- Autor: Kodym Wiesław
- Tytuł: Wiedeński walc
- Wydawnictwo: MON
- Seria: Labirynt
- Rok wydania: 1973
- Naklad: 120000
- Recenzent: Mariusz Młyński
„Wiedeński walc” to książka tak rozkosznie nijaka, że kilka słów na jej temat musiałem pisać w trakcie jej czytania, bo następnego dnia już chyba nic bym z niej nie pamiętał. Akcja zaczyna się w augustowskich lasach; trzy kobiety i dwóch mężczyzn spędza czas na opalaniu, pływaniu rowerkami wodnymi, piciu jarzębiaku, łagodnym flirtowaniu i udawaniu ważniejszych niż są w rzeczywistości. Dwie kobiety, Anna Ryzińska i Ewa Birska, próbują zbałamucić Leszka Mulika, który opiera się ich wdziękom. Wkrótce Mulik zostaje znaleziony martwy w pobliżu torów do Otwocka, a jako, że był zatrudniony jako konstruktor w zakładach wojskowych sprawę przejmuje pułkownik Stawski i kapitan Korpicz z kontrwywiadu wojskowego. Tymczasem wydział do walki z przestępstwami gospodarczymi zwraca uwagę na to, że w komisach i na czarnym rynku pojawiają się ogromne ilości plastikowego surowca pochodzenia austriackiego i zachodnioniemieckiego; milicja odkrywa, że jedną z osób zamieszanych w przemyt jest Ewa Birska, która jedną z przesyłek przekazuje w restauracji, a sygnałem rozpoznawczym jest odtwarzany w szafie grającej walc wiedeński.
I tak się ta książka toczy; nie ma w niej nic odkrywczego ani porywającego, przelatuje przez głowę niczym wiatr i błyskawicznie się ją zapomina – a jeśli tak, to po co ją czytać? Dobrze przynajmniej, że nie robi tej głowie żadnej krzywdy i że nie ma w niej jakiejś ordynarnej antyniemieckiej propagandy; nie umniejsza to jednak faktu, że czas poświęcony na jej przeczytanie lepiej przeznaczyć na coś bardziej wartościowego. Trudno nawet napisać o niej coś więcej; po prostu szkoda na nią czasu.