- Autor: Sztaba Zygmunt
- Tytuł: Zemsta Mariana Boruty
- Wydawnictwo: Wielki Sen
- Seria: Seria z Warszawą (nr 93)
- Rok wydania: 2016
- Nakład: nieznany
- Recenzent: Robert Żebrowski
Rodzimy Stalinogród, zaczytani milicjanci i agent DX-78
Zygmunt Sztaba rozpracowany recenzyjnie w naszym Klubie jest porządnie. Porządnie, ale nie doskonale, bo do kompletu brakuje recenzji dwóch jego książek – „Zielona granica” i „Zemsta Mariana Boruty”. Dziś ten brak po części uzupełnię. „Zemsta …” była drukowana w „Panoramie” w roku 1956. Jej wydanie książkowe liczy 92 strony. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego.
Akcja toczy się głównie w Stalinogrodzie (*), ale też w Żorach i Bielsku, w roku 1955.
Sprawą niedawnego zabójstwa Konstantego Bojara zajął się porucznik (n/n) ze stalinogrodzkiej Komendy MO. Do pomocy miał kaprala Walczaka i … redaktora „Głosu” – Wojciecha Brylskiego. To właśnie ten dziennikarz, słysząc o szczegółach morderstwa, stwierdził, że zna tę historię z … przedwojennej książki (konkretnie z roku 1936) zatytułowanej „Zatarte ślady”, autorstwa Mariana Boruty. Opisana w niej była fikcyjna sprawa dotycząca zabójstwa Konstantego Wołyńca, czyli rzeczywistego legionowego chorążego Konstantego … Bojara, przez jego bratanka – rotmistrza. Książka ta wzbudziła ogromne kontrowersje i została wycofana ze sprzedaży, a w obiegu pozostało jedynie kilkanaście egzemplarzy. Prawdziwy bratanek Wołyńca-Bojara – rotmistrz Zbigniew Krogulski w złości za oszkalowanie w książce i jego, i stryja, w niedługo po wydaniu powieści zastrzelił jej autora, za co został skazany („po znajomości”) tylko na półtora roku twierdzy.
W sprawie niedawnego morderstwa trzeba była rozpatrzeć kilka motywów. „Pobudki przestępstwa czy zbrodni od wieków są zawsze te same: chęć zysku, zemsta, zazdrość, nienawiść, czasem rozpacz, nędza i głód”. Porucznik nabrał podejrzeń, że za faktycznym zabójstwem Bojara – tak jak w książce – stoi jego bratanek. To był pierwszy, ale nie jedyny podejrzany w tej sprawie, czy jednak okazał się też ostatnim – dowiedzcie się sami.
Poza wymienionymi wcześniej porucznikiem i kapralem, w powieści przewinęli się też inni milicjanci: kapitan Zawilski, sierżant Lenc, sierżant Miziak oraz plutonowy Nowotny. Funkcjonariusze poruszali się oznakowanym „łazikiem” (GAZ – 69 lub UAZ – 69) i cywilną „Skodą” (najprawdopodobniej któryś z modeli: 1101,1102, 1200 lub 1201).
PRL-ogizmy: amerykańska ciężarówka KBW – „Studebaker” (US-6), restauracje – „Polonia” i „Rarytas”, papierosy „Grunwald”, pistolet czeska „zbrojowka” (CZ czyli „cezetka” z wytwórni Ceska Zbrojovka) oraz tramwaj linii 16 (**).
Książka jest dość sympatyczna i szybko się ją czyta. Autor bardzo starał się utrudnić czytelnikowi rozwiązanie kryminalnej zagadki, podsuwając podejrzenia i wiodąc na manowce. Dużym plusem jest miejsce, w którym rozgrywała się akcja, bo innego, tak przesiąkniętego Stalinogrodem, kryminału nie znam. Z pełną odpowiedzialnością polecam tę pozycję do przeczytania.
(*) Na cześć radzieckiego towarzysza – Józefa S. w soc-obozie pięć miast nazwano od jego imienia. W Polsce ten pożałowania godny zaszczyt przypadł w udziale Katowicom, przemianowanym na Stalinogród w okresie od marca 1953 r. do października 1956 r. Pozostałe miasta to: Braszów w Rumunii (Oraşul Stalin, 1951-1961), Kuçova w Albanii (Qyteti Stalin, 1950-1990), Warna w Bułgarii (Stalin, 1949-1956) oraz Dunaújváros na Węgrzech (Sztálinváros, 1951-1961).
(**) – Linia ta uruchomiona została w roku 1947, a biegła od zajezdni przy Parku Południowym do pętli Brynów. W roku 1949 przedłużono ją od Parku Południowego w drugą stronę – do pętli na Rynku. Cała trasa liczyła 4 km, a tramwaj pokonywał ją w 17 minut. Dzięki przedłużeniu trasy nie kursował już samotnie wagon silnikowy, bo za towarzysza dodano mu wagon doczepny.