Jeż Waldemar – Morderca sam przyjdzie 296/2022

  • Autor: Jeż Waldemar
  • Tytuł: Morderca sam przyjdzie
  • Wydawnictwo: Wielki Sen
  • Seria: Seria z Warszawą
  • Tom: 128
  • Rok wydania: 2021
  • Recenzent: Robert Żebrowski

LINK Wydawnictwo klubowe

Dewiza życiowa zrehabilitowanego Volksdeutscha z Hitlerjugend

Po moich ostatnich „rozszerzonych badaniach” zapragnąłem wrócić do zwykłego, typowego, normalnego „milicyjniaka”. Ułatwił mi to nasz Prezes, który w prezencie gwiazdkowym podarował mi tom numer 128 „Serii z Warszawą” pt. „Morderca sam przyjdzie”. W książce są dwa opowiadania – tytułowe Waldemara Jeża oraz „Czarne i złote” Wiesława Danielaka i Mariana Wanata. Zrecenzuję je oddzielnie.

Wydawnictwo „Wielki Sen” od roku 2006 do grudnia 2022 roku wypuściło już 131 pozycji w „Serii z Warszawą”. Pierwszą w niej była powieść „Tęczowy cocktail” Heleny Sekuły, a ostatnią (jak dotychczas) – „Komisarz Bonetti szuka Magdaleny” Zygmunta Zeydlera-Zborowskiego. „Morderca przyjdzie sam” wydano w roku 2021. Myślę, że warto przedstawić osoby, które miały w tym udział: Grzegorz Cielecki (redaktor serii), Rafał Bartlet (projekt okładki i logo serii), śp. Anna Lewandowska (redakcja techniczna), Zbigniew Kowalewski (przygotowanie tekstu) i Aleksandra Bily (korekta).

Autorem jest Waldemar Jeż, o którym … nic nie wiem. Jego opowiadanie drukowano w „Expressie Ilustrowanym” w 1959 roku. Liczy ono 60 stron, cena (nieokładkowa) to 25 zł. Narracja prowadzona jest w trzeciej osobie czasu przeszłego, a fragmentarycznie też w trzeciej osobie czasu teraźniejszego.

Akcja toczy się w Łodzi, Koszalinie, Warszawie (m.in. na Bazarze Różyckiego) i Kutnie, pod koniec lat 50. W małym, prywatnym sklepiku przy ul. Piotrkowskiej w Łodzi dokonano zabójstwa jego właścicielki. Lucyna Bodarowa została skrępowana, twarz jej zmasakrowano, ciało pokłuto nożyczkami, a na szyję zarzucono pętlę z przewodu elektrycznego (nawiązuje do tego ilustracja na okładce). Skradziono biżuterię osobistą kobiety, a także wyroby galanteryjne oferowane w sklepie.

Śledztwo w tej sprawie powierzono porucznikowi Sikorze, nad którego działaniami czuwali: szef wydziału oraz komendant jednostki. Do pomocy miał sierżanta Jezierskiego oraz „najlepszych funkcjonariuszy służby kryminalnej”, a ponadto kapitana Klimczaka z komendy stołecznej. W toku podjętych czynności ustalono, że zabójstwo ujawniła ekspedientka Ela, świadkiem była jedna z klientek sklepu, sprawcą był jakiś młody mężczyzna, a denatka miała powiązania z szajką przemytniczą. Sikora długo, bo przez kilka dni, nie mógł wpaść na trop mordercy. W śledztwie popełniał błędy, ale nie wahał się do nich przyznawać. W międzyczasie zaczął smalić cholewki do Eli.

Jak się zakończyła sprawa zabójstwa? Czy powiodły się zaloty? Jaka jest dewiza z tytułu recenzji? O tym dowiedzcie się sami, czytając ten kryminał.

Fabuła książki jest banalna, ale to świadczy na jej … korzyść. Nie ma tu udziwnień ani fajerwerków, dochodzenie prowadzone jest standardowo, z błędami popełnianymi przez prowadzącego. Wszystko to może przemawiać za tym, że opowiadanie jest reportażem z autentycznej sprawy kryminalnej. Takie przynajmniej odczucie odniosłem po przeczytaniu go. I tego było mi potrzeba by powrócić do czytelniczej normalności.

PRL-ogizmy: łódzkie knajpy: „Grandka” i „Malinowa”, Rembertów jako oddzielna miejscowość (do Warszawy został włączony w 1957 roku), warszawska ulica Rutkowskiego (istniała w latach 1950-1990, wcześniej i obecnie jest to ul. Chmielna), milicyjna czarna „cytryna”, czyli Citroen Traction Avant (często używany także przez gangsterów i gestapo).