Kurnatowski Ludwik – Tajemnica Belwederu 190/2023

  • Autor: Kurnatowski Ludwik
  • Tytuł: Tajemnica Belwederu
  • Wydawnictwo: CM
  • Seria: Kryminały przedwojennej Warszawy (tom 9)
  • Rok wydania: 2014
  • Nakład: nieznany
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Czapki z głów przed Naczelnikiem Kurnatowskim z Priwiślenja

Ludwik Marian Kurnatowski (1868-1940) to obok Daniela Bachracha najlepszy „reporter” kryminalny publikujący w czasach II RP. W 1905 roku został kierownikiem Kancelarii Urzędu Śledczego w Warszawie.

Podczas I WŚ ewakuowany został do Rosji, gdzie służył w policji moskiewskiej. W trakcie rewolucji październikowej, został przez bolszewików usunięty z urzędu i osadzony w więzieniu. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości wrócił do Warszawy, gdzie został mianowany nadkomisarzem i zastępcą naczelnika Urzędu Śledczego, którą to funkcję pełnił do roku 1926. Uciekł ze stolicy rok później, gdy miał zeznawać na procesie swojego podwładnego – wspomnianego już aspiranta Daniela Bachracha, a ponadto sam oskarżany był o przyjmowanie łapówek. Po powrocie do Warszawy został aresztowany, ale w procesie o łapówkarstwo został oczyszczony z zarzutów. W latach 30. wydał kilka zbiorów wspomnień dotyczących spraw kryminalnych, z którymi miał styczność.

Opowiadanie „Tajemnica Belwederu” po raz pierwszy opublikowane zostało w roku 1931. Książka Wydawnictwa CM, poza nim, zawiera jeszcze cztery inne, a liczy łącznie 192 strony.

W jednym ze skrzydeł Pałacu Belwederskiego w Warszawie miał swoja siedzibę dział szpiegostwa zagranicznego sztabu głównego carskiej armii na czele którego stał rotmistrz Tierechow oraz jego zastępca – kapitan Malinowskij. Wiosną 1907 roku dokonano włamania do pomieszczeń tegoż działu, po uprzednim obezwładnieniu dwóch wartowników, skąd z szafy pancernej skradziono niezwykle ważne dokumenty m.in. plany mobilizacyjne, szyfry oraz listy agentów rosyjskich pracujących zagranicą. Prokurator Sądu Apelacyjnego Nabokow polecił, by sprawę tę wraz z żandarmerią wojskową prowadził też – z uwagi na swoje wielkie doświadczenie – także cywilny Urząd Śledczy. Sędzia śledczy Paweł Piotrowicz Marczenko, za zgodą Naczelnika Urzędu Śledczego – Osipa Jakowlewicza Kowalika, zawezwał na miejsce zdarzenia jego podwładnego – naszego Ludwika Antonowicza, by poprowadził czynności dochodzeniowe. Kurnatowskiemu – za zgodą oberpolicmajstra warszawskiego Meyera — wyznaczono rolę doradcy. Po przybyciu do Belwederu, policjant zarządził, aby na miejscu pozostali tylko Marczenko, Tierechow oraz wojskowy sędzia śledczy w randze pułkownika. Podczas oględzin policjant ujawnił ślady protektora obuwia z odciskiem kółka gumowego, jakie w tamtych czasach przymocowywano do obcasów celem zaoszczędzenia skóry. Jeden ze śladów pozostawiony był na parapecie okna. Zanim policjant podjął trop, polecił, by z aresztu sprowadzono mu obu wartowników pełniących służbę, gdy dokonano przestępstwa. W trakcie przesłuchania ustalono, że w czasie warty przyjęli on od nowozatrudnionego ogrodnika z Niemiec – Fryderyka, poczęstunek w postaci świeżych ogórków i wódki, chyba „nieświeżej”, bo niedługo po jej konsumpcji obaj zapadli w głęboki sen. Kurnatowski polecił pobrać treść z żołądków obu „mużyków” i przebadać ją pod kątem narkotyków (badanie potwierdziło ich obecność). Okazało się, że ogrodnik wraz z walizką oddalił się z Belwederu. Policjant postanowił ruszyć tropem pozostawianym przez but z gumowym kółkiem. Prowadził on przez ogród warzywny i owocowy, a towarzyszyły mu ślady kamaszów dwóch innych osób. Ślady urwały się na drodze do Łazienek przeznaczonej do ruchu konnego, na której odciski obuwia zniknęły bezpowrotnie. Po drugiej stronie drogi również ich nie było. Ludwik Antonowicz wysłał drogą jednego z żandarmów, który obok niej, w pobliżu szaletu, odnalazł jakieś dokumenty – okazało się, że były to skradzione szyfry. Śledczy ruszyli do szaletu, a tam ujawnili liczne ślady krwi. Dzięki tym śladom i umiejętnościom Kurnatowskiego odnaleźli nieboszczyka. Policjant od razu go rozpoznał, a dzięki swoim obserwacjom sprzed trzech tygodni, znał osoby z którymi się kontaktował oraz miejsce ich zamieszkania …

Opowiadanie to jest wręcz rewelacyjne. Sprawa jest bardzo ciekawa, a sposób jej rozwiązania wręcz podręcznikowy. Aż samemu chciałoby się w takim śledztwie uczestniczyć. Trzeba przyznać, że sprawców udało się Kurnatowskiemu wykryć dzięki dużej dozie szczęścia, ale takie „szczęście” sprzyja w pracy tylko prawdziwym profesjonalistom, którzy naprawdę interesują się swoim fachem, a do tego potrafią obserwować, zapamiętywać, analizować i wnioskować. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko powiedzieć: Panie Kurnatowski, brawo, brawo, brawo !!!

Drugie opowiadanie – zatytułowane „Szpilka z trupią główką” – dotyczy przestępstw z roku 1914, dokonywanych na tzw. malinkę, czyli przy pomocy usypiania ofiar narkotykiem, przede wszystkim w pociągach, ale też i w mieszkaniach.

Następny „reportaż” – „Salonowy bandyta” – opowiada o przestępczym życiu pewnego warszawskiego oszusta matrymonialnego.

Kolejne opowiadanie nosi tytuł „Krwawa nić życia i zbrodni Wiktora Zielińskiego”, a przedstawia dzieje jednego z aktywniejszych bandytów lat 20.

Piąte i ostatnie opowiadanie nosi tytuł „ Upiór w pasiece” i dotyczy sprawy zabójstwa pasiecznika, którą Kurnatowski rozwiązał jako cywil, będąc pozbawionym przez rewolucjonistów swojego urzędu. Błyskotliwość detektywa jest wręcz porażająca.

Restauracje dawnej Warszawy: Lourse, Semadeni, u Żochowskiego, Italia, Europa, Bristol.

Przedwojenne, nieistniejące już place Warszawy: Kercelego (na Woli), Kazimierza Wielkiego (pomiędzy Pańską, Wronią, Srebrną i Miedzianą), Prezesa (ale, gdzież on się mieścił?!), Nędzy (obecnie ul. Gibalskiego) [warto dodać, że były też inne – niewymienione w książce – stare place Warszawy np. Muranowski (rejon skrzyżowania ulic: Andersa i Stawki, czy Broni (obecnie osiedle Stawki)].

Zawarte w książce opowiadania są naprawdę rewelacyjne. Kurnatowski – poza umiejętnościami detektywistycznymi – wykazał się też jako niezły „reporter”. Umiejętnie przedstawił postacie, zdarzenia, ich tło, a przede wszystkim pracę śledczą. Opowiadania te to nie tylko „uczta” dla czytelnika, ale też – nie ma tu żadnej przesady – podręcznik dla współczesnych detektywów i policjantów.