Maurice S. Andrews – Zagadka w Punham 442/2023

  • Autor: Maurice S. Andrews
  • Tytuł: Zagadka w Punham
  • Wydawnictwo: Iskry
  • Seria: Klub Srebrnego Klucza
  • Rok wydania: 1966
  • Nakład: 40257
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Morderstwo, którego nie było?

Niedawno oglądałem peerelowski kryminał z roku 1972 pt. „Skarb trzech łotrów”, który powstał na podstawie powieści „Wyspa Czterech Łotrów”, wydanej w roku 1971 w serii „Ewa wzywa 07”, której autorem jest Andrzej Szczypiorski (1928-2000). Do tej pory zrecenzowałem w naszym Klubie dwie jego pozycje – obie napisane pod pseudonimem literackim M.S.A.: „Pod Szlachetnym Koniem” i „Dymisja nadinspektora Willburna”. Dziś kolej na trzecią, czyli „Zagadkę w Punham”, która jest kontynuacją „Dymisji …”. Dysponuję wydaniem zawierającym obie te powieści. „Zagadka …” liczy 164 strony. Cena okładkowa tej książki to 30 zł.

Akcja toczy się w Anglii, w przedziale lat: 1955-1965 (wspomniany jest samochód Ford Firebird, poprawnie powinno być Thunderbird, który produkowany był od roku 1955 oraz mały Hillman, czyli Minx – albo model Phase VIII z roku 1955 albo Series I z roku 1956).

„Inspektor Ullman z wydziału morderstw Scotland Yardu wysiadł z ekspresu Londyn – Edynburg na stacji Punham, w hrabstwie Yorkshire”. „Należał do przedwojennej szkoły brytyjskich obywateli, to znaczy do szkoły ludzi dobrze wychowanych. Mężczyźni tego rodzaju nie zaczepiają obcych dam w publicznych środkach transportu i komunikacji”. „Oczekiwał go komendant posterunku w Punham, podinspektor Rogg, malutki, drobny człowieczek o pomarszczonej twarzy dobrotliwej małpy”. „Znali się od lat. W dawnych, dobrych czasach Rogg pracował w Yardzie, w wydziale operacyjnym (…) Nigdy nie prowadził samodzielnie dochodzeń w sprawach poszlakowych, działał sprawnie na szosach i w spelunkach portowych, ale w laboratorium i nad aktami czul się zagubiony”.

„Była to uczciwa mieścina, gdzie autorytet władz nie został narażony na szwank przez bezczelnych przestępców od stu lat z okładem (…) Teraz policja w Punham miała w oczach swego społeczeństwa zdać najtrudniejszy egzamin. Albowiem w Punham dokonano morderstwa”. „Każde miasto ma swoją twarz. Londyn ma zmęczoną twarz rozpustnego, cynicznego starca. Paryż ma twarz starzejącej się, pięknej i uwodzicielskiej kurtyzany. Punham miało pucułowata twarzyczkę dziecka. Wszystko tutaj było równiutkie, ładne, grzeczne i promienne (…) Zbrodnia w Punham – to brzmiało paradoksalnie”.

„Pani Rogg (…) miała głos emerytowanego oficera, który przez trzydzieści lat dowodził pułkiem gwardii w Heiderabadzie (…) Miała uścisk niezwykle męski, a jednocześnie tak zręczny, że nie sposób było się zeń wyswobodzić (…) Nie zwracając najmniejszej uwagi na swego męża (…) przeszła do jadalni krokiem zdobywczym. (…) Ulman był u kresu wytrzymałości i spojrzenia, jakimi obdarzał panią Rogg, pełne były nienawistnego podziwu. Ta kobieta go oszołomiła. Prawdopodobnie nie on jeden uległ potędze jej wymowy. Pani Rogg nie zamierzała wcale dopuścić go do głosu (…) „Nie znoszę Londynu. Uznaję tylko Paryż i Punham! Także Rzym … Nie byłam nigdy w Rzymie, ale Rzym uznaję (…) Ulman stropiony patrzył na nią jak koliber patrzy na jadowitego węża”.

Mr Greene był człowiekiem powszechnie nie lubianym (…) Typ zarozumialca i pyszałka, który wszystkim świeci w oczy swym bogactwem”. „Nikt nie potrafi ustalić dokładnej daty śmierci tego zacnego staruszka (…) Trzy tygodnie temu postanowił wyjechać do Londynu (…) Od tej chwili nikt nie widział starego Jeremiasza”. „Ponieważ nie wrócił, ponieważ dom stał pusty, a bramy do parku były zamknięte, Laurent postanowił tam wejść (…) Tam są bardzo romantyczne zakątki w tym parku (…) W bocznej, nieuczęszczanej alejce znaleźli zwłoki”. „- Kto robił sekcję? – Doktor Robinson z Instytutu Badań Kryminalnych w Leeds (…) Ten biedny Jeremiasz był zupełnie zniekształcony. Robinson stwierdził tylko, że zgon nastąpił dobre dwa tygodnie temu (…) Stary Jeremiasz padł ofiarą morderstwa. Robinson znalazł ślady silnego cięcia, które spowodowało dosłownie odrąbanie głowy od tułowia”. „Głowa Jeremiasza, odcięta jednym potężnym ciosem, leżała w odległości kilku metrów od tułowia. (…) – kontynuował Rogg (…) Znalazłem wielki, ostry nóż zawinięty w papier pergaminowy, bez śladów na ostrzu i na rękojeści, porzucony w krzakach. Leżał kilka kroków od zwłok. Natomiast w kieszeni starego Jeremiasza znalazłem pistolet, kaliber 6,35, z dwiema wystrzelonymi kulami, łuski znalazłem w żwirze na tej samej alejce. Kul nie odnalazłem wcale” (”pistolet typu Walther (…), duży ostry nóż rzeźnicki o wąskim ostrzu”).

„- Halo, mówi Ullman! Inspektor Ullman z wydziału morderstw Scotland Yardu! Halo, mr Willburn! – Ullman! A więc pana jeszcze nie zarżnęli?! Strasznie się cieszę! – Co słychać, sir? pytał Ullman ostrożnie. Czuł się nie szczególnie, słysząc ten znajomy, energiczny, niski głos, który prześladował go przed laty (…) – Jest pan okropny, Ullman! Już wiem, jaka jest przyczyna tego milutkiego telefonu! – Proszę mnie nie potępiać, sir! Wiem, że pan bardzo lubi takie sprawy. W Cork wszystkie rewelacje ograniczają się do kradzieży jednej kury rocznie. Pan przecież tak nie może żyć, sir! – Jest mi z tym doskonale. Od czasu ostatniej mojej sprawy, którą obaj tak boleśnie przeżyliśmy, mam tutaj nareszcie spokój (…) Zrobię to dla pana, Ullman! Będziemy wspominali dawne czasy! Postaram się przyjechać natychmiast (…) Do zobaczenia w Punham, Ullman!”

(…)

„Ullman zobaczył otwartą butelkę remy martin, opróżnioną do połowy, i szklankę wielkich rozmiarów. Takie szklanki służą do płukania zębów w pokojach hotelowych, a nie do picia koniaku (…) Przez piętnaście lat znajomości z Willburnem nigdy jeszcze nie widział go w podobnym stanie (…) Dotykamy naszymi rękami najbrudniejszej sprawy w dziejach Anglii, Ullman (…) Dotykamy syntezy łajdactwa i brudu moralnego. To może powalić najsilniejszego człowieka”.

(…)

„Willburn opowiadał: – Zawsze byłem zdania, że każde przestępstwo jest sprzeczne z prawami natury. Dlatego właśnie nigdy przestępca nie może uniknąć kary i sprawiedliwość musi zwyciężyć. Do prawdy o przestępstwie, które nosić będzie kiedyś nazwę zbrodni w Punham, dochodziłem bardzo powoli i bez pomocy naszego dzielnego inspektora Ullmana oraz naszej uroczej, bardzo przewidującej gospodyni – nie udałoby mi się zapewne rozwikłać tej sprawy tak szybko i tak, rzekłbym, bezboleśnie (…) Uchwyciłem nić, którą włożyli mi do ręki pani Rogg i Ullman. Tą nicią była sprawa garniturów Jeremiasza”.

To kryminał w starym, dobrym, angielskim stylu. Zachęcam do przeczytania „Zagadki w Punham”, ale koniecznie wcześniej „Dymisji nadinspektora Willburna”.