- Autor: Karol May
- Tytuł: Tajny agent (Das Buschgespenst I)
- Wydawnictwo: Małopolska Oficyna Wydawnicza KORONA
- Rok wydania: 1996
- Nakład: nieznany
- Recenzent: Robert Żebrowski
Kryminał autorstwa ojca Winnetou
W czasach milicyjnych, czyli okresie peerelowskim, namiętnie zaczytywaliśmy się w książkach Karola Maya (1842-1912), przede wszystkim w jego westernach, m.in.: „Winnetou” (z niezapomnianą kreacją filmową Pierre’a Brice’a), „Old Shatterhand”, „Old Surehand”, „Skarb w Srebrnym Jeziorze”, „Czarny mustang”, ale też i innych np. wydanej w cyklu „Biblioteczka Podróży, Przygody i Sensacji” KAW serii „Ród Rodrigandów”.
Rzadko jednak kto wie, że May miał też na koncie powieść sensacyjno-kryminalną. Trudno się temu dziwić, bo w Polsce ukazała się ona dopiero w roku 1996, w dwóch tomach: „Tajny agent” i „Leśny upiór”, choć światowy debiut miała w roku 1935. Dziś przedstawię recenzję pierwszej części, która liczy 193 strony.
Akcja toczy się w pasie przygranicznym Niemiec w Saksońskich Rudawach, trudno mi jednak stwierdzić kiedy.
Hohenthal była wioską ubogich górników i tkaczy niemiłosierdzie wykorzystywanych przez miejscowych panów. Kopalnia należała do barona Wildsteina, natomiast tkacze swoje wyroby sprzedawali kantorze u Seidelmanów, czyli u Martina i jego syna Fritza, u których pomieszkiwał też brat Martina – August. Ludziom w wiosce brakowało żywności, opału i normalnych warunków życia, a powodem tego były bardzo zaniżone pensje, a także zbyt wysokie ceny towarów oferowanych przez miejscowych magnatów. Niesprawiedliwość społeczna, ubóstwo i brak godziwych warunków pracy były przyczyną niezadowolenia, rodzinnych dramatów i przymierania głodem mieszkańców wioski.
Pewnego dnia, podczas obchodu, pies leśniczego odkrył zwłoki zakopane w śnieżnej zaspie. Był to podporucznik straży granicznej – kula sprawcy przebiła mu głowę. W kieszeni jego munduru znaleziono kartkę o treści: „Spotka to każdego, kto chciałby niepokoić przemytników. Leśny Upiór”. O tym, że w okolicy działała szajka zajmująca się przemytem towarów z Czech i do Czech, wiadome było wszystkim. Liczyła ona ponad 30 osób. Nikt zaś nic konkretnego nie wiedział na temat Leśnego Upiora, a większość traktowała ją jak istotę nadprzyrodzoną, choć o ludzkich kształtach i głosie. Następnego dnia po ujawnieniu zabójstwa, u leśniczego Wunderlicha – człowieka prawego i dobrodusznego – pojawił się wraz z bagażami nieznany mu mężczyzna. Powołał się na poprzedniego leśniczego w Hohenthal – Meyera mieszkającego obecnie w Dreźnie, który przyjaźnił się z Wunderlichem. Nieznajomy przedstawił się jako Franz Arndt i poinformował leśniczego, że jest detektywem, działającym z ramienia władz, a pojawił się, aby zidentyfikować Leśnego Upiora oraz wykryć sprawcę morderstwa strażnika. Nikt nie wiedział o tym, że Arndt będąc dzieckiem mieszkał w Hohenthal i że ponad to, o czym poinformował leśniczego, ma też do wyjaśnienia pewną sprawę z przeszłości. Detektyw zatrudnił do pomocy młodzieńca Edwarda Hausera, którego rodzina była tępiona przez Seidelmanów z uwagi na to, że Edward starał się o rękę swojej sąsiadki – Angeliki Hofmann, na którą sidła zastawił panicz Fritz.
Jak przystało na prawdziwego detektywa, Arndt rozpoczął śledztwo od oględzin miejsca zdarzenia i terenu przyległego. Na podstawie śladów pozostawionych przez kule, ustalił, gdzie przyczajony był morderca. Znalazł też oderwany na sęku kawałek białego płótna, z prześcieradła lub obrusa, który należał do materiału maskującego sprawcę na zaśnieżonym terenie. Powziął przypuszczenie, że przestępca, goniony przez strażnika, uciekał do swojej kryjówki i na tej podstawie wyznaczył kierunek, gdzie powinna się ona znajdować. W ten sposób trafił pod stary dąb, do którego zbiegały się z licznych kierunków ślady ludzkich stóp. Domyślił się, że jest to punkt kontaktowy lub zborny przemytników. Następnym krokiem było pozyskanie do współpracy właściciela miejscowej gospody „Pod Złotymi Wołami” – pana Bindera, którego brat – pracujący w stołecznej policji – znany był Arndtowi. Przy tej okazji detektyw wykazał się niebywałą umiejętnością błyskawicznej zmiany swojego wyglądu i odzienia. Tymczasem bezrobotnemu Edwardowi Hauserowi zatrudnienie w swojej organizacji zaproponował Leśny Upiór …
Książka jest świetna pod każdym względem. Najbardziej przypomina mi kryminały Walerego Przyborowskiego. Śledztwo prowadzone jest bez jakichkolwiek środków technicznych lub kryminalistycznych, w oparciu jedynie o czynniki czysto ludzkie: spostrzegawczość, inteligencję, umiejętności analityczne, pozyskiwanie informacji, kamuflaż i obserwację, czyli tak jak najbardziej lubię. W tle powieści mamy kilka wątków społecznych, które w niczym nie przeszkadzają, a jedynie uprawdopodobniają fabułę i czynią, że jest ona osadzona w realnym, twardym i bezwzględnym świecie. Oczywiście w „Tajnym agencie” nic z najważniejszych spraw, a więc kto jest Leśnym Upiorem, kto zabił podporucznika i na kogo ponadto zasadza się detektyw, nie zostało wyjaśnione. Do tego konieczne jest przeczytanie drugie tomu, a więc „Leśnego Upiora”.