Lanski Marek, Rest Julian – W nocy wszystkie koty są czarne 55/2022

  • Autor: Lanski Marek, Rest Julian
  • Tytuł: W nocy wszystkie koty są czarne (Niezrimyj front)
  • Wydawnictwo: Śląsk
  • Seria: Z Buźką
  • Rok wydania: 1958
  • Nakład: 20253
  • Recenzent: Robert Żebrowski

W niejasnej sytuacji łatwo się pomylić…

To krótki kryminał, dlatego też i recenzja będzie krótka. Autorzy są mi zupełnie są mi nieznani, nie słyszałem o innych ich książkach. Powieść jest „made in USSR”, więc i oni muszą być radzieccy. Tytuł będący przysłowiem jest w pełni adekwatny do fabuły. Okładka – przy dużej dozie wyobraźni – też się z nią wiąże. Książka liczy 143 strony i ma ilustracje. Jej cena okładkowa to 7 zł, a ja kupiłem ją za 12 zł. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego.

Akcja dzieje się przede wszystkim w Leningradzie. W jednym z mieszkań w kamienicy dochodzi do zabójstwa starszej kobiety, a także do kradzieży jej mienia. Mieszkała ona sama, a wpuszczała do siebie tylko dwie osoby: syna, który jest marynarzem i sąsiadkę, która jej pomagała. Nikomu nieznajomemu nie otworzyłaby nawet drzwi. Na miejsce zdarzenia z Komisariatu Miejskiego przy placu Pałacowym udaje się grupa dochodzeniowo-śledcza pod dowództwem Komendanta w stopniu pułkownika, w której skład wchodzili: ekspert kryminalno-sądowy, pracownik techniczny oddziału śledczego, biegły naukowo-techniczny oddziału, major, kapitan, dwaj porucznicy, przewodnik z psem służbowym i szoferzy. Pod mieszkaniem czekali na nich: porucznik i sierżant (nazwisk milicjantów specjalnie nie podaję, ale podam imię jednego z nich – Gleb, prawda, że brzmi znajomo?). Tak więc do czynności wstępnych zaangażowanych było aż 13 pracowników Komisariatu. Podczas oględzin udało się zabezpieczyć ślady linii papilarnych oraz ślad traseologiczny. Po powrocie do jednostki, podczas odprawy służbowej, pułkownik jasno określił, czego oczekuje od swoich podwładnych:
„Szybkości, inteligencji, inicjatywy. Waszą pracę będzie obserwował cały oddział”. Dochodzenie rozpoczęto od przesłuchań rodziny, sąsiadów i znajomych. Spośród nich wytypowano osoby podejrzane, które były zatrzymywane, przesłuchiwane, a ich alibi sprawdzane. Jednak nic to nie dało. Przełom nastąpił, gdy ktoś anonimowo przekazał informację o sprawcy. Pułkownik zaczął podejrzewać, że faktycznym sprawcą może być osoba, która dzwoniła …

Kryminał jest przeciętny, ale da się czytać i to szybko. Nie ma w nim wulgaryzmów, erotyzmów i przemocy. Są za to wypowiadane przez milicjantów teksty umoralniające, ale … trudno się z nimi nie zgodzić. Milicjanci są bardzo pracowici i pomysłowi, pułkownik zaś najinteligentniejszy i powściągliwy od ferowania przedwczesnych wyroków. Twierdzi, że jeśli przyjęta wersja śledcza jest całkowicie rozpracowana i nic już nie da, to albo była błędna albo źle rozpracowana, innej możliwości nie ma.
Z ZSRR-logizmów jest ciężarówka GAZ-51 i papierosy „Gwiazdki”, nie ma zaś żadnych poloników. Wyrażenie „wpaść na kota” znaczy trafić na ślad przestępcy.