- Autor: Edgar Allan Poe
- Tytuł: Tajemnica Marii Roget (The Mystery of Marie Roget)
- Wydawnictwo: Książka i Wiedza
- Seria: Koliber
- Rok wydania: 1970
- Nakład: 66660
- Recenzent: Robert Żebrowski
Affidavity, analizy i konkluzje
O Edgarze Allanie Poe oraz serii „Koliber” pisałem w recenzji opowiadania pt. „Morderstwo przy Rue Morgue”, więc nie ma się co powtarzać. „Tajemnica Marii Roget” jest uznawana za jego kontynuację.
Nowela, a raczej esej, napisany został w roku 1842. Liczy 74 strony, a cena okładkowa to 4 zł. Książka zawiera też opowiadanie grozy pt. „Zagłada Domu Usherów”, ale nim się nie będę zajmował.
Fabuła bazuje na prawdziwym zdarzeniu zabójstwa Marii Cecilli Rogers w roku 1842 w Nowym Jorku. Akcja dzieje się w dwa lata po zdarzeniach przy rue Morgue. Narratorem jest mężczyzna, którego ani imię ani nazwisko nie pojawia się. Był on przyjacielem i pomocnikiem detektywa Chevaliera C. Auguste’a Dupina. Mieszkali wspólnie na Faubourg Saint Germain w Paryżu. W dniu „13 lipca 18..” od prefekta policji G. dowiedzieli się, że 22-letnia mieszkanka Paryża – panna Maria Roget, trzy tygodnie temu, wyszła z domu i nie wróciła, a cztery dni potem wyłowiono z Sekwany jej zwłoki z licznymi obrażeniami. Zidentyfikował je znajomy Marii – niejaki Beauvais. Dziewczyna była znana i lubiana w mieście jako gryzetka ze sklepu monsieura Le Blanca. Miała też narzeczonego – Jacquesa Saint Eustache’go, który w niedługo potem popełnił samobójstwo. Pojawiło się kilka wersji dotyczących zabójcy: m.in. pijani awanturnicy z gospody i kochanek-marynarz.
Dupin zainteresował się tym zdarzeniem. Swojemu pomocnikowi polecił uzyskać z prefektury cały materiał zebrany w sprawie, a z redakcji dzienników wszystkie numery zawierający ważniejsze informacje dotyczące tej zbrodni. Po ich przeanalizowaniu wygłosił monolog. Świetnie przedstawił w nim mechanizmy tonięcia, warunki wypływania zwłok na powierzchnię, ale też wskazówki, jak uniknąć utopienia, gdy się już znalazło w wodzie, a nie umie się pływać (przyjąć prostopadłą postawę ludzi stąpających po suchym lądzie, głowę odchylić do tyłu, i to tak, by tylko usta i nozdrza pozostawały nad wodą, nie wynurzać zaś ramion z wody). Zdemaskował zasady koloryzowania faktów przez gazety. Wyłożył filozofię dotyczącą ludzkiego postrzegania i identyfikacji osób. Na koniec przedstawił tok myślowy swojego dochodzenia oraz to, w jaki konkretnie sposób znaleźć mordercę.
Opowiadanie jest ciekawe z uwagi na – aż do bólu – logiczne wywody i wnioski detektywa. Biorąc pod uwagę samą fabułę jest jednak słabsze od pierwszej części przygód Dupina. W przyszłości planuję przeczytać i zrecenzować trzecią (ostatnią) część serii, czyli „Skradziony list”.