Konarski Leszek – Proces Izby Wytrzeźwień 428/2023

  • Autor: Konarski Leszek
  • Tytuł: Proces Izby Wytrzeźwień
  • Wydawnictwo: KAW
  • Seria: Ekspres Reporterów (4/78)
  • Rok wydania: 1978
  • Nakład: 60350
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Witamy u „Matysiaków”, kochani pijani!

Po raz pierwszy spotkałem się z tym, że w „Ekspresie Reporterów” tytuł reportażu nadany przez jego autora pokrywa się z tytułem odredakcyjnym na okładce. Widocznie Leszek Konarski idealnie wstrzelił się w gusta zespołu redaktorów, a byli nimi wówczas: Roman Bratny, Andrzej Gerłowski, Stefan Kozicki i Aleksander Rowiński. „Proces …” liczy 62 strony i jest najdłuższym – jak do tej pory – reportażem kryminalnym „ER”, który czytałem.

19 lipca 1976 roku. Sąd Rejonowy dla Krakowa-Śródmieścia. Pierwszy dzień procesu personelu krakowskiej Izby Wytrzeźwień. Przewodniczył mu kierownik II Wydziału Karnego, a na ławie oskarżony zasiadło 11 mężczyzn doprowadzonych z aresztu. Odczytano liczący kilkadziesiąt stron akt oskarżenia. Oddajmy głos niektórym uczestnikom procesu.

Prokurator: „Już w toku pierwszych czynności operacyjnych ujawniono fakt, iż krakowska Izba Wytrzeźwień powołana do pełnienia humanitarnej w swym założeniu i społecznie niezbędnej funkcji izolowania osób nietrzeźwych, siejących na ulicach miasta zgorszenie swym wyglądem i zachowaniem, a także, co nie mniej ważne, dla zapewnienia tym ludziom należytej opieki i ochrony, stała się siedliskiem zorganizowanej grupy przestępczej, która w sposób bezwzględny wykorzystywała sprzyjające okoliczności i pełnione przez siebie funkcje w Izbie Wytrzeźwień i czerpała z tego powodu znaczne korzyści materialne (…) Pracownicy Izby bez najmniejszego skrępowania zabierali z depozytów osób zatrzymanych alkohol, kawę, papierosy i żywność, konsumując je na urządzanych w czasie pracy libacjach. Częstym zjawiskiem było, że pracownicy Izby byli w większym stopniu upojeni alkoholem niż osoby zatrzymane do wytrzeźwienia, które widząc taką sytuację zwracały uwagę pracownikom Izby narażając się w tym przypadku na zniewagi, bicie i szykany. Pacjenci byli często bici, znieważani i szykanowani, utrudniano im dostęp do lekarza, do urządzeń sanitarnych”.

„Zgłosił się do mnie człowiek, przedstawił się i powiedział, że był w krakowskiej Izbie Wytrzeźwień 94 razy i 94 razy został okradziony”.

„A czym jest alkohol, jak nie najtańszym narkotykiem! Alkohol posiada wszystkie znamiona środka odurzającego i powinien być traktowany jak marihuana czy opium. Tylko względy tradycji powodują, że jest on traktowany inaczej”.

Świadek – pokrzywdzony: „ – Poszedłem zjeść flaczki, popiłem sokiem pomarańczowym i nagle straciłem orientację. (…) Żadnego alkoholu tego dnia nie piłem. Jestem chory na serce. Obudziłem się dopiero na pryczy u „Matysiaków””.

Inny pokrzywdzony: „- Wypiłem tylko dwie wódki. Ale, proszę Wysokiego Sądu, ja mam kocią głowę (…) Jak wypiję byle co, to potem już nic nie pamiętam”.

Świadek (Przewodnicząca rady zakładowej Izby Wytrzeźwień): „Są zresztą stali klienci, którzy czują się tam jak w rodzinie. O, taki pan Wiesiu (…) cinkciarz, ale zawsze wypłacalny. Przebywał w Izbie 180 razy i na bieżąco ma konto uregulowane. Zresztą gdy tylko milicja przywiezie go, to zaraz wszyscy: „O, pan Wiesiu, znowu nas pan odwiedził!”. A on z wylewnością i uczuciem do personelu: „Jak się macie, kochani!”. Z wszystkimi pracownikami jest po imieniu, czuje się jak w rodzinie. Jak wszyscy bywalcy, nazywa Izbę „żłobkiem””.

Jeden z oskarżonych: „Właściwie pili wszyscy. Ale do rana każdy był trzeźwy. Wtedy bowiem przychodził kierownik (…) Melina była w kotłowni Izby Wytrzeźwień. Kilka razy z niej korzystałem. Przychodziło się i trzeba było powiedzieć, że chce się rozmawiać z „palaczem”. Od razu wiadomo było, o co chodzi”.

Dla pełnego rozeznania sprawy należy dodać, że Izba Wytrzeźwień mieściła się w wybudowanych w roku 1952 przy ul. Łobzowskiej 38 barakach. Powołana została 17 czerwca 1959 roku, a pierwszych pacjentów przyjęła w dniu 27 lipca tegoż roku. Nazywana była „Domem u Matysiaków” lub „Hotelem pod Muchą”. Obecnie krakowska IW mieści się przy ul. … Rozrywka 1. Z ramienia MO dochodzenie w sprawie pracowników Izby prowadziła Komenda Wojewódzka. Byli oni podejrzani o kradzieże, rozboje, zgwałcenia, znęcanie się, pobicia, szantaże, groźby, zmuszanie do określonego zachowania, naruszanie nietykalności cielesnej i znieważanie. Wyrok zapadł w dniu 17 grudnia 1977 roku w krakowskim Pałacu Sprawiedliwości.

W jaki sposób popełniano przestępstwa? Jak przebiegał proces? Jak się zakończył? Tego nie zdradzę.

Reportaż ten jest bardzo ciekawy. Dotyka tematu, który wówczas nie ograniczał się tylko do pracowników „wytrzeźwiałek”, „żłobków” i „chlewów”. Wiele z tych przestępstw można by wówczas zarzucić niektórym funkcjonariuszom MO, a także niektórym członkom załóg karetek pogotowia. Czytając go można odnieść wrażenie, że tonie się nie tylko w oparach alkoholu, ale też i absurdu.

Ciekawostką tego tomiku jest to, że w ostatnim rozdziale, noszącym zawsze tytuł: „Gwiazda Ekspresu Reporterów”, a liczącym tu 12 stron, wystąpił inspektor Wydziału Zabójstw KG MO – nazywany „Inspektorem X”, który opowiedział o kilku sprawach, które prowadził.