Wiech – Pożycz mi rewolweru! 203/2023

  • Autor: Wiech
  • Tytuł: Pożycz mi rewolweru!
  • Wydawnictwo: vis-a-vis/etiuda
  • Cykl: Wiech – opowiadania przedwojenne (tom 11)
  • Rok wydania: 2012
  • Nakład: nieznany
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Zaproszenie do mamra, czyli Wiech na sali sądowej

Wiech, czyli Stefan Wiechecki (1896-1979), był prozaikiem, satyrykiem, dziennikarzem i publicystą. Stał się „znakiem firmowym” przedwojennej Warszawy z uwagi na swoją twórczość pisaną stylem gwarowym, nazywanym wiechem.

W latach 2000-2015 Robert Stiller zebrał i zredagował do druku książkowego wszystkie możliwe do odnalezienia przedwojenne opowiadania, reportaże i felietony (w sumie powstało 15 tomów), które wydane zostały razem ze wznowieniami takiż, ale powojennych (12 tomów).

„Pożycz mi rewolwer” jest zbiorem 118 opowiadań sądowych, drukowanych w „Dobry Wieczór! Kurier Czerwony” w latach: 1936-1937. Książka liczy 238 stron, a jej cena okładkowa to 26 zł.

Nie będę streszczał żadnego z opowiadań, ale przedstawię cechy charakterystyczne dla nich:

  • Miejsce akcji: Warszawa – przede wszystkim Stare Miasto, Praga i Wola, ale też i np. Targówek, a także przedziały III klasy pociągu relacji: Warszawa-Wołomin. Rozprawy toczą się w sądzie starościńskim i grodzkich.
  • Rodzaje zdarzeń: wszelkie możliwe od wybryków chuligański, przez awantury domowe do kradzieży.
  • Ciekawe nazwiska postaci: Hipolit Rączka, Ignacy Szponder, Izydor Motyl, Wincenty Ciuchna, Genowefa Karaluch, Konstanty Wypłoszek, Teodor Smaczny, Marceli Miętus, Alojzy Makolągwa, Sabina Wątrobińska, Franciszek Korytko, Antoni Pokrywka, Euzebiusz Smaczny, Zenobia Kwaśna, Wawrzyniec Pijawka, Pinkas Krówka, Leon Szufladka, Leokadia Futerał, Ambroży Szparaga, Apolonia Baranek, Eugeniusz Mucha, Rozalia Piesek, Pelagia Wilczak, Hilary Aniołek, Aleksander Żeberko, Aurelia Kwapisz, Wiktor Śmietanko, Nuchym Krakowiak, Stefania Pszczółkowska („najgrubsza kobieta na całej Szmulowiźnie, Kamionku, Targówku i Nowym Bródnie”).
  • Knajpy: „Po Zegarem” – ul. Zakroczymska, „Pod Cegiełkami”, „Pod Setką”, „interes” u Chwaliszewskiego – ul. Targowa, „Głuchy Leon” – ul. Żelazna, „Pod Konikiem”, „Kujawianka”, „Pod Głowizną”, „Pod Teściową”, „Pod Goloneczką” – ul. Górczewska, „Pod Cegiełkami”, „Ślepy Leon” – na Siekierkach, „Pod Rzodkiewką” –ul. Grójecka, bar „Londyński” – ul. Marszałkowska, „Pod Psami” – róg Chłodnej i Żelaznej, ”Bar Ziemiański”, „Kaukaski”, „Tivoli”.
  • Inne obiekty: „Kercelak”, kramy „Wielopole”, Teatr Letni, most Kierbedzia, wytwórnia „Tygryspol” na Wołówce, ul. Piusa XI (obecnie ul. Piękna), plac Parysowski, Dworzec Główny.
  • Areszty: „Centralniak” (Areszt Centralny przy ul. Daniłowiczowskiej 7), Mokotów, Pawiak.
  • Potrawy i napoje: kiszka na gorąco, jeden dziecinny pod dzwonko od śledzia, kanapka garni z sardynką, kiełbasa sejmowa z duszoną cebulką, sos „Kabul” do befsztyka po tatarsku, zając w śmietanie, szczupak po żydowsku, chachochibill po tyflisku, „Egipskie Specjalne”, rydze z patelni.
  • Najczęściej wspominana piosenka: „Ostatnia niedziela” (prawidłowo: „To ostatnia niedziela”, błędnie – „Ta ostatnia niedziela”; szlagierowe tango z roku 1935, najpopularniejszym jego wykonawcą był Mieczysław Fogg).

Cytaty:
– o pijanym kelnerze: „Zauważył, że perła personelu krąży między stolikami w sposób do złudzenia przypominający fregatę bez steru na rozhukanych falach. Wezwał zatem pana Alojzego do siebie i rzekł surowo: – Panie Włosek, co jest do cholery? Goście trzeźwe, a ober zalany w drobny mak. Co z tego wyjdzie? ; Pan Włosek bardzo się obraził, ale pracy nie porzucił, oświadczając tylko, że jeśli wypił coś niecoś, to absolutnie nie przeszkodzi mu we wzorowym spełnianiu obowiązków, a poza tym chodziło mu o danie zaraźliwego przykładu dziwnie powściągliwym dziś gościom”.
– o olimpiadzie w roku 1936: „Cielesne ćwiczenia gimnastyczne na świeżem powietrzu w mieście Berlinie. Zjechali się różne narodowości: Murzyni, ewangeliki, Japończyki i temuż podobnież. Skaczą przez trzepaki, ganiają się, rzucają kulamy, podbawiają się w piłkie nożne”.
– o tapeciarzu, znawcy polityki międzynarodowej: „Trzeba przyznać, że pan Sylwester udziela odnośnych wyjaśnień uprzejmie i na bardzo przystępnych warunkach. Butelka wódki i skromna przekąska to nie jest chyba cena zbyt wysoka za wyczerpujące oświetlenie zagadnień”.
– nieporozumienie: „Na próżno pan Krzysztosik wyjaśniał, że Alfons jest to imię króla hiszpańskiego. Gospodyni nie dała się przekonać, twierdząc, że to zawód, a raczej pozycja społeczna”.
– sposób na pozbycie się niewypłacalnego lokatora: „Z początku stosuje niewinną szykanę. Zaczając się wieczorem gdzieś na podwórzu posesji z pamiątkową antypką w ręką spuszcza nią upartemu dłużnikowi łagodny wycisk. Gdy zabieg ten, stosowany dwa do trzech razy, nie pomaga, z przykrością decyduje się na energiczniejszą akcję. Pozbawia mianowicie niesumiennego lokatora drzwi, a następnie okien. Skutek jest murowany: w ciągu paru dni lokal pustoszeje, bez żmudnej procedury, kosztów i przykrych scen towarzyszących zwykle eksmisji urzędowej”.
– sposób na dobro małżeńskie: „Czterdziesta to jest ćwierć butelki. A takie mam najwyższy sądzie zasadę, że jak wypiję mniej aniżeli niż połówkę, robię zaraz krzywdę moralną i materialną sobie i żonie (…) Wracam do domu w złem humorze i przeprowadzam remont mieszkania. (…) Zdejmuje ze ścian lanszafta i tłuke w drobny mak, łamie krzesełka i inną galanterię. (…) Ale kiedy wypiję pół butelki, jestem taki chłopak, że do rany można mnie przyłożyć. Przyjdę elegancko do domu. Wytrę nogi o słomiankie, żonę w rączkie pocałuje i w porządeczku spać się kłade”.
– o zasiłku: „- Emerytury ani renty nie mam, ale zaopatrzenie skarbowe owszem pobieram. – Jakiego rodzaju? – Wszystko od a do zet, wikt, opranie, mieszkanie, garnitur, ale tylko podczas odsiadki. Na wolności nic nie otrzymuje”.
– postawa „ankoholika”, która dziś nazywa się racjonalizowaniem: „To miałem nie wypić jednego? Czy jest na świecie człowiek, któren by nie wypił? A jeżeli nawet jest, to albo wariat, albo inna jaka ofiara losu, co ślub nietronkowości przez nieostrożność żonie złożyła. A że ja jestem zdrów zupełnie i niemożliwych rzeczy nie mam zwyczaju obiecywać, znakiem tego kropnąłem sobie czwarty i piaty, bo drugi i trzeci same przez się się rozumieją”.
– wywód oskarżonego: „Jakżeż, proszę sądu wysokiego, minoga może być rybka, skoro jeśli ości nie posiada. Że w wodzie zamieszkuje to nie dowód: pluskwa na przykład w łóżku sypia, a człowiekiem chyba nie jest”.
– dojrzała „artystka”: „Środkiem ulicy pląsała jakaś kobieta, zakasawszy spódniczkę do kolan. Policjant rzucił okiem i skrzywił się z niesmakiem. – Pani starsza, co jest? Kino czy operetka? Kurtynka na dół i na chodnik, bo doprowadzę do komisariatu”.
– nierozgrzany mularz: „Przyznawać się przyznaję, że cóś się tam wypiło w piwnicy u pana inżyniera, ale to tylko tak na rozgrzewkę, od czasu do czasu. Butelki stojeli na półce, po prostu prosili się, żeby spróbować”.
– niebezpieczny „lot”: „Sąd doszedł szybko do wniosku, że bracia lotnicy znajdują się pod pełnym gazem i mają w bakach duże zapasy mieszanki spirytusowej, co łatwo może być powodem katastrofy, kazał przeto z miejsca zamknąć ich na trzy dni, uwzględniając już w tym ich zasługi na polu lotnictwa, wykazane podczas ćwiczeń przedwstępnych na parapecie”.
– normalka: „Plac Parysowski nie należy do najbardziej uprzywilejowanych pod względem bezpieczeństwa ulic stołecznego miasta. Można nawet powiedzieć, ze jest wprost przeciwnie. Bójki, awantury, kradzieże z włamaniem i bez należą tu do zjawisk nieco spowszedniałych”.
– regulamin w „Tivoli” – „Za wszystkie płyny spożyte przez fordanserki, opowiadające swe życiorysy, płacą słuchacze”.
– gorzka prawda: „Pijak jest plagą rodziny, topi w alkoholu wszystkie zasoby, naraża na nędzę biedne swoje dzieci i nieszczęsną, słabą kobietę”.
Wiech wiechem, śmiech śmiechem, picie piciem, a życie życiem. Lektura lekka, łatwa i przyjemna, dopóki nie podejmie się nad tym głębszej refleksji, bo jest też druga – smutniejsza – strona tego medalu.