Georges Simenon – Cierpliwość Maigreta 58/2023

  • Autor: Georges Simenon
  • Tytuł: Cierpliwość Maigreta
  • Przekład: Joanna Kluza
  • Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
  • Seria: Maigret (tom 64)
  • Rok wydania: 1995
  • Recenzent: Mariusz Młyński

Jest słoneczny, lipcowy poniedziałek; komisarz Maigret jest w świetnym nastroju po weekendzie spędzonym z żoną na wsi, gdzie wspólnie urządzali mały domek do którego chcą się przenieść po przejściu komisarza na emeryturę czyli już za dwa lata.

Po przyjściu na komisariat Maigret dowiaduje się, że we własnym domu został zastrzelony Manuel Palmari („Jego kolesie uznali, że już dość długo pożył”), były sutener i gangster, który od dwudziestu lat nadzoruje napady na sklepy jubilerskie, czego jednak komisarz nie jest w stanie udowodnić. Palmariego, do którego Maigret odczuwa swoistą sympatię, znalazła martwego Aline Bauche, jego młoda kochanka, którą przed laty wyciągnął z rynsztoka, która się nim opiekowała i do której komisarz również ma pewną słabość. Sprawa wydaje się być nie do rozwiązania, gdyż do kamienicy w której mieszkał Palmari nikt nie wchodził, a przesłuchiwani sąsiedzi ani jego ani Aline nie znali.

Ten „Maigret” nie wyróżniałby się spośród innych, gdyby nie jeden szczegół: akcja rozgrywa się w czasie dwóch dni, pierwszego komisarz jest wesoły, cieszy go oczekiwanie na autobus w towarzystwie młodej dziewczyny w jasnej sukience, a podczas śniadania śmieją mu się oczy „bez powodu, po prostu dlatego, że życie jest piękne”; drugiego zaś zmienia się w „niemal przerażający monolit”. Niewątpliwie wpływ na tę zmianę mają postacie tej książki: Maigret zawsze był pełen współczucia dla przestępców i starał się zrozumieć ich motywy; tutaj zaś, co jeszcze mu się chyba nigdy nie zdarzyło, odczuwa wobec sprawców wręcz obrzydzenie – byłem zaskoczony, gdy komisarz powiedział do głównego podejrzanego: „Pan był kanalią najgorszego gatunku, taką, której nie można spojrzeć w oczy nie mając ochoty uderzyć lub splunąć”, a do współpracującej z nim kobiety wypalił wprost: „Dziwko!”. Co wywołało tak wielką przemianę? Wydaje mi się, że kluczem jest wywołane z przeszłości przez dwoje bohaterów bombardowanie przez Niemców w 1940 roku francuskiego miasta Douai; z tego piekła osierocona czteroletnia flamandzka dziewczynka wyprowadziła potwornie pokaleczonego łotewskiego Żyda i zaczęła go traktować jak dziadka („W panującym bałaganie widok ten był raczej oszałamiający”), a po dwudziestu pięciu latach mąż tej dziewczynki morduje tego Łotysza. Myślę, że Georges Simenon zawarł w tej historii własne wojenne przeżycia; w ogóle Maigret często pozwala sobie w tej książce na wspominanie czasów, kiedy przybył do Paryża albo kiedy zaczął pracę w policji.

Można więc powiedzieć: wszystko po staremu; komisarz prowadzi standardowe śledztwo w swoim stylu czyli „łażąc po schodach, węsząc po kątach”, często improwizuje wiedziony instynktem i odnosi gorzkie zwycięstwo. A wszystko to mieści się na 136 stronach – jak więc widać nie trzeba pisać cegieł po 600 czy 800 stron, żeby stworzyć napięcie, emocje i współczucie. Jak zwykle w przypadku Maigreta – polecam, a w tym konkretnym przypadku nawet bardzo polecam. A z ciekawostek: powieść zekranizowano aż pięć razy: dwa razy zrobili to Francuzi, a po razie Anglicy, Włosi i Holendrzy; zaś polskiego wydania książkowego tym razem nie poprzedziło gazetowe.