Wołowski Jacek – Zwierzę 91/2022

  • Autor: Wołowski Jacek
  • Tytuł: Zwierzę
  • Wydawnictwo: Wielki Sen
  • Seria: Seria z Warszawą
  • Rok wydania: 2014
  • Recenzent: Robert Żebrowski

Historia jednego pamiętnika

Jacek Wołowski to pseudonim literacki Stanisława Sachnowskiego (dziennikarza, reportażysty, pisarza). „Zwierzę” po raz pierwszy wydrukowano (w odcinkach) w „Życiu Warszawy” w 1963 roku. Książka jest 48 tomem „Serii z Warszawą”. Liczy 114 stron. Tytuł i obrazek na okładce, jako przenośnia, dobrze wpisują się w fabułę. Narracja – jak to u Wołowskiego – prowadzona jest w trzeciej osobie czasu teraźniejszego. Ceny okładkowej brak.

Akcja, w głównej mierze, rozgrywa się w miasteczku S., leżącym czterdzieści parę kilometrów od nadmorskiego uzdrowiska, liczącym około dwóch tysięcy mieszkańców. Jest w nim stacja kolejowa, kościół, cmentarz, rynek, budynek Miejskiej Rady Narodowej, Komitet Miejski, posterunek milicji, szynk „Konik Morski”, sklep PSS „Społem”, szkoła, apteka, kino i fabryka drożdży. Komendantem posterunku jest sierżant Bryś. Któregoś październikowego dnia został on powiadomiony przez dyrektora drożdżarni o zaginięciu jego żony. Była ona u swoich rodziców nad morzem, wracała od nich pociągiem, ale nie dotarła do domu. Milicjanci od razu podjęli działania i na cmentarzu odnaleźli zwłoki poszukiwanej – zmasakrowanej i ze sznurkiem na szyi. Do akcji wkroczył kapitan Henryk K., szef sekcji morderstw Komendy Wojewódzkiej – partyzant, żołnierz LWP, funkcjonariusz KBW, a potem sekcji morderstw w UB, który po reorganizacji UB w 1955 roku przeszedł do MO. Na miejsce zbrodni udał się wraz z porucznikiem, a zastał tam: prokuratora powiatowego, komendanta powiatowej milicji, przewodniczącego Miejskiej Rady Narodowej, a także kilku pracowników milicji. Oględziny i sekcja zwłok wykluczyły rabunkowe i seksualne tło morderstwa. Dobrze, że przed przyjazdem do S. kapitan zjadł śniadanie (chleb cienko posmarowany masłem, popijany mlekiem), bo w miejscowym szynku kelnerka oznajmiła mu bez ceregieli: „nic do jedzenia nie ma, wódki też nie ma, jest tylko piwo”. W toku prowadzonych czynności wytypowano kilka osób podejrzewanych, w tym męża zamordowanej. W areszcie tymczasowym – do sprawy tej – osadzono miejscowego pijaka oraz szewca, a w trakcie pogrzebu (zorganizowanego w kurorcie) zatrzymano dwóch obcych – kieszonkowca i technika miejscowych zakładów. Złodzieja osadzono, a technika zwolniono. Milicjanci, prowadzący czynności w S., byli obserwowani – a nawet śledzeni – przez mieszkańców, a ich działania mocno komentowane i krytykowane, tym bardziej, że po miesiącu doszło do kolejnego morderstwa. Na cmentarzu zostały znalezione zwłoki nauczycielki z miejscowej szkoły, która również miała na szyi pętlę. Żeby zachować porządek w mieście, Komenda Wojewódzka wysłała do niego pluton rezerwy milicji, który miał być wykorzystany do nocnych patroli. Jednak wkrótce doszło do kolejnego zdarzenia. Wracająca wieczorem do domu dziewczyna, została zaatakowana – na jej szyję zarzucono pętlę. Krzyk ofiary zaalarmował funkcjonariuszy plutonu rezerwowego, którzy akurat byli niedaleko. Napadnięta kobieta jedynie zemdlała, a sprawca niestety zbiegł. W niedługo potem na cmentarzu zostały znalezione trzecie zwłoki – tym razem żony kierownika PSS, zamordowanej w ten sam sposób, co poprzednie ofiary. Komendant Wojewódzki zarządził, by z któregoś z trzech podległych mu wydziałów (kryminalnego, dochodzeniowego i gospodarczego) wyznaczyć milicjantkę, która posłuży jako wabik. Wabikiem tym została Krystyna … Jak się zakończy akcja? Kto mordował kobiety – jedna osoba, czy więcej? Jakie były motywy zbrodni? Tego oczywiście nie zdradzę.

Książka jest lekka w odbiorze, czyta się ją szybko. Szkoda jedynie, że nie ma w niej PRL-ogizmów i jakichś ciekawych cytatów.