- Autor: Różni autorzy (red. Gutowski Henryk)
- Tytuł: Towarzyszom walki MO
- Wydawnictwo: Wydawnictwo Komendy Głównej Milicji Obywatelskiej
- Rok wydania: 1959
- Nakład: 25000
- Recenzent: Robert Żebrowski
MO dedykuje towarzyszom walki (z NSZ, WIN, UPA i innym faszystami), czyli ORMO, UB, KBW, LWP, radzieckim pogranicznikom i czerwonoarmiejcom.
Trudno jest zrecenzować książkę, której się całej nie przeczytało, ale spróbuję. Ktoś zapyta: a co ona ma wspólnego z powieścią milicyjną, czy w ogóle z kryminałem? Moja odpowiedź brzmi: pewnie nic, bo nic nie wnosi do meritum, ale jednak ukazuje (w jakim świetle, to już inna kwestia) sprawy „kryminalne” (ściganie sprawców zabójstw „politycznych”) i daje pewne tło – nie tylko – ideologiczne. W ramach moich rozszerzonych „badań” nad powieścią milicyjną postanowiłem sięgnąć po kilka pozycji dotyczących wspomnień funkcjonariuszy MO i ta jest właśnie jedną z nich. Zawiera ona 50 opowiadań milicjantów. Książka liczy 312 stron, a jej cena okładkowa to 5 zł. Znajdują się w niej liczne fotografie. „Towarzyszom walki MO” została wydana w roku 1959 z okazji 15-ej rocznicy istnienia Milicji Obywatelskiej i Służby Bezpieczeństwa. „Powstała w okolicznościach dość niezwykłych. Brak szerszych materiałów dokumentalnych w znacznym stopniu utrudniał autorom pracę. Milicja nie miała swojego kronikarza, jej historię odtwarzają nieliczne dokumenty oraz wspomnienia żyjących uczestników” (cytat z okładki).
Opisywane zdarzenia dotyczącą terenu całej Polski, a miały miejsce w latach 1945-1949. Przedstawione są w niej działania milicji wspólnie z innymi „organami” wymienionymi w tytule. „Bohaterów tych tragicznych wydarzeń nie ma już wśród żyjących. W większości byli to młodzi chłopcy, młodzi mężowie, ojcowie rodzin. Skromni, prości ludzie, nie zawsze świadomi nawet swej bezgranicznej ofiarności i bohaterstwa. Zginęli u progu wolności, abyśmy my mogli żyć spokojnie” (cytat z okładki). W recenzji „Wspomnień milicjantów” postanowiłem nic nie cytować. Teraz zrobię odwrotnie – przytoczę kilka wyrazistych cytatów ze „Słowa wstępnego” ppłk. Henryka Gutowskiego.
„Ciemne siły reakcji, często inspirowane i kierowane przez wrogie socjalizmowi ośrodki zagraniczne, sprzęgły się w ślepej nienawiści do nowej Polski. Skrytobójczymi mordami, pożogą chłopskich zagród, sabotażem i dywersją bandyckie watahy usiłowały wtrącić naród w otchłań wojny domowej”. „Trudno dziś, po kilkunastu latach, wiernie odtworzyć rejestr walk stoczonych przez jednostki MO i Służby Bezpieczeństwa w obronie ładu, porządku i spokoju ludzi pracy”. „Bez zaopatrzenia, bez pensji, często głodny, odziany w liche cywilne ubranie – stawał do walki wczorajszy partyzant, zdemobilizowany żołnierz frontowy, aktywista partyjny, robotnik, chłop. Często ludzi tych nie zdołano nawet zarejestrować w ewidencji. Często nikt nie znał ich dokładnego imienia i nazwiska”. „Ta książka niech będzie skromną wiązanką kwiatów złożoną w hołdzie poległym towarzyszom trudów bojowych. Tym, którzy zdali najtrudniejszy egzamin życiowy – egzamin wielkiej ofiarności i oddania Idei Socjalizmu”.
W tych opowiadaniach, które zdążyłem przeczytać, nie ma prawie wcale PRL-ogizmów, bo opisywane są przede wszystkim działania i poglądy. Nie przeczytałem książki do końca, gdyż miałem już dość rozpamiętywania tej walki Polaków z Polakami, straszliwej wojny domowej, opisów zabijania i egzekucji, naiwności, głupoty, zaślepienia i zaangażowania w złą sprawę milicjantów służących zbrodniczej idei socjalizmu i zaborczemu Związkowi Radzieckiemu, a także świadomości, że i po przeciwnej stronie byli różni ludzie – a wśród nich też zwykli awanturnicy, rozbójnicy i mordercy. Zmęczyłem się tą książką i nikomu jej nie polecam.