- Autor: Georges Simenon
- Tytuł: Maigret i starsza pani
- Przekład: Roman Chrząstowski
- Wydawnictwo: Czytelnik
- Seria: Maigret (tom 33)
- Rok wydania: 1968
- Nakład: 30280
- Recenzent: Mariusz Młyński
Komisarz udaje się do małej, nadmorskiej miejscowości Étretat; prosi go o to Walentyna Besson, wdowa po założycielu sławnej firmy produkującej kremy. Starsza pani uważa, że jej służąca, Róża Trochu, otruła się arszenikiem, który znajdował się w środku nasennym przeznaczonym dla niej; o wyjaśnienie tej sprawy prosi też za pośrednictwem ministra pasierb Walentyny, Karol Besson, poseł lokalnego okręgu.
Maigret przybywa do Étretat i od prowadzącego dochodzenie inspektora Castainga, a także od samej Walentyny dowiaduje się historii rodziny Bessonów; poznaje Arlettę, córkę starszej pani oraz jej pasierbów, Karola juniora i Théo. Odwiedza też rodzinę otrutej Róży i tam odkrywa, że dziewczyna posiadała drogocenny pierścionek ze szmaragdem – to odkrycie naprowadza komisarza na właściwy trop.
Komisarz Maigret tylko 21 razy prowadził śledztwo poza Paryżem – tym razem wyjechał do miasteczka, które „wyglądało na obrazek ze wspomnień dziecinnych lub na obraz świata, który zachowujemy w marzeniach, pragnąc się łudzić, że tak jest w rzeczywistości”. Od samego początku wizyty w Étretat komisarz wspomina dzieciństwo: mały pociąg, który przypomina zabawkę, dziecięce marzenie o zostaniu panem od dziurkowania biletów czy obserwowanie zmieniających się kolorów morskiej wody, gdyż był „posłuszny impulsowi, który popycha mieszkańców miast do oglądania zachodów słońca, gdy wyjadą nad morze”. I wspomina też początki policyjnej kariery w miasteczku Vésinet, gdzie wydawało mu się, że mogą tam mieszkać ludzie szczęśliwi i był bardzo zawiedziony, gdy wykryto tam ponure morderstwo – i tak jest w Étretat: ukazywało się ono „jako naiwne, niewinne miasto i jego małe domki wydawały się zbyt ładne, zbyt świeżo malowane, by mógł w nich rozegrać się dramat”. Pojawia się też u komisarza poczucie winy: „jeszcze z czasów młodości miał bardzo silne poczucie obowiązku, często przesadzał w tym, dochodząc do wniosku, że nie dosyć pracuje na swój chleb”. Jest to więc typowy „Maigret”: z jednej strony sentymentalny i nostalgiczny, a z drugiej po prostu ludzki; pojawia się też jednak element często spotykany ale nigdy w tak dużej skali – alkohol. Komisarz sam przyznaje: „czy wie pani, że od czasu gdy jestem w Étretat, piję od rana do wieczora?” – to prawda, wszyscy go częstują: lokalnym winem, grenadyną, martini, piwem czy calvadosem. Inspektor Castaing w pewnym momencie „zapytał się w duchu, czy rozgłos, jakim cieszył się komisarz Maigret, nie jest przesadzony” – ale to właśnie będący na rauszu komisarz rozwiąże tę dość ponurą sprawę.
Tak więc wszystko po staremu: metodyczne śledztwo, lojalny, uczciwy i empatyczny komisarz, ciekawie pokazane tło historii; warto więc wyłuskać tę książkę w jakimś antykwariacie i spędzić z nią kilka wieczorów. Zekranizowano ją pięć razy: dwa razy po francusku, raz po angielsku, raz po japońsku i raz po rosyjsku – w tym przypadku powstał chyba spektakl telewizyjny, bo trwał on ponad dwie i pół godziny.