Rudzki Jan – Wilkołaki 178/2023

  • Autor: Rudzki Jan
  • Tytuł: Wilkołaki
  • Wydawnictwo: MON
  • Seria: Labirynt
  • Rok wydania: 1967
  • Nakład: 30304
  • Recenzent: Robert Żebrowski

LINK Recenzja Mariusza Młyńskiego

Bezzębne wilkołaki na emeryturze we Wrocławiu

Pierwsza książka Jana Rudzkiego, jaką znam, to zrecenzowana w naszym Klubie „95-16” z roku 1962. Druga zaś (i ostatnia?) to „Wilkołaki” z roku 1964 (okładka z lewej), której mam drugie wydanie, z roku 1967 (okładka z prawej). Recenzowana pozycja liczy 256 stron, a jej cena to 15 zł. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego.

Akcja toczy się w roku 1945 w Festung Breslau, po czym przenosi już do Wrocławia z roku 1961.

Po 16 latach od ostatniego widzenia się, spotkało się czterech byłych żołnierzy Werwolfu (działających w roku 1945 w Festung Breslau), by zrealizować plan odzysku pozostawionych tam, w skrytce w jednym z domów, pieniędzy organizacji (cenne z nich były już tylko dolary, bo marki i ruble straciły na wartości) oraz dokumentów jej członków. Byli to: Johannes Malwitz z gestapo (obecnie uczciwy Polak – Stefan Lipiński), a także Willi Meyer (ob. NRF, pomysłodawca akcji), Albert Tkatschyk (ustabilizowany życiowo Tkaczyk) i Heinrich (Henryk) Herman (tęskniący za dawnymi czasami) – wszyscy trzej z dawnej SS. Meyer został skierowany do Wrocławia przez organizację wywiadowczą (ukierunkowaną na Wschód) z siedzibą w Pullach w NRF, dowodzoną przez Reinharda Gehlena nazywanego „Der Doktor” (w czasie wojny był szefem sekcji w Abwehrze). Szyki „Wilkołakom” postanowił pomieszać kapitan MO – Filipiak wraz z podwładnymi: Gawlasem, Budrykiem i Grzesiakiem. Zarówno jedni, jak i drudzy korzystali też – w swoich działaniach – z utajnionych pomocników.

PRL-ogizmy: knajpy (już nieistniejące) – bar „Centralny” (na parterze Powszechnego Domu Towarowego przy placu Kościuszki), restauracja „Cyganeria” (ul. Kościuszki 37), bar „Tempo” (ul. Świerczewskiego 66, od roku 1992 ul. Piłsudskiego), papierosy – „Carmen” (ZPT w Krakowie), „Wawel” (Radomskiej Wytwórni Papierosów), „Extra Mocne” (również Radom), gazeta – „Wiadomości sportowe”, samochody – Wartburg (model 311), milicyjna Warszawa, Fiat (bdb), pistolety – Walther PPK (Polizeipistole Kryminal).

Cytat: „ – Gdybym nie wrócił punktualnie o dziesiątej, proszę, nie alarmuj milicji ani pogotowia. – Nie, ale o północy na wszelki wypadek zadzwonię do Izby Wytrzeźwień”.

Powieścią tą jestem rozczarowany, a dużo się po niej spodziewałem. Fabuła jest przeciętna, a same „Wilkołaki” są delikatne, dużo gadają i popełniają proste błędy. Myślę, że książka mogłaby się spodobać jedynie Wratislavianistom (polecam artykuł o wrocławskich knajpach w PRL-u, w tym też o tych występujących w książce, na stronie internetowej : https://gazetawroclawska.pl/wroclawskie-restauracje-i-bary-sprzed-lat-pamietacie-je-zdjecia/ar/13199910). Reszta czytelników raczej może ją sobie darować.