Dobraczyński Jan – Dłonie na murze 297/2023

  • Autor: Dobraczyński Jan
  • Tytuł: Dłonie na murze
  • Wydawnictwo: Instytut Wydawniczy PAX
  • Seria: Biblioteczka Ziem Zachodnich
  • Rok wydania: 1960
  • Nakład: 30350
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Historia kołem się toczy: ściana płaczu, czyli spod muru pod mur

„Dłonie na murze” Jana Dobraczyńskiego (1910-1994) są pierwszą pozycją w serii BZZ. Książka napisana została w okresie: marzec-wrzesień 1960 roku. Liczy 146 stron, a jej cena okładkowa to 5 zł.

Akcja toczy się w NRF w roku 1959 (w kinie właśnie grano „Ben Hura” z Charltonem Hestonem).

W zachodnioniemieckim mieście doszło do przestępstwa – jakby zostało to dziś określone – z nienawiści. Pięciu młodych mężczyzn (dwaj to uczniowie szkoły, a trzej to studenci) na murze synagogi namalowało swastyki. Policja – zaalarmowana przez żonę rabina, Esterę Grunbaum – zatrzymała dwóch z nich na gorącym uczynku, a pozostałych ustaliła w wyniku dochodzenia nadzorowanego przez komisarza Gotza. Jak się okazało, w niedługo potem rabinowa – w wyniku doznanego wstrząsu – zmarła.

Tę bardzo medialną sprawę dostał do prowadzenia 50-letni prokurator Sepp Kiesel, który w czasie II WŚ – będąc funkcjonariuszem z Generalnej Guberni – nadzorował wysiedleńczą i pacyfikacyjną akcję „Zamość”, o czym oczywiście nie było powszechnie wiadomo. Ulegając naciskom wyżej od niego postawionych ludzi, Kiesel po kolei eliminował z grona podejrzanych osoby, które mogłyby być postawione w stan oskarżenia. Doszło do tego, że oskarżonym miał być tylko jeden z piątki chłopaków – Hans Zumpen, który był kochankiem Ingi – córki … prokuratora, o czym ten z początku nie wiedział. Matka Hansa zaś posługiwała w domu, w którym mieszkała – sekretarka Kiesela, panna Leni Malzahn, do której ten, będąc rozwodnikiem, ten smalił cholewki.

Kiesel wił się jak piskorz, by w całej sprawie był i wilk syty (społeczność żydowska i media) i owca cała (młodzi, „nie w pełni rozumiejący swój czyn”, młodzieńcy i ich zasłużone, niemieckie rodzinny, a przede wszystkim notable z Bonn). Sprawa jeszcze bardziej się skomplikowała, gdy wyszła na jaw, głęboko skrywana tajemnica dotycząca przeszłości Zumpena …

Wątek kryminalny książki jest bardzo przeciętny, natomiast obyczajowy – bardzo porządny. Powieść doskonale wpisała się w gomułkowską retorykę: mamy w niej krytykę społeczeństwa enerefowskiego (amoralność starszego pokolenia niemieckich elit oraz niedojrzałość – w różnych aspektach – ludzi młodych), podporządkowanie Zachodnich Niemiec Stanom Zjednoczonym, groźbę powrotu nazistów do kierowania państwem, zakłamanie starych i niedoinformowanie młodych Niemców odnośnie zbrodni hitlerowskich, no i nie przebrzmiały antysemityzm. W książce – zgodnie z poglądami życiowymi autora – są też nawiązania do nauki chrześcijańskiej. Zakończenie powieści jest raczej zaskakujące, a na pewno bardzo wymowne.

Ciekawostki: „Wódkę zamówiłem polską. Tak się tylko nazywa: ich emigranci fabrykują ją w Londynie” oraz „Butelki coca-cola” (nazwa nieodmienialna wówczas przez przypadki).

W książce zostały wymienione: marki niemieckich samochodów – Volkswagen, Mercedes, Porsche i Ford Taunus, a także – produkowany, tak jak i Ford, na licencji skuter Vespa, niemieckie koncerny – Bayer, Oetker, Philips i DKW, a także wydarzenia z roku 1960: „Tour de France” Chruszczowa, pierwsza próba nuklearna dokonana przez Francję, zagraniczne wizyty kanclerza Niemiec – Konrada Adenauera oraz polityka premiera Izraela – Bena Guriona.