- Autor: Wielicka Ewa
- Tytuł: Zanim zapadnie wyrok
- Wydawnictwo: Iskry
- Seria: Ewa wzywa 07 …
- Rok wydania: 1972
- Nakład: 100275
- Recenzent: Robert Żebrowski
Litera „t” – niewinne hobby majora
Ewa Wielicka to autorka, o której zupełnie nic nie wiadomo. Pod tym nazwiskiem, czy może pseudonimem, wydany został tylko jeden kryminał.
„Zanim zapadnie wyrok” to 48 pozycja z serii „Ewa wzywa 07 …”. Liczy 56 stron, jej cena okładkowa to 6 zł. Okładka idealnie wpisuje się w fabułę, choć po części zdradza rozwiązanie. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego.
Akcja rozgrywa się w Warszawie. Na terenie Zakładów Bawełnianych ZEBA ujawnione zostały zwłoki głównego księgowego – Walczaka, który zabity został w swoim pokoju, poprzez uderzenie w głowę kryształowym wazonem. Z uwagi na jego trudny charakter oraz pryncypialny, bezwzględny i chamski sposób postępowania, w Zakładach nie było osoby – poza woźną Łękotową – która autentycznie lubiłaby go. A byli tacy, którzy może nawet cieszyliby się z jego śmierci, np. stary księgowy Rzekicki, którego Walczak chciał zmusić do przejścia na emeryturę, woźny Kozłowski, który był wiernym przyjacielem Rzekickiego, starsza księgowa – Łodzicka, której uczuć tamten nie odwzajemniał, sekretarka Wanda Maroszek, której główny księgowy się narzucał oraz kasjer Piłeczka, który przed Walczakiem czuł ogromny respekt. A przecież była jeszcze jego żona, której nie chciał dać rozwodu oraz Adam Markiewicz – narzeczony Wandy, który dowiedział się o jego umizgach do swojej ukochanej. Ale czy kogoś z tego grona stać by było na taki czyn jak zabójstwo? A co było motywem przestępstwa: pieniądze, stanowisko, zemsta, lęk, namiętność, gniew ?
Major Tarnicki z Wydziału Zabójstw Komendy Miasta śledztwo w tej sprawie powierzył porucznikowi Jerzemu Kotowiczowi (milicjant o tym samym nazwisku, ale w stopniu kapitana, w latach 80-tych był głównym bohaterem dwóch powieści Klary S. Meraldy). Z uwagi na to, że w grę wchodził też wątek finansów zakładowych, Kotowicz, który się na tym zupełnie nie znał, do pomocy poprosił kolegę z innego wydziału – Ryśka Kalkowskiego, speca w dziedzinie finansów. W postępowaniu milicyjnym przydatni też okazali się ORMO-wcy z pobliskiej Fabryki Sprzętu Sanitarnego zwanej Sanitarką, którzy „do „Rolmopsa” wpadali nieraz na kieliszek (…) Panna Bronia darzyła chłopców z ORMO specjalną sympatią. Ich obecność, a nawet sama świadomość ich opieki ułatwiała jej pracę, zabezpieczała przed agresywnością podpitych klientów”. Sposób prowadzenia sprawy jest standardowy, szczegółowo wyjaśniane są różne wersje śledcze i badane relacje ofiary z osobami podejrzewanymi. Dyrektor zakładów – Słoniewski wraz z personalnym – Kłoskiem pomagają porucznikowi w wykonywaniu czynności, jednak niektórzy ze świadków nie mówią prawdy. Przełom w sprawie nastąpił, gdy sporządzone zostały wyniki sekcji zwłok …
Kryminał jest dość przyjemny w czytaniu, choć niczym się specjalnie nie wyróżnia. Nie ma w nim wulgaryzmów, erotyzmów, czy przemocy.
PRL-ogizmy: papierosy – „sporty”, „emdeemy” i „silezje”, knajpka „Rolmops”.
Cytat: „Nie uważał się za przestępcę. Nie kradł, nie zabijał, a swoje konflikty z prawem nazywał zawsze przykrym nieporozumieniem, wynikającym z odmiennego niż sąd interpretowania przepisów”.