Georges Simenon – Maigret i wyższe sfery 135/2023

  • Autor: Georges Simenon
  • Tytuł: Maigret i wyższe sfery
  • Przekład: Włodzimierz Grabowski
  • Wydawnictwo: C&T
  • Seria: Maigret (tom 56)
  • Rok wydania: 2018
  • Recenzent: Mariusz Młyński

Sekretarz ministra spraw zagranicznych prosi, by komisarz Maigret osobiście zajął się sprawą morderstwa emerytowanego ambasadora, hrabiego Armanda de Saint-Hilaire. Śmierć hrabiego zbiega się w czasie z pogrzebem księcia Huberta de V., którego żona, księżna Isabelle, od pięćdziesięciu lat przyjaźniła się i korespondowała z hrabią i kiedyś chciała za niego wyjść ale nie pozwolił na to brak wystarczającego majątku.

Sekcja zwłok wykazuje, że hrabia zginął już od pierwszego strzału w głowę; pozostałe trzy strzały zostały oddane już do martwego ciała. Maigret nie kryje swojego zniechęcenia do sprawy, gdyż nikt z otoczenia hrabiego nie miał powodu, by go zabijać. Przełomowym dla sprawy okazuje się test parafinowy wykazujący obecność prochu na rękach służącej hrabiego; właściwe wyjaśnienie śledztwa przynosi jednak rozmowa służącej z księdzem.

To dość zaskakujący „Maigret” – już od pierwszego akapitu widzimy, że autor jest nastawiony dość nostalgicznie: słoneczny maj przypomina melancholijnemu komisarzowi pierwszą komunię i pierwszą wiosnę w Paryżu; wkrótce też Maigret uświadamia sobie, że czuje się niezręcznie w środowisku w którym prowadzi dochodzenie – ta niezręczność wywodzi się z dzieciństwa spędzonego w cieniu zamku, którego zarządcą był jego ojciec i gdzie przez długi czas hrabia i hrabina de Saint-Fiacre wydawali mu się istotami niezwykłymi. Komisarza, przyzwyczajonego do śledztw prowadzonych w brutalnym świecie, lekko irytują okoliczności śmierci hrabiego ale jednocześnie ogarnia go pewien szacunek, niemal rozczulenie; w pewnym momencie czuje nawet pewne zawstydzenie, gdy uświadamia sobie, że historia platonicznej miłości księżnej i hrabiego, która jemu wydaje się mdląco polukrowana i naiwna jak szkolna czytanka, jest prawdziwa i autentyczna. Ten autentyzm, dziecięce wspomnienia komisarza oraz jego przekonanie, że mimo dwudziestu pięciu lat pracy w policji nie poznał jeszcze wszystkich motywów kierujących ludzkim postępowaniem sprawiają, że Maigret nie próbuje dojść do rozwiązania tej sprawy nie jako komisarz ale jako człowiek. „Nie uważał się za nadczłowieka, nie sądził, że jest nieomylny. Przeciwnie, z pewną pokorą zaczynał każde śledztwo, łącznie z najprostszymi. Choć nie miał wysokiego mniemania o ludziach i ich możliwościach, ciągle wierzył w człowieka. Szukał jego słabych punktów. A gdy w końcu miał jej jak na dłoni, nie triumfował, ale przeciwnie, ogarniało go pewne przygnębienie.” Ta głęboka empatia komisarza oraz fakt, że byłem autentycznie zaskoczony finałem tej książki sprawia, że szczerze ją polecam – poświęcone na nią dwa wieczory nie będą stracone.

I jeszcze kilka ciekawostek: tytuł książki jest wzięty z Księżyca – oryginalnie jest to „Maigret i starzy ludzie”, co całkowicie odpowiada rzeczywistości, bo śledztwo prowadzone jest niemal wyłącznie wśród ludzi po siedemdziesiątce; co ciekawe, powieść drukowana była w odcinkach w trzech polskich dziennikach pod tytułem „Maigret i starcy”. Zekranizowano ja trzy razy i, co jeszcze ciekawsze, za każdym razem pod innym tytułem: angielski film z 1962 roku nosił tytuł „Głosy z przeszłości”, francuski z 1980 roku „Maigret i ambasador”, a drugi francuski z 2003 roku – „Maigret i księżna”.