- Autor: Dołęgowski Andrzej
- Tytuł: Wieczór królowej
- Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy PAX
- Seria: Biblioteczka Ziem Zachodnich
- Rok wydania: 1971
- Nakład: 20350
- Recenzent: Robert Żebrowski
Kto by pomyślał?
Andrzej Dołęgowski to mało znany pisarz, autor piosenek filmowych i przekładów do spektakli teatralnych. „Wieczór królowej” liczy 75 stron, a cena okładkowa to 5 zł.
Akcja toczy się w ciągu kilku dni maja 1965 roku w jakimś enerefowskim mieście. W jednym z tamtejszych domów zamieszkiwała rodzina Wolffów: małżeństwo Konrad i Gertruda wraz z nastoletnim synem Rolandem oraz dorosłą córką Gertrudy z pierwszego małżeństwa – Moniką Krafft, Jej ojciec – Artur Krafft zginął w roku 1945 we Wrocławiu. Wraz z nimi mieszkał służący Manuel – z pochodzenia Portugalczyk.
Małżeństwo Wolffów żyło zgodnie. Ich syn miał dziewczynę – Ingę, ale nie dogadywali się i mieli się rozstać, Monika zaś miała narzeczonego – Joachima von Berga, właściciela zielonego Volkswagena (kojarzy się to z książką o takim tytule, autorstwa Andrzeja Kobara, wydanej akurat w BZZ), który chciał go zamienić na nowe BMW 1800 (produkowane od roku 1962). Jednak i w ich relacji pojawił się poważny kryzys.
Wolffowie ekscytowali się przybyciem do NRF królowej brytyjskiej Elżbiety II i jej męża, księcia Edynburga – Filip. Była to długa, bo 11-dniowa wizyta, w trakcie której małżonkowie mieli zostać przedstawieni królowej. Z ciekawostek dodam, że para królewska poruszała się samochodami: Mercedes 600 (produkowany od roku 1964) i Mercedes 300 (produkowany w latach 1951-1962). Tak więc sprawy związane z wizytą królowej była przedmiotem większości rozmów. W rozmowach wymieniani byli też ówcześni politycy: prezydent Luebke, kanclerz Ludwig Erhard, burmistrz Berlina Zachodniego Willy Brand, minister spraw zagranicznych Gerhard Schroeder.
Wszystko wywróciło się do góry nogami, kiedy Joachim von Berg – jako świeżo nominowany prokurator – złożył kolejną wizytę w domu Wolffów, oświadczając, że właśnie dostał do prowadzenia sprawę z Centrali Badania Zbrodni Narodowosocjalistycznych w Ludwigsburgu (powstała ona w roku 1958, polecam przerażający artykuł w Wikipedii o karygodnej działalności tej instytucji). Dotyczyła ona anonimowego donosu o przestępczej działalności – w czasie II WŚ – pierwszego męża Gertrudy – Artura Kraffta, który był sturmbahnfuehrerem SS i o tym, że prawdopodobnie dalej żyje, mimo, że od 20 lat uznawany był za zmarłego. Prokuratura zarzucała mu zbrodnię ludobójstwa na terenie Śląska i Gór Sowich. Wiadomość ta odcisnęła piętno na wszystkich domownikach.
Fabuła książki jest rewelacyjna. Akcja toczy się tylko w jednym miejscu, w wąskim gronie osób. Nacisk położony jest na dialogi. Zwrot akcji jest jak uderzenie obuchem w głowę. Z powieści obyczajowej – w jednej chwili – książka staje się sensacyjną. Zakończenie też jest fenomenalne. Czytając ją można odnieść wrażenie, że ogląda się spektakl teatralny. I jest to wrażenie jak najbardziej prawidłowe, bo po przeczytaniu książki ustaliłem, że „Wieczór królowej” na podstawie scenariusza Andrzeja Dołęgowskiego, w reżyserii Franka Michalika miał premierę w Teatrze Ziemi Opolskiej w Opolu w dniu … 22 maja 1966, a więc zanim powstała książka.
Ciekawy cytat: „W porównaniu z piekłem Sowich Gór obozy, takie jak Mauthausen czy Buchenwald, wspominaliśmy z rozrzewnieniem. Ale jeszcze coś różni Dachau, Sachsenhausen, Oświęcim, Treblinkę czy Majdanek od Sowich Gór. Wszędzie tam, w każdym z tych sławnych na cały świat miejsc straceń pobudowano piękne mauzolea, oddaje się hołd pomordowanym, wszędzie tam zjeżdżają się wycieczki z całej Europy i turyści z całego świata. O Sowich Górach świat nic nie wie. Siedemdziesiąt tysięcy ludzi padło w tym przeklętym miejscu i nikt o nich nie pamięta”.
Oczywiście książkę tę jak najbardziej polecam do przeczytania.