- Autor: Romański Marek
- Tytuł: W walce z Arseniuszem Lupinem
- Wydawnictwo: CM
- Seria: Kryminały przedwojennej Warszawy (tom 57)
- Rok wydania: 2019
- Nakład: nieznany
- Recenzent: Robert Żebrowski
Roz(g)rywka na całego, że się tak szumnie wyrażę
Marek Romański to pseudonim literacki Romana Dąbrowskiego (1906-1974), bardzo płodnego – w czasach II RP – pisarza powieści sensacyjno-kryminalnych. Kilka jego książek jest już zrecenzowanych w naszym Klubie.
„W walce z Arseniuszem Lupinem” po raz pierwszy ukazała się w roku 1934. Wg informacji od wydawcy, książka – wydana w 2019 roku – jest pierwszym wydaniem powojennym. Jednak jest to błąd i niedopatrzenie, gdyż tytuł ten wydany był w wydawnictwie „Wielki Sen” – jako 16 tom serii „Polski Kryminał Retro” – w roku 2014 (gratulacje Prezesie!). Recenzowana pozycja liczy 225 stron.
Warto przypomnieć, że Arsene Lupin (Arseniusz Łubin) to fikcyjna postać dżentelmena-włamywacza stworzona przez francuskiego pisarza Maurice’a Leblanca (1864-1941), która po raz pierwszy pojawiła się w roku 1905 (w sumie był bohaterem 18 powieści i 39 opowiadań). Bohater ten widząc, że w wielu sprawach policja nie może udowodnić przestępcom ich działalności, postanowił sobie iż w takich przypadkach pomagać będzie sprawiedliwości. „Oszukiwał więc oszustów, dopuszczał się fałszerstw wobec fałszerzy, szantażował szantażystów, okradał złodziei, ogrywał fałszywie w karty szulerów, i uważał, że postępuje słusznie, że ma prawo krzywdzić krzywdzicieli. Była to nieco swoista moralność, z którą władze nie mogły się pogodzić”. Należy dodać, że Lupin nigdy nie zajmował się „mokrą robotą”.
Akcja toczy się w czasach II RP, nie wcześniej niż w roku 1920 (wspomniana jest wojna o Rif, która trwała w latach: 1920-1927), w Warszawie, Łagiewkach i Zakopanem.
W warszawskim klubie „Marabutów”, podczas spotkań klubowiczów, prywatny detektyw Konrad Wichura bawił ich opowiadaniami o swoich przygodach, z czasów, gdy pracował jeszcze w Anglii. Na ostatniej jego „pogadance” – poza stałymi bywalcami, takimi jak komisarz Wagner z Centralnego Urzędu Śledczego Policji Państwowej, czy radca ministerialny Krotowski, pojawił się również bogaty kupiec z Marsylii – Albert Medieval (imię to i nazwisko można przetłumaczyć jako „Pochodzący ze szlachetnego rodu średniowiecznego”). On to powiadomił zebranych o tym, że w pociągu do Polski spotkał nikogo innego, jak tylko samego Arsene’a Lupina, o którym krążyły po świecie pogłoski, że zginął w czasie wojny o Rif. Sprawą zainteresował się Wichura, gdyż kiedyś Lupin wystrychnął go na dudka, a chciałby mu się zrewanżować. Założył się z Medievalem o sto tysięcy franków, że dokonana zatrzymania przestępcy. Lupin wkrótce dowiedział się o zakładzie i podjął rzucone mu wyzwanie, o czym nie omieszkał pisemnie zawiadomić detektywa.
Tymczasem w życiu osobistym Wichury zaszła poważna zmiana. Otóż wziął pod swoje skrzydła napotkaną na ulicy, niedaleko swojej willi, młodą, ubogą, bezrobotną i bezdomną kobietę – Jadwigę „Igę” Ord. Użyczył jej jednego ze swoich pokojów, żywił ją i – szukając dla niej stałej pracy – zatrudnił doraźnie jako swoją sekretarkę. Dziewczyna była pilna, pracowita i inteligentna, a do tego bardzo ładna. Spodobała się Wichurze, więc zaczął smalić cholewki do niej. Gdy był poza domem, a ona nie miała nic do pracy, korzystała z książek w jego bibliotece. Pierwszą jaką otrzymała od służącego Konrada – Polikarpa nosiła tytuł … „Seksualizm a przestępczość”.
Powróćmy jednak do wątku kryminalnego. Detektyw Wichura zapoznał kolejnych Francuzów – wieloletniego przyjaciela Medievala – Lionela Ravenala (Lewek Krukowski) oraz przedsiębiorcę Izydora Bitru – właściciela pałacu w Łagiewkach, w Sandomierskiem, który pojawił się u komisarza Wagnera, przerażony listem z groźbami, wysłanym mu przez … Arseniusza Lupina. Policjant i detektyw zaproponowali przedsiębiorcy, że w najbliższym czasie przyjadą do jego pałacu. Komisarz postanowił zabrać ze sobą wywiadowcę urzędu śledczego – Franciszka Skalaka, a detektyw swoją sekretarkę. Kiedy już się tam pojawili, na miejscu zastali gospodarza, jego córkę – Żanetę oraz znajomych Bitru, to jest … Medievala i Ravenala. Wszyscy w napięciu oczekiwali, kiedy pojawi się w pałacu Lupin i zastanawiali się, co zrobi, jak się zachowa wobec gospodarza i czy uda się go pojmać.
W książce jest kilka przestępstw – włamania i kradzieże, zabójstwo oraz pewien, że się tak szumnie wyrażę, nielegalny proceder. Mamy też fałszywe tożsamości i to nie tylko ze strony Lupina. Powieść w czytaniu jest lekka, łatwa i przyjemna, a to, że częściowo przewidywalna, to w niczym nie szkodzi. Podoba mi się bardziej niż oryginały Leblanca, których kilka czytałem.