- Autor: Opatowski Krzysztof
- Tytuł: Złoty podział
- Wydawnictwo: Iskry
- Seria: Ewa wzywa 07 (Powieść co miesiąc nr 27)
- Rok wydania: 1971
- Recenzent: Iza Desperak
Trup w zielonym ortalionie
Trudno uwierzyć, że po „Złoty podział” nie sięgnęli scenarzyści serialu „07 zgłoś się”, bowiem jest to gotowy scenariusz kina akcji. Nic straconego, kolejny sequel przygód Pana Samochodzika ewentualnie nieznanych przygód młodego Indiany Jonesa na wymianie studenckiej w PRL spokojnie może opierać się na jego fabule. Być może w latach świetności serialu z porucznikiem Borewiczem utwór ten wydawał się nieco oldskulowy, dziś sztafaż wczesnych lat 70. sprzedaje się na ekranie świetnie, a zielony nieprzemakalny płaszcz ortalionowy, który odgrywa tu niebagatelną rolę, mógłby się po sukcesie ekranizacji stać hitem mody vintage.
Zielony ortalion wyjmuje z walizki świeżo przybyły do ośrodka wczasowego w Szklarskiej Porębie Jerzy Ludwig, oświadcza współlokatorom, że idzie na przechadzkę, po czym znika. Nikt nawet nie podejrzewa, że przeszedł przez góry do bratniej Czechosłowacji, nikt go też nie specjalnie szuka, żona zgłasza jego zaginiecie dopiero kilka tygodni po tym, jak nie wrócił z urlopu, kochanka, z którą miał go spędzić, zdążyła się na niego obrazić, zadanie poszukiwania pechowego wczasowicza dostaje porucznik Hieronim Bielina. I choć początkowo idzie mu jak po grudzie, natyka się na zaginionego, a raczej to, co, z niego zostało, a identyfikację ułatwia zielony ortalion. Pojawienie się zwłok jest dość widowiskowe, wypadają z pewnej skrytki na nieprzygotowanych na to dwojga inżynierów przygotowujących dokumentację dla przyszłej renowacji ruiny pewnego zabytku. Choć proces gnilny jakimś cudem zastąpiła błyskawiczna mumifikacja, żeńska połowa owego inwentaryzacyjnego zespołu niemal umiera ze strachu, ale inżynier Piotrowski zachowuje przytomność umysłu i dostanie szansę zastania Watsonem przy poruczniku Bielinie.
Jedyna trudność w planach ekranizacji wynikać może z powszechnego dostępu do Internetu, dziś wpisanie do wyszukiwarki tytułowego „złotego podziału” pozwala szybko dowiedzieć się, o co chodzi, podczas gdy cała zagadka leży, albo raczej leżała, w tajemniczym dla przeciętnego czytelnika i nawet milicjanta znaczeniu tego terminu z dziedziny historii sztuki. Dlatego właśnie w rozwiązaniu zagadki kryminalnej musi uczestniczyć inżynier, dużą rolę odgrywają rysunki techniczne na płachtach kalki, a czytelniczkom i czytelnikom przedstawia się schemat zabytku z naniesionym złotym podziałem –i teoretycznie na podstawie tych schematów można wywnioskować gdzie mieści się skarb, co przypomina nieco rozwiązania stosowane i przez Nienackiego, i przez Joe Aleksa.
Dalibyliście radę coś z nich wydedukować?
A z Panem Samochodzikiem oraz Indianą Jonesem łączy „Złoty podział” dylemat, co po odkryciu skarbu z nim zrobić – oddać do muzeum czy opchnąć za ciężką kasę. Są też tacy, którzy uważają, że raz ukryte skarby powinny spoczywać tam aż gdzie spoczywają nie niepokojone przez nikogo, i ta właśnie okoliczność okazuje się pechowa najpierw dla posiadacza zielonego ortalionu, a potem jego zabójcy.