Gieorgij Polskoj – Fałszerze pieniędzy 425/2023

  • Autor: Gieorgij Polskoj
  • Tytuł: Fałszerze pieniędzy (Rycari falsziwnych banknot)
  • Wydawnictwo: Wydawnictwo Prawnicze
  • Rok wydania: 1986
  • Nakład: 35375
  • Recenzent: Robert Żebrowski

„Polskie” stare i nowe franki francuskie

Muszę się przyznać, że o „Jurku Polskim” wcześniej nie słyszałem i nie znam żadnej innej jego książki. „Fałszerze pieniędzy” zostali wydani w Polsce w Wydawnictwie Prawniczym (znanym nam z serii „Smok”) w cztery lata po tym jak zrobiło to bratnie, a nawet bliźniacze radzieckie Wydawnictwo „Juridiczeskaja Litieratura”. Książka liczy 132 strony, a jej cena okładkowa to 170 zł.

Jest to bez wątpienia książka historyczna. „Akcja” rozpoczyna się w Starożytności (Królestwo Partów, Egipt i Rzym), wiedzie przez Średniowiecze (Ruś, Anglia, Francja) do Nowożytności (prawie cały świat, w tym III Rzesza). Fabuła dotyczy fałszowania środków płatniczych – znaków pieniężnych, zarówno monet jak i banknotów. Opisani są znani fałszerze, metody ich działalności przestępczej, a także wykrywcza praca służb ścigania.

I choć Polska się w niej nie przewija, to jednak występuje w niej nasz rodak – Czesław Bojarski, w rozdziale „Współcześni fałszerze”, i to niestety na samym jego początku.

Urodził się w roku 1912, pochodził z Częstochowy, a z zawodu był inżynierem budowlanym. Wichry wojny rzuciły go do Francji. Po zakończeniu wojny nie wrócił do kraju. Osiadł w Paryżu, ożenił się i bezskutecznie – z uwagi na nieznajomość języka – usiłował zatrudnić się w jakiejś firmie budowlanej. „Powinien był wrócić do Polski, do rodzinnej Częstochowy. Tu wiedza inżyniera budowlanego bardzo by się przydała – Polska dźwigała się z ruin. Ludzie nie dojadali, nie dosypiali, ale w patriotycznym zrywie budowali nowy kraj”. Bojarski był zdolnym człowiekiem, miał nieprzeciętny talent do kopiowania i był niezłym chemikiem. Do jego zalet należały: cierpliwość, wytrwałość i upór. Kiedy zaczął głodować postanowił zostać fałszerzem banknotów. Najpierw zatrudnił się w fabryce papieru, by poznać technikę jego powstawania, potem przez rok pracował nad kliszami, później jednak utknął przy doborze farb. „Bojarski wynalazł, zbudował i doprowadził do doskonałości szereg miniaturowych urządzeń, za pomocą których zmechanizował częściowo proces druku. Ale mimo to przez rok i siedem miesięcy pracował każdego dnia od 10 do 12 godzin na dobę, nie dojadając przy tym”. Następnie opracował metodę postarzania banknotów. ”Później licznym ekspertom udało się odtworzyć 14 faz jego działalności, zmierzającej do tego, aby krok po kroku opanować cały proces. Bojarski sam uporał się z pracą, która w normalnych warunkach wymagałaby wysiłku sześciu specjalistów o bardzo wysokich kwalifikacjach”. Pierwsze „fałszywki” puścił w obieg w roku 1949. Francuskie Narodowe Centrum do Walki z Fałszerzami dopiero w roku 1952 ujawniło banknot z jego wytwórni. Został on zabezpieczony – nie bez wahań eksperta – z kasy Banku Narodowego. Od tamtej pory, przez 12 lat, nie udało się Francuzom ustalić źródła pochodzenia „lewych” franków. Dopiero w roku 1964 zatrzymano Bojarskiego. Przez 15 lat swojej działalności wyprodukował on około 1 000 000 franków – starych i nowych [skopiowana przez niego podobizna Napoleona z nowego stufrankowego banknotu różniła się od oryginału brakiem … tylko jednego włosa (na grzywce)]. W roku 1966 skazano go na 20 lat więzienia, a po wyroku ogłoszono najniebezpieczniejszym fałszerzem pieniędzy w historii Francji.

Jak to się stało, że po 15 latach Bojarski wpadł? Jak trafiono na jego trop? Kto się do tego przyczynił? Gdzie znajdowała się jego fabryczka? Przeczytajcie sami – to tylko siedem stron. Myślę, że warto znać tę historię, szczególnie, że ładnie jest opisana. Szkoda tylko, że tak ogromnego talentu Bojarski – nazywany we Francji Cézannem – nie wykorzystał w jakiejś szlachetnej dziedzinie. Wówczas poza wielkimi pieniędzmi miałby też ogromny szacunek i … pełnię wolności.

Polecam też artykuł: LINK