Meissner Janusz – Tajfun z południo-wschodu 187/2025

  • Autor: Meissner Janusz
  • Tytuł: Tajfun z południo-wschodu
  • Wydawnictwo: Iskry
  • Rok wydania: 1955 (wyd. I)
  • Nakład: 30176
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Amerykańskie Kitajce z Taiwanu

Janusz Gniewomił Meissner (1901-1978) pisał książki przede wszystkim o lotnictwie i marynistyczne. Jednak jedno z jego opowiadań – tytułowe ze zbioru „Tajfun z południo-wschodu” ma charakter sensacyjny, gdyż dotyczy piractwa morskiego. Książka zawiera łącznie 5 opowiadań, liczy 244 strony, a jej cena okładkowa to 7,10 zł.

Akcja opowiadania toczy się w roku 1954, na szlaku morskim od Polski do Chin.
W dniu 13 maja 1954 roku polski drobnicowiec „Prezydent Gottwald” (Klement Gottwald był komunistycznym prezydentem Republiki Czechosłowackiej – poprzedniczki Czechosłowackiej Republiki Socjalistycznej, a także patronem – w latach: 1953-1990 – XIV Liceum Ogólnokształcącego w Warszawie przy ul. Nowowiejskiej 37a), na Morzu Wschodniochińskim, został zatrzymany, zarekwirowany i uprowadzony przez okręty marynarki Wojennej Republiki Chińskiej (czyli Tajwanu, prezydentem tego kraju był wówczas Czang Kaj-szek, współzałożyciel partii Kuomintang, wspierany przez USA). Podobny los spotkał w dniu 23 czerwca 1954 roku radziecki tankowiec „Tuapse” (w sumie w latach 1949-1954 w ramach tzw. polityki zamkniętego portu – czyli blokady dostępu do portów w komunistycznej Chińskiej Republice Ludowej, w celu sparaliżowania handlu z nią – Tajwan przejął 67 zagranicznych statków).

W takich to czasach – z Gdyni do chińskiego Taku w pobliżu Tiencinu nad zatoką Morza Żółtego – wyruszył w swoją czternastą podróż m/s „Partyzant” dowodzony przez kapitana Stanisława Nowierskiego z polsko-chińską załogą na pokładzie. Po rozładunku w porcie docelowym miał wrócić do kraju. W drodze powrotnej natknął się na tajwański torpedowiec, który przywitał go poleceniem: „Natychmiast zatrzymać statek!” oraz strzałem ostrzegawczym z działka. Wkrótce na pokładzie polskiego statku pojawili się marynarze Chang Kaj-szeka dowodzeni przez amerykańskiego oficera. Z pomocą naszej jednostce przyszedł … tajfun. Do tego czasu jednak sporo się na statku wydarzyło.

Pierwowzorem dla książkowego m/s „Partyzant” był zbiornikowiec Polskich Linii Oceanicznych – parowiec „Praca”, który w dniu 4 października 1953 roku został zatrzymany przez dwa tajwańskie niszczyciele, przejęty i odprowadzony do portu na Tajwanie, a jego marynarze zostali uwięzieni (więcej o tym zdarzeniu możecie przeczytać na stronie: https://historia.dorzeczy.pl/186865/2/uprowadzenie-statkow-prl-przez-tajwan.html .

Recenzowane opowiadanie – z uwagi na rzadko spotykaną fabułę – jest interesujące samo w sobie. Choć liczy ono ponad 70 stron, to jednak opis samego ataku na statek nie zajmuje zbyt wiele miejsca. Trzeba jednak przyznać, że wszystko co trzeba, odnośnie tego pirackiego aktu, zostało przez autora dobrze opisane, choć oczywiście z elementami propagandowymi.