Czerniawski Czesław – Jak tylko wróci z morza – Trzecia seta 12

  • Autor: Czerniawski Czesław
  • Tytuł: Jak tylko wróci z morza
  • Wydawnictwo: MON
  • Seria: seria Labirynt
  • Rok wydania: 1976
  • Nakład: 120000
  • Recenzent: Jacek Pokrzywnicki
  • Broń tej serii: Trzecia seta

LINK Recenzja Wiesława Kota
LINK Recenzja Iwony Mejzy
LINK Recenzja Mariusza Młyńskiego

ŁYK KONIAKU PRZED ŚMIERCIĄ

Kryminał ten nie jest najwyższych lotów. Do Edigeya czy Kłodzińskiej brakuje mu dużo. Jest morderstwo, jest krótkie śledztwo, jest także portret psychologiczny prowadzących śledztwo.
Doniesiono o zaginięciu kobiety. Niejakiej Pawelec. Kapitan Doliński stwierdza, ze nikt z rodziny nie interesował się kobietą. Ciało w/w Pawelec znaleziono w parku . Ofiarę uduszono jej własna chustką. W toku śledztwa ustalono, że mąż, jako osoba nikłej postury, nie był w stanie zabić kobiety. Czyżby obywatelka Pawelec puściła się z jakimś marynarzem?
Kapitan Doliński to służbista mający namiętność do piwa. Uważa, że dla rozwiązania zagadki kryminalnej nie trzeba ruszać się zza biurka. Od tego ma się ekipę śledczą. Natomiast rozwiązywanie zagadek to praca umysłu, co musi przywodzić na myśl skojarzenia z klasycznym detektywem.
Pamiętajmy jednak o tym, że akcji powieści Czesława Czerniawskiego rozgrywa się za środkowego Gierka. A zatem zarówno finezja zbrodni, jak sposób dedukcji muszą być precyzyjne, niczym snopowiązałka do której zabrakło sznurka.
Akcja została osadzona w Szczecinie. Brak bliższych informacji o mieście, tak więc akcja mogłaby równie dobrze rozgrywać się w Gorzowie czy Poznaniu. Na pewno tam też mieszkają jacyś marynarze, którzy od czasu do czasu wracają z morza. Ale należy mieć na względzie, że lwia część niezbyt zresztą obfitej twórczości Czesława Czerniawskiego, jest teoretycznie związana z morzem. Wystarczy wspomnieć „Tę cholerna mgłę”, zrecenzowaną przez Klubowicza Wojciechowskiego. Jest jeszcze wydana w serii z Czerwoną Okładką powieść „Nie wychodź na pokład po zmroku” . Już same tytuły wskazują na jeden kontekst semantyczny.
Bardzo nuży opis wspomnień frontowych kapitana Dolińskiego, który walczył w I Dywizji Wojska Polskiego. Tak więc wsad propagandowo-ojczyźniany.
Ogólnie fabuła bardzo prosta, zbyt prosta. Nawet jak na przeciętnego milicyjniaka. Dlatego byłem w stanie go przeczytać jedynie w ukraińskim pociągu relacji Tarnopol-Lwów*. Na osłodę mogę jedynie dodać, że ostatnim trunkiem spożytym przez ofiarę był koniak chevalier, natomiast ulubione piwo kapitana Dolińskiego to berlitz beer eksportowe.

*Recenzja została podyktowana przez Klubowicza Jacka Pokrzywnieckiego właśnie podczas tej podróży. Miała ona miejsce w wakacje 2006 roku. Notował Grzegorz Cielecki