- Autor: Stan Fedyszyn
- Tytuł: Szczęśliwy dzień
- Wydawca: Teatr Polskiego Radia
- Cykl: Teatrzyk Zielone Oko
- Rok wydania: 1976
- Recenzent: Robert Żebrowski
Tylko dla słuchaczy o mocnych nerwach
O Stanie Fedyszynie wcześniej nie słyszałem, natomiast autor przekładu i adaptacji – Robert Długoborski – jest mi dość dobrze znany. Ma on na swoim koncie kilka radiowych słuchowisk kryminalnych: „Hobbyści”, „Mieszkanie”, „Żółta czapeczka” i „Zaginął Joe”.
Reżyserem spektaklu jest Jowita Pieńkiewicz. Trwa ono 26:05. Domniemywać należy, że akcja toczy się gdzieś w USA, ale nie można określić kiedy.
Do mieszkania „cyngla” mafii – Bena (Jerzy Nowak) przyszedł inny gangster – Luke (Witold Pyrkosz), odpowiadający na dzielnicy za handel narkotykami. Ben wpuścił go z obawami i daleko posuniętą ostrożnością, gdyż jakiś czas temu, wykonując zlecenie, zabił brata Luke’a – Bill. Luke zapewnił go, że nie ma o to pretensji do Bena, gdyż Bill zasłużył na śmierć. Przyszedł do niego natomiast z nietypową prośbą, by ten za sto dolarów sprał go na kwaśne jabłko. Okazało się, że dilerowi siedział na karku porucznik Colucci (Edwin Petrykot), który zażądał od Luke’a, by ten dzielił się z nim swoimi zyskami. Gangster wpadł na pomysł, że wrobi policjanta w pobicie. Ben miał go poważnie obić, a on – z wyraźnymi śladami pobicia – udać się na policję, by złożyć zawiadomienie na porucznika.
Ben chętnie przystał na tę propozycję i ostro wziął się do roboty. Luke był jednak bardzo zdeterminowany i wytrzymały. Oczywiście w całej tej sprawie nic nie było oczywiste i choć słuchowisko jest krótkie, to jednak kilka zwrotów akcji w nim było, sama intryga okazała się naprawdę ciekawa, a finał zaskakujący. Męczące było dla mnie natomiast słuchanie tych odgłosów uderzeń i jęków ofiary, ale przy pobiciu nie da się tego niestety uniknąć.
PS Na zdjęciu peerelowski radiomagnetofon „Klaudia 2”.