Bill Pronzini – Widmo złota, widmo głodu 476/2023

  • Autor: Bill Pronzini
  • Tytuł: Widmo złota, widmo głodu (Starvation Camp)
  • Wydawnictwo: Beta Books
  • Seria: Western (tom nr 1)
  • Rok wydania: 1991
  • Nakład: nieznany
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Policjant twardy jak wysuszone mięso łosia

Jakiś czas temu zrecenzowałem jedną z książek wydanych w serii „Western” Wydawnictwa Beta Books tj. „Śmierć czyha na drodze do Cheyenne”, którą określiłem jako westernowy kryminał. „Widmo złota, widmo głodu” (dosłowne tłumaczenie: „Obóz głodowy”) jest pozycją tego samego typu.

Po raz pierwszy została wydana w roku 1984. Liczy 176 stron. Jej autor – Bill Pronzini (ur. 1943) jest bardzo płodnym i wielokrotnie wyróżnianym amerykańskim pisarzem kryminałów, a także westernów i sf, choć w Polsce wydano tylko kilka jego książek i to chyba nie bardzo reprezentatywnych dla jego twórczości. Najbardziej znanymi bohaterami kryminałów Pronziniego są: Bezimienny Detektyw (The Nameless Detective), który wystąpił w ponad 40 książkach, a także Sabina Carpenter (seria „Tajemnice Carpenter i Quincannona”).

Akcja powieści toczy się zimą roku 1898, w Kanadzie (m.in. w Dawson) i Stanach Zjednoczonych (m.in. Seattle i San Francisco).

Zachariasz „Zack” McQuestion (lat 29) był kapralem w Oddziale B Kanadyjskiej Północno-Zachodniej Policji Konnej. Siedziba oddziału mieściła się w Dawson nad rzeką Klondike, na Terytorium Jukonu przy granicy z Alaską. Dowodził nim, jak również całą tamtejszą policją, pułkownik Samuel B. Steele. Najważniejszym zadaniem konnych policjantów było utrzymać porządek w rejonie, w czasie najazdu poszukiwaczy złota. Od wiosny do jesieni patrole realizowano konno, zimą zaś saniami ciągniętymi przez psie zaprzęgi. Przodownikiem zaprzęgu używanego przez McQuestiona był malamut „Takus” – owczarek syberyjski.

Tamtej zimy Dawson stało się obozem głodowym i napięcie w okolicy sięgnęło zenitu. W trakcie jednego z patroli kapral zawitał do gospody należącej do jego przyjaciółki – Molly Malone, usytuowanej przy szlaku do Dawson. Lokal był pusty, a w jednym z budynków gospodarczych odnalazł zwłoki kobiety oraz jej dwóch pomocników – Indian Sziwasów. Wszyscy zginęli od strzałów z bliskiej odległości. Zostali zamordowani, bo mieli duże zapasy żywności i whisky. Z gospody skradziono przede wszystkim puszki z baraniną i wołowiną, połacie tłustego boczku, a także worki z mąką, fasolą i ziemniakami.

„Zack” dokonał oględzin miejsca zbrodni. Na rozsypanej na podłodze mące ujawnił ślady butów dwóch osób, na wystającym gwoździu znalazł skrawek materiału – brązowego nankinu, najprawdopodobniej ze spodni, a pod stołem złoty łańcuszek z kowadełkiem i podkową z wyrytym imieniem Floyd. Postawił sobie za punkt honoru odnaleźć zabójców Molly. Przed pięciu laty przeżył podobną tragedię, gdy zmarła jego narzeczona – Eileen, którą wcześniej uwiódł niejaki George Blanton. Znalazł go, ale spoczywającego już na cmentarzu. Wówczas to postanowił wstąpić do policji, by ścigać tych, którzy krzywdzą innych.

Po powrocie do Dawson, McQuestion zdał raport pułkownikowi i niezwłocznie przystąpił do prowadzenia śledztwa. Zaczął od rozmów z miejscowymi. Rozpytał sklepikarzy, jezuickiego misjonarza, notariusza, druciarza, adwokata, dwóch fryzjerów, kilku barmanów, a także wiele panienek w salonach i szulerniach. Jedna z nich zeznała, że poszukiwany przez niego Floyd, na nazwisko ma Loomis, pochodzi z Idaho, a jeszcze niedawno był posiadaczem działki nad nieodległym Złotym Potokiem. Kapral ruszył jego śladem nie podejrzewając, że pościg trwać będzie kilka tygodni i wiele setek mil, i że nie będzie ani łatwy, ani lekki, ani też przyjemny, i że nie skończy się tylko na tych trzech nieboszczykach. A już zupełnie nie przypuszczał, że jeszcze raz będzie się musiał zmierzyć ze sprawą sprzed pięciu lat …

W powieści pojawiło się kilka dość ciekawie nazywanych postaci: Mydlany Smith, Bill Szybka Woda, Biały na Trzy Cale, Charley Na Górze i Johnsons Głęboka Dziura, a także parę rodzajów broni: karabiny – Henry’ego kaliber 30, Winchester, Sharpsa i Maxim oraz rewolwer kaliber 45.

W tekście kilka słów zostało napisanych kursywą: parka (kurtka z kapturem), cheechako (nowicjusz na Alasce i północnej Kanadzie), chinook (suchy ciepły wiatr), nuggety (bryłki złota) i mukluki (buty ze skóry renifera). Wymienione zostały także dwa napoje: kompot z suszonych jabłek jako środek przeciw szkorbutowi, a także „whisky [która] zalatywała księżycówką i nie smakowała bynajmniej jak porządny amerykański czy kanadyjski trunek; był to zwykły samogon z melasy i suszonych jagód, z dodatkiem zakwasu przyśpieszającego proces fermentacji”.

Mimo, że schemat książki jest bardzo prosty: ujawnienie przestępstwa, zebranie dowodów rzeczowych, rozpytania osób w celu ustalenia tożsamości sprawcy (sprawców), z których uzyskane informacje coraz bardziej zbliżają do tego celu, a potem długi pościg i kolejne rozpytania osób – tym razem zmierzające do ustalenia drogi ucieczki i miejsca pobytu osób podejrzanych, to jednak powieść jest ciekawa, czyta się ją bardzo dobrze i można się przy niej zrelaksować. Tym bardziej, że w tle pojawiają się piękne, zaśnieżone, zimne i niebezpieczne kanadyjskie połacie, a pod koniec – dla kontrastu – cieplejsze, zatłoczone amerykańskie metropolie i małe klimatyczne miasteczka. Nie ulega żadnej wątpliwości, że jest to klasyczna powieść kryminalna, a western przywodzą na myśl tylko niektóre jej elementy: osada poszukiwaczy w czasach gorączki złota, niezłomny stróż prawa, będący obrońcą kobiet, samotnie ścigający złoczyńców oraz finałowy pojedynek – choć nie tak jak w filmie, w samo południe. W przerwie pomiędzy „milicyjniakami” można po nią sięgnąć.

A jaki morał z niej płynie? Nie daj się spić w spelunie, bo gdy już wytrzeźwiejesz, może się okazać, że stałeś się właśnie marynarzem, jesteś na pokładzie statku i do tego na pełnym morzu.