ujęciu tego zbrodniarza. Osobnik ten, znany tylko jako „the Ringer”, morduje ludzi znajdujacych się pod pełna ochroną policyjną, i nikt nawet nie wie, jak on może sie dostać do kompletnie zamkniętych pomieszczeń, zamordować ofiarę, i wyjść stamtąd niezauważony.
Głównym bohaterem powiesci jest jednak nie Ringer, tylko ktoś inny, o wiele sympatyczniejszy, mianowicie Inspektor Scotland Yardu Allan Wembury, właśnie co awansowany na komenadanta dystryktu Deptford, miejsca znanego z wysokiej przestępczości.
Inspektom Wembury jest:
- Wysportowany,
- Przystojny,
- Pochodzenie ludowe – syn ogrodnika,
- Służył w wojsku, gdzie odznaczył się odwagą i oddaniem sprawie,
- Relatywnie mlody – 30+ lat
- i najważniejsze – cieszący się absolutnym zaufaniem Szefa, który to Szef jest dla niego Przyjacielem, Ojcem, Starszym Bratem, etc, etc.. Szef mówi do niego po imieniu (no, nie calkiem, w Anglii to raczej uzywając tylko nazwiska, bez dodania Sir czy czegoś podobnego), natomiast nasz Allen zawsze tytułuje Szefa „Sir”, bez użycia nazwiska. Tak to już w tej Anglii kiedyś bywało..
Nic nam się jeszcze nie nasuwa? Kapitan Szczęsny, też nie???
Wiemy że coś będzie nie tak, kiedy to zostajemy poinformowani, iż Inspektor Wembury kocha się (bez nadziei na sukces w związku z różnicą socjalną) w podupadłej hrabiance, która on zna jeszcze z dawnych dobrych czasów, kiedy to jego ojciec pracował jako Najgłówniejszy Ogrodnik w pałacu tatusia hrabianki, i tam przyszly Inspektor poznał ją jako podlotka, i był przyjacielem i powiernikiem jej dzieciństwa.
Rzeczona hrabianka Mary Lenley, właśnie została, o zgrozo, zmuszona do zarabiania na życie jako sekretarka/maszynistka u ewidentnie podejrzanego adwokata o nazwisku Maurice Meister. Nie bez znaczenia jest fakt, ze hrabianka Mary właśnie przeszła metamorfozę – z chudego podlotka przekształciła się nagle w kobietę o niebywałej urodzie i obfitych kształtach, i my, jako ludzie inteligentni, wiemy iż lubieżny Meister będzie zaraz nastawał na jej cnotę, co oczywiście nie może znaleź uznania u Inspektora Wembury.
Zwrócmy tu uwagę na fakt, że nazwisko Meister jest albo niemieckie, albo żydowskie, co natychmiat odczytujemy jako ukrytą wskazówkę, że jest to charakter bez wątpienia negatywny.
Znamy to skądś? Ależ oczywiście – schemat „szpieg w instytucie”, albo „ślady prowadzą w przeszłość”.
Wkrótce okazuje się że nasz adwokat Meister jest zamieszany we wszelkie możliwe aktywności kryminalne, jak uwodzenie kobiet, które zaraz potem topią się w Tamizie, (to byly czasy…), kradzieże klejnotów, morderstwa, itp. Akcja komplikuje się, ponieważ adwokat Meister zadaje się z bratem hrabianki Mary, który to brat, hrabia John, oczywiście jest czarnym charakterem, i kradnie klejnoty pewnej Księżnej, będąc u niej na bankiecie.
Brat – czarny charakter (może być wujek, albo inny krewny..) Znamy? Znamy..
Oczywiście nasz Inspektor Wembury zmuszony jest aresztować przestępcę, ale ponieważ kocha się w Mary, to usiłuje mu pomoc, zaznaczając na wstępie aresztowania, że on moze przyjść jutro zrobić rewizję i dokonać aresztu, jeśli hrabia John nie czuję się dobrze będąc podejrzanym, oczywiście wszystko to po to, by John mógł uciec z klejnotami za granice, ale nie, przepaść klasowa nie pozwala hrabiemu Johnowi na przyjęcie takiej oferty od syna ogrodnika, i John zostaje aresztowany, i zgnije w więzieniu..
I tak dalej, i tak dalej. Akcja wije się żwawo, czyta się przyjemnie, język bardzo sympatyczny nieco staroświecki, jak u Agaty Christie…
Nie będę psuł przyjemności wydawaniem co się dalej stało, i czy Inspektor Wembury jednak poślubi hrabiankę Mary, i czy Ringer zostanie zdemaskowany i ujęty..
Ale, ale.. Tylko co tu robi nasz tytułowy Ringer?
Otoż Ringer, który podobno utonął w Australii, pojawia się nagle w Londynie, ku zgrozie Scotland Yardu i Policji, i wiemy że teraz jego ofiarą padnie podły adwokat Meister, ponieważ uwiedziona samobójczyni, o której dowiedzieliśmy się wcześniej, byla nikim innym, tylko ukochaną siostrą Ringera.
I na tyle wstarczy… Resztę poczytajcie sobie sami.
I co? Nic nowego pod słońcem..
I tym pogodnym akcentem kończąc, kreślę się z poważaniem,
Josef R Mankowski, Kanada
Autorstwa tego Klubowicza również „Bohaterowie powieści milicyjnych”.