- Autor: Mark Twain
- Tytuł: Tomek Sawyer detektywem („Tom Sawyer Detective”)
- Wydawnictwo: Śląsk
- Rok wydania: 1988
- Nakład: 100000
- Recenzent: Robert Żebrowski
„Lepiej jest nie odzywać się wcale i wydać się głupim, niż odezwać się i rozwiać wszelkie wątpliwości”
Znajomość z Markiem Twainem (1835-1910) rozpocząłem nie od Tomka Sawyera, ale od aforyzmów, z których najciekawszy przytoczyłem w tytule recenzji. Jednak to właśnie cykl z Tomkiem jest tym, co przyniosło autorowi największą popularność. Na cykl ten składają się: „Przygody Tomka Sawyera” (1876), „Przygody Hucka Finna” (1894), „Tomek Sawyer za granicą” (1894) i „Tomek Sawyer detektywem” (1896). Pięciu kolejnych planowanych w tym cyklu opowieści, Twain nie ukończył.
Recenzowana pozycja składa się z dwóch ostatnich opowiadań w/w cyklu. Ja zajmę się tylko tym drugim, gdyż to ono jest tematycznie powiązane z naszym Klubem. Liczy 97 stron i jest w eleganckiej oprawie bibliotecznej „Książnicy”, którą objęto 15000 egzemplarzy. Warto wiedzieć, ze pierwsze wydanie tego opowiadania w Polsce miało miejsce w roku 1903 pod tytułem „Tom Sawyer ajentem śledczym”.
Akcja toczy się w Stanach Zjednoczonych – w St. Petersburg położonym nad Missisipi w stanie Missouri oraz w Arkansas, w drugiej połowie XIX wieku.
Kilkunastoletni chłopcy – Tomek Sawyer i Huckleberry Finn (ten drugi jest narratorem) wyruszyli do Tomkowego wuja Silasa i ciotki Sally, zamieszkałych na farmie w Arkansas, by spędzić u nich wakacje i pomóc im w pracach. W czasie podróży parostatkiem spotkali znanego im, ale tylko ze słyszenia, Jake’a Dunlapa, który był bratem-bliźniakiem Jubitera zatrudnionego na farmie Silasa. Jake nie miał dobrej opinii, gdyż żył z dokonywanych przestępstw. Opowiedział im o kradzieży dwóch brylantów w St. Louis, której dokonał wraz z dwoma wspólnikami – Budem Dixonem i Halem Claytonem, oraz o tym, jak ich wykiwał zabierając brylanty i uciekając na parostatek. Okazało się jednak, że wspólnicy również się na nim znaleźli. Kiedy Tomek, Huck i Jake zbiegli ze statku, Bud i Hal zauważyli to i również zeszli na ląd. Jake miał się udać do swojego domu, na spotkanie z braćmi.
W niedługo potem brat Jake’a – Jubiter zaginął, a Tomek i Huck odnaleźli jego zwłoki. Z uwagi na to, że Jubiter miał na pieńsku z wujem Silasem, miejscowy szeryf aresztował farmera. Ten zaś przyznał się do winy. Do czasu rozprawy osadzono go w więzieniu. Tomek został pomocnikiem adwokata broniącego jego wuja. Choć sprawa wydawała się beznadziejna, młodzieniec nie poddał się, a dzięki swoim nieprzeciętnym zdolnościom detektywistycznym, ujawnionym w czasie rozprawy, doprowadził do … – o tym przeczytajcie sami.
Opowiadanie jest bardzo sympatyczne i dość ciekawe. Tak naprawdę można je zakwalifikować jako kryminał sądowy. Doświadczony „kryminałolog”, powinien bez problemów rozwiązać zagadkę w nim opisaną, ale dla czytelników z przełomu XIX i XX wieku nie było to na pewno takie proste. Uważam, że czas przeznaczony na tę lekturę nie był czasem straconym.