- Autor: Arthur Ray
- Tytuł: Zabij, Bóg wybacza łotrom
- Wydawnictwo: Agencja Wydawnicza Interster
- Seria; Skandale
- Rok wydania: 1991
- Nakład: 60000
- Recenzent: Robert Żebrowski
Angel, The End, ZBIR i „rodzinne pistolety” versus Mark Nelsky i „Zabójca”
Agencja Wydawnicza Interster w latach 1990-1993 wydała co najmniej dziewięć książek. Dwie z nich tj. „Zabij, Bóg wybacza łotrom” Arthura Raya i „Śmierć milionera” Zbigniewa Safjana wydane były w serii „Skandale”. Być może jest jeszcze jakaś książka, która należała do tej serii, ja jednak nic o tym nie wiem. „Skandale” to kolejna przedstawiana przeze mnie efemeryczna tuż popeerelowska wydawnicza seria kryminalna.
Autorem pierwszej z tych powieści jest Arthur Ray. Nie ma w niej informacji, kto tłumaczył tekst, więc wiadomo, że napisał ją Polak. Pierwsze wydanie miało miejsce w roku 1991, drugie zaś – w 2020. I właśnie w tym drugim podane jest prawdziwe nazwisko autora. Jest nim Paweł Sztachetko, autor kilkunastu słuchowisk radiowych, pisanych w latach: 1985-1994 dla Polskiego Radia, scenarzysta filmowy i telewizyjny, twórca reportaży oraz powieści sensacyjnych i kryminałów (jako Arthur Ray napisał też „Poker morderców”).
Książka liczy 176 stron, nie ma ceny okładkowej, narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego.
Akcja toczy się w USA. Dość młody (33 lata) i bardzo zdolny inżynier-informatyk został wrobiony w morderstwo. Któregoś ranka obudził się w jakimś pokoju, w którym były też zwłoki nieznanej mu kobiety z poderżniętym gardłem. Mężczyzna był czymś odurzony, ręce miał we krwi, a w kieszeni brzytwę – narzędzie zbrodni, oczywiście z własnymi odciskami palców na uchwycie. Wcześniej w Nowym Jorku popełniono już cztery takie morderstwa. Mark Nelsky – bo tak nazywał się ów człowiek – został skazany na podwójne dożywocie. Trafił do więzienia w Fort Nox (aluzja do Fort Knox). Po dwóch latach pobytu tam, miał pierwsze odwiedziny. Przybył do niego adwokat – Randolph Steinbeck, który przedstawił mu nietypową propozycję. Za obrobienie Banku Meksykańskiego w Los Angeles, obiecał mu wolność i bardzo dużo kwotą USD. Mark miał tego dokonać wspólnie z dwoma innymi więźniami – Edem Hardy’m i Leo Scottem. Kradzież miała być dokonana w czasie, kiedy wszyscy trzej będą przebywali poza więzieniem, w szpitalu z powodu wywołanej u nich sztucznie żółtaczki. Nelsky zgodził się. Niejako przy okazji adwokat poinformował go, że w morderstwo został wrobiony przez … swojego szefa – Golfano.
Więźniowie, podczas hospitalizacji, zrobili nocny wypad i włamali się do banku, przedostając się tam starymi, nieużywanymi kanałami. Sprawa nie była łatwa, bo poza monitoringiem i zabezpieczeniami elektronicznymi, trzeba było też unieszkodliwić ZBIR-a (pełna nazwa: Robot Obserwator Rozumnie Reagujący na Wroga), czyli opancerzony mini-pojazd gąsienicowy z wbudowanymi czujnikami i sztuczną inteligencją, uzbrojony w miotacz gazów paraliżujących i karabin maszynowy, patrolujący korytarz prowadzący do skarbca. Mimo tego, bank został ograbiony, i to na kilkadziesiąt milionów dolarów. Więźniowie po akcji wrócili do szpitala, a potem do Fort Nox. Mijał czas, a oni dalej byli w więzieniu. No, może niezupełnie, bo Hardy i Scott ulegli śmiertelnym „wypadkom” i zamiast na wolność, trafili w plastikowych workach na tzw. Wzgórze. Nelsky nie czekał na swoją kolej, ale wymyślił efektowny, choć karkołomny, plan ucieczki. Kiedy go zrealizował postanowił ustalić, dla kogo pracował Steinbeck i obu „ukarać” za fałszywe obietnice oraz brak wypłaty za wykonaną usługę. Nie zapomniał też o Golfano …
Choć staram się tego nie robić, to tym razem zdradzę zakończenie: … i (choć nie wszyscy) żyli długo i szczęśliwie.
Książka jak najbardziej nadaje się do czytania, choć niczym specjalnym się nie wyróżnia. Poloników w niej nie ma, nawet nazwisko głównego bohatera pochodzi z terenów raczej bardziej na wschód od naszego kraju, tam gdzie żył Aleksander Newski.