- Autor: Werner Toelcke
- Tytuł: Jedyne wyjście – morderstwo
- Tłumacz: Aleksander Matuszyn
- Wydawnictwo: Czytelnik
- Seria: Z jamnikiem
- Rok wydania: 1971
- Nakład: 60000
- Recenzent: Mariusz Młyński
Michał Witte, spadkobierca firmy spedycyjnej, ma romans ze swoją służącą, Anną Kowalską; jego owocem jest dziecko, które ma się urodzić za pół roku. Wilhelm Witte, ojciec Michała, chce przejąć francuski bank Cachelina i w celu zacieśnienia kontaktów z Francuzami chce ożenić syna z córką właściciela banku. Teraz jednak Wilhelm jest w tarapatach: jeśli służąca puści parę z ust wybuchnie skandal, a jeśli dostanie okrągłą sumkę, to i tak nie będzie pewności, że kiedyś się nie wygada; jedynym wyjściem wydaje się być zamordowanie dziewczyny.
O tym fakcie dowiaduje się Wolfgang Steinert, spadkobierca firmy wysyłkowej konkurującej z firmą Wittego; ujawnienie chęci zamordowania Anny byłoby mu na rękę, więc zatrudnia prywatnego detektywa Tobiasza Webera, który ma wywąchać kiedy i w jakich okolicznościach ma zostać popełnione morderstwo. Wkrótce nadarza się ku niemu okazja: Michał i Anna wybierają się do Szwajcarii w góry; w ślad za nimi udaje się Weber i jego sekretarka, Wiktoria Sommerfeld. Weber nabiera podejrzeń, że Michał zepchnął Annę do przepaści; Steinert twierdzi jednak, że oboje wrócili ze Szwajcarii cali i zdrowi. W tym samym czasie kilkadziesiąt kilometrów dalej młoda kobieta spada z wysokości trzystu metrów, a policji nie udaje się jej zidentyfikować; prasa sugeruje, że to nieszczęśliwy wypadek ale dociekliwy szwajcarski policjant podejrzewa, że to mogło być morderstwo.
Ta książka to dość zgrabna historia w której widzimy trochę Erle’a Stanleya Gardnera i trochę Rossa MacDonalda, jest też trochę krytyki bezdusznego kapitalizmu, trochę suspensu w stylu Patricii Highsmith – wszystko razem daje ciekawy, jedyny wydany w Polsce kryminał Wernera Toelckego. Postacie zarysowane są dość intrygująco, choć miejscami trochę czarno-biało, sceneria akcji czyli Hamburg i okolice pokazana jest rzetelnie, dialogi między bohaterami są cięte, a fabuła toczy się płynnie; przyznam się jednak, że irytuje mnie w tej książce niekonsekwentny przekład: skoro mamy spolszczone imiona typu Michał czy Tobiasz, to czemu nie mamy spolszczonej nazwy rzeki Łaba? Wszystko razem jest jednak na dość solidnym poziomie, czyta się tę książkę dobrze i nie ma się po niej kaca. O samym Wernerze Toelcke wiele informacji nie znalazłem, niemiecka Wikipedia podaje, że był pisarzem i aktorem, a w jego filmografii znajduje się „Akcja pod Arsenałem” Jana Łomnickiego z 1977 roku.