- Autor: Jan Ekström
- Tytuł: Termin mija o północy (Doden Fyller Ar)
- Wydawnictwo: Czytelnik
- Seria: Z jamnikiem
- Podseria: Rewolwer
- Rok wydania: 1963
- Nakład: 20250
- Recenzent: Robert Żebrowski
Tajemnica Blue Cottage, czyli gazeta prawdę ci powie
Po przeczytaniu książki „Taniec ognia”” autorstwa szwedzkiego pisarza Jana Ekströma (1923-2013) postanowiłem sięgnąć po kolejną jego pozycję, a przy okazji pierwszą jego powieść – „Termin mija o północy” z roku 1961. Liczy ona 247 stron, a jej cena okładkowa to 17 zł. Narracja prowadzona jest w pierwszej osobie czasu przeszłego.
Akcja toczy się w Szwecji, w roku 1959.
Do Växjö, nad jeziorem Helgasjon (południowa Szwecja), przybył ze Sztokholmu Olof „Olle” Ekman. Chciał on wyjaśnić starą rodzinną zagadkę, a mianowicie, co tak naprawdę stało się z jego kuzynką Sarą Ekman. Urodziła się ona w roku 1916. Dziesięć lat później w wypadku samochodowym zginęli jej rodzice. Ona i jej – roczna wówczas – siostra Luiza przeżyły wypadek. Dziećmi zaopiekowało się ich stryjostwo – John i Lilian Ekman, rodzice Rolfa i Ewy. W roku 1934 Sara wyjechała do Londynu, by studiować na tamtejszym uniwersytecie. Ostatni list, jaki przysłała do domu, pochodził z roku 1940 (a więc sprzed 19 lat), a potem kontakt się urwał. Przyjęto więc, że dziewczyna zginęła w czasie bitwy o Anglię. Poszukiwania dziewczyny w Londynie przez stryja Johna nic nie dały, a wyszło na jaw, że Sara nigdy studentką University of London nie była. Gdyby żyła miałaby 43 lata.
W toku prowadzonego przez Olofa „śledztwa”, w czasie którego rozmawiał z Luizą oraz koleżanką Sary – Britt-Marie Lind z Alvesty, a także analizował listy przysłane z Londynu – pisane na maszynie i jakieś takie sztywne w treści, okazało się, że zanim wyjechała do Anglii, Sara próbowała flirtować z Rolfem, romansowała z przyszłym mężem Ewy – Walterem Engiem, a na koniec związała się z miejscowym inżynierem kolejnictwa – Arnoldem Arnelle, którego odbiła Britt-Marie. Olofowi dużo do myślenia dały rozmowy przeprowadzone podczas przyjęcia zorganizowanego przez Johna i Lilian, w którym uczestniczyli: major Rustan Santesson, jego żona Inez, nauczycielka Sigrid Kohl i jej mąż – profesor Yngve Kohl.
Dość szybko udało się Olofowi trafić na ślad Sary i odnaleźć ją, a konkretnie – jej zmumifikowane zwłoki. Okazało się, że swoją podróż do Londynu zakończyła w pobliskiej Växjö Alveście. Z ramienia policji sprawą zajął się komisarz Harald Rymer – inteligentny, drobiazgowy i rzutki w działaniu. Choć do pomocy miał porucznika, to jednak szybko i bezproblemowo swoim równorzędnym współpracownikiem uczynił Olofa. Sekcja zwłok wykazała, że Ekmanówna zginęła od ciosu nożem zadanym w plecy. Przy jej zwłokach znaleziono gazetę „Svenska Dagbladet”, dzięki której można było ustalić datę śmierci dziewczyny. Trzeba jednak było bardzo przyspieszyć śledztwo, bo już za klika dni miało minąć 25 lat od dnia, w którym dokonano tego zabójstwa, a wtedy zbrodnia ta uległaby przedawnieniu, co czyniłoby jej sprawcę bezkarnym. Nietrudno się domyślić, że sprawca ten pochodził z grona osób wymienionych powyżej.
Sama intryga kryminalna jest całkiem niezła, prowadzone dwutorowo – zawodowo i amatorsko – śledztwo dość ciekawe, a współpraca policjanta i „detektywa” wręcz doskonała. Sposób popełnienia przestępstwa nie jest jakiś makabryczny, ale pewna okoliczność temu towarzysząca – jak najbardziej. Zmęczyły mnie trochę opisy perypetii życiowych bohaterów powieści, oględnie mówiąc pogubionych i nieszczęśliwych. Zauważyłem, że w obu przeczytanych przez mnie pozycjach Jana Ekströma pojawiły się dwa podobne wątki: osierocone dziecko i femme fatale. Czy sięgnę po któryś z trzech pozostałych kryminałów tego autora? Tak, planuję przeczytać jeszcze „Maurów” (choć bez świecznika ☺), a dwa pozostałe sobie daruję, bo nie pasują mi tematycznie.